-Widzę, że stęskniła się pani za
szpitalnym łóżkiem. - zaśmiał się lekarz.
-Bardziej za chłopakiem. - odparłam
uśmiechnięta. Po moich słowach do sali weszli chłopcy. Byli
wyjątkowo cicho. Wszyscy podeszli do łóżka Hazzy.
-I jak? - szepnął Zayn.
-Chyba dobrze. - odpowiedziałam i
spojrzałam na Harrolda.
-Super! - pisnął radośnie Lou i
klasnął w ręce.
-Cii. - szepnęliśmy wszyscy w jego
stronę, a Tomo zrobił przepraszającą minę, jednak było już za
późno. Loczek ziewnął głośno i przetarł oczy, po czym spojrzał
na nas.
-Jak się pan czuje? - spytał lekarz.
-Dobrze. - odparł Hazz i spojrzał na
mnie. - Mam do tego powód. - powiedział i uśmiechnął się
szeroko.
-Ale się słodko zrobiło. - zaśmiał
się blondynek.
-Może w takim razie, skoro jest już
pani u nas. - zwrócił się do mnie doktor Smith. - To pójdziemy na
badania kontrolne.
-Jakie badania? O co chodzi? Co się
stało? - zaczął zadawać pytania Harry.
-Spokojnie. To tylko rutynowe badania
po wypadku. - odparłam bez namysłu.
-Jakiego wypadku? Aż tylu rzeczy nie
pamiętam? - spytał i złapał się za głowę. Jego twarz
wykrzywiła się w bólu.
-Kochanie? Co się dzieje? - spytałam
wystraszona.
-Spokojnie, proszę się nie
denerwować. Po takim wypadku, gwałtowne napady bólu są normalne.
- uspokajał nas doktor. - Za chwilę wszystko powinno wrócić do
normy.
Po jakiejś minucie napad Harry'ego
ustąpił, a chłopak zabrał głos.
-Ja pamiętam...
-Co? Co pamiętasz? - krzyknęłam w
stronę Styles'a.
-Pamiętam wieczór, jakiś samochód,
Ciebie i Liam'a. - wydusił z siebie loczek i spiorunował Payne'a
wzrokiem.
-Dlaczego właśnie to? - szepnęłam
do siebie i spuściłam głowę. Zayn podszedł do mnie i mocno
przytulił, po czym pocałował we włosy.
-To najsilniejsze emocje, które
pobudzają nerwy, przez co przypomina pan sobie fragmenty
wcześniejszych wydarzeń. - wytłumaczył spokojnie lekarz. -
Zostawię już państwa. Proszę się nie denerwować, a panią
zapraszam na badania. - powiedział i wyszedł.
-Najzwyczajniej w świecie jesteś
zazdrosny. - zaśmiał się Niall.
-Ale dlaczego o mnie? Przecież Zayn
jest częściej z Wiktorią i nie szczędzą sobie czułości. Niall
często się z nią wygłupia, Lou nawet się z nią całuje, a ty
jesteś zazdrosny właśnie o mnie. - wyrzucił z siebie Payne.
-Co?! Wy? - pokazał na mnie i Louisa.
-Oj Hazz. Moje kochanie. - Tomlinson
przytulił Harry'ego. - Ja Cię nigdy w życiu nie zdradziłem.
Wiktoria też nie. Kocham ją owszem, ale jest dla mnie jak siostra.
A ja nie uprawiam kazirodztwa. - oburzył się BooBear. - Po prostu
kilka razy daliśmy sobie soczystego buziaka, ale zawsze byłeś obok
i nie protestowałeś. Poza tym my też się przecież całujemy. -
zaśmiał się chłopak i spojrzał na Hazzę. Styles ciężko
westchnął.
-To przeze mnie był ten wypadek,
prawda? - zasmucił się.
-Nie! - krzyknęłam wyrywając się z
uścisku Malika. - To nie jest twoja wina. - powiedziałam już nieco
spokojniej i położyłam głowę na kolanach chłopaka.
-Tak, moja. To wszystko przez moją
zazdrość. - powiedział i pogłaskał mnie po włosach. -
Przepraszam Was bardzo. Jestem zazdrosny o swoich przyjaciół i o
to, że się kochacie. Mogłem umrzeć, mielibyście spokój.
-O nie! - zerwałam się z łóżka. -
Takich głupot nie zamierzam słuchać! Wychodzę! Wrócę jak się
uspokoisz. Cześć chłopcy. - powiedziałam i wyszłam z sali. Nie
wiedziałam co ze sobą zrobić, więc skierowałam się do pokoju
lekarskiego. Kiedy już stałam przed drzwiami do pomieszczenia.
Zadzwonił mój telefon. Wiedziałam, że dzwoni, któryś z
chłopców, bo nikt inny nie miał jeszcze mojego nowego numeru.
Postanowiłam nie odbierać i zapukałam do drzwi.
-Proszę. - usłyszałam po drugiej
stronie. Nacisnęłam klamkę i weszłam.
-Przyszłam na badania, o których pan
wspominał. - powiedziałam i zbliżyłam się do biurka.
-Dobrze. Zaraz zejdziemy na dół tylko
wypiszę parę dokumentów pana Styles'a.
-A właśnie, kiedy Harry będzie mógł
stąd wyjść?
-Nie jestem na to pytanie w stanie
odpowiedzieć. Pan Styles obudził się dopiero wczoraj. Jego stan
jest poważny. Musimy go jeszcze obserwować kilka dni, ale
maksymalnie za tydzień powinien być w domu, jeśli jego stan się
trochę polepszy. - powiedział nie odrywając wzroku od papierów. -
Teraz najważniejszy jest dla niego spokój.
-Rozumiem. Obiecuję, że zrobię
wszystko... - nie mogłam dokończyć, ponieważ przerwało mi
pukanie do drzwi.
-Proszę. - powiedział doktor.
-Panie doktorze. Potrzebują pana na
chirurgii. - powiedziała drobna pielęgniarka.
-Dobrze, już idę. - zwrócił się do
kobiety. - Niestety chyba nie zrobimy dzisiaj tych badań. Proszę
wracać do domu, odpocząć i wrócić jutro. Pani jeszcze nie jest
na tyle silna, żeby opiekować się narzeczonym. - uśmiechnął się
do mnie.
-W takim razie do zobaczenia na
badaniach. Do widzenia. - powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Postanowiłam wrócić do domu. Rzeczywiście odczuwałam zmęczenie,
pech chciał, że na korytarzu zobaczył mnie Louis.
-Wiktoria! Co ty wyprawiasz do diabła?
- krzyknął, złapał mnie za ramiona i potrząsnął.
-Ała! Uspokój się! - wyrwałam się
z uścisku.
-Co ty sobie myślisz? Przecież my od
zmysłów odchodzimy! Po co masz telefon skoro go nie odbierasz? -
mówił podniesionym głosem.
-Louis, uspokój się! Nie będę się
tobie tłumaczyć. - powiedziałam i ominęłam go.
-A ty gdzie? Wracasz ze mną. - objął
mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę sali Hazzy.
-Nie chcę z nim rozmawiać. Wolę nie
słyszeć tych głupot.
-On jest po prostu...eee...rozbity? -
spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, a ja zaczęłam się śmiać.
-Chyba obity. - powiedziałam i oboje
wybuchnęliśmy śmiechem.
-No i to mi się podoba. - odparł
dumny.
-Ale co? - zdziwiłam się.
-Uwielbiam twój śmiech. Wszyscy go
uwielbiamy. - powiedział i otworzył drzwi do sali chorego.
Kiedy stanęliśmy w nich, chłopcy
rzucili się w naszą stronę z pretensjami do mnie, że zachowuję
się nierozsądnie.
-Jesteś jak dziecko. - oburzył się
Zayn. - Nie można Cię spuścić na chwilę z oczu.
-I kto to mówi? Ojcem moim jesteś? -
prychnęłam i usiadłam na fotelu. Nawet nie zwróciłam uwagi na
Harry'ego.
-Po prostu się martwiliśmy. - kucnął
przede mną Liam.
-Dajcie jej spokój, to moja wina. -
powiedział spokojnie Hazza.
-A ty znowu zaczynasz? Możesz
przestać? - zwróciłam się do niego.
-Ej! - krzyknął Niall, a wszyscy na
niego spojrzeliśmy. - Czy wy się właśnie kłócicie?
Spojrzeliśmy na siebie. Każdy z
osobna miał zdziwioną minę. Spojrzałam na Zayn'a i zaczęłam się
śmiać, po chwili śmialiśmy się już wszyscy, z wyjątkiem
Harrolda.
-Kocham Was! - powiedziałam i
pocałowałam Liam'a w usta. Widziałam, że loczek patrzał na nas,
ale nie powiedział ani słowa. Nie chciałam go denerwować, ale
jego zazdrość była bezpodstawna i doprowadzała mnie powoli do
wściekłości.
-Zadziorna jesteś. - wypalił nagle
Lou. - Przecież wiesz, że lokowatego to boli.
-Nie obchodzi mnie to. Nie robię nic
złego. - wzruszyłam ramionami i wstałam. - Mam do Was prośbę.
Mógłby, któryś z Was odwieźć mnie do domu? Jest godzina 19 i
jestem trochę zmęczona.
-Masz rację. Nie jesteś jeszcze
wystarczająco silna. Zapomnieliśmy, że powinnaś się oszczędzać,
powinniśmy o Ciebie dbać. W końcu spędziliśmy tutaj cały dzień.
- obwiniał się Zayn.
-Przestań! Możemy skończyć ten
temat? - Malik pokiwał głową.
-To ja Cię odwiozę, a chłopcy
zostaną z Harry'm. - powiedział Liam.
-Okay. To co? Jedziemy? - spytałam.
-Jesteś na mnie zła? - wypalił nagle
Harry. - Aż tak, że nie pożegnasz się ze mną? Nawet małym
buziakiem? - zrobił smutną minę. Moje serce zmiękło, nie
potrafiłam się na niego długo gniewać, szczególnie kiedy patrzy
na mnie tymi cudownymi, zielonymi oczami. Nie chciałam jednak dać
po sobie poznać, że zrobiło to na mnie wrażenie. Musiałam grać
twardą.
-Pogadamy jak opadną emocję. Jutro
przyjadę, ale dzisiaj nie mam siły się już z Tobą kłócić, ani
tym bardziej nic Ci udowadniać. - odpowiedziałam bez emocji.
-Ja się nie chcę kłócić, chcę
tylko całusa... ale nie ważne. Trudno, najwyraźniej nie
zasłużyłem. Do zobaczenia jutro kochanie. - powiedział i odwrócił
się do mnie plecami.
Mina mi zrzedła, nie chciałam mu
zrobić przykrości, chociaż on mi zrobił, mówiąc, że lepiej by
było gdyby umarł. Spojrzałam na chłopaków szukając w nich
pomocy, jednak jej nie otrzymałam. Wszyscy udawali, że są zajęci
sobą, a najlepiej udawał Louis, który usiadł na fotelu, zatkał
uszy i kołysał się w przód i w tył nucąc pod nosem jakąś
piosenkę. Zaśmiałam się na ten widok. Podeszłam do łóżka
Harry'ego i zaczęłam się bawić jego loczkami.
-Nie gniewam się już na Ciebie,
chociaż nie ukrywam zrobiło mi się bardzo przykro kiedy mówiłeś
te wszystkie głupoty. - w tym momencie Hazz się odwrócił. - Za
bardzo Cię kocham żeby wyjść stąd bez pożegnania. Obiecaj mi,
że już nigdy więcej nie powiesz, że lepiej by było gdybyś
umarł.
-Obiecuję. - jedno krótkie słowo,
wypowiedziane szeptem, a sprawiło, że w środku się rozpłynęłam.
Przytuliłam się mocno do loczka, a on szeptał mi na ucho na
zmianę. - Kocham Cię, przepraszam. Kocham Cię, przepraszam. -
pocałowałam go w czoło.
-Tylko tyle? - spytał zasmucony
Styles.
-Jutro będzie więcej, jak będziesz
grzeczny. - potargałam go po włosach. - Dobra jedziemy. To pa
chłopcy. - pożegnałam się z każdym, całując ich w policzek i
skierowałam się z Liam'em do wyjścia.
Kiedy już byliśmy w samochodzie, ja
włączyłam płytę chłopaków i wcisnęłam numer 3, czyli One
thing. W głośnikach rozbrzmiał się głos Liam'a, który
uwielbiałam. Zaczęłam sobie cicho podśpiewywać, chociaż dobrze
wiedziałam, że fałszuję.
-Całkiem ładnie śpiewasz. -
powiedział po chwili chłopak.
-Daj spokój. Czysty fałsz. -
powiedziałam i zarumieniłam się.
-Piękne.
-Co?
-Uwielbiam twoje rumieńce. - zaśmiał
się.
-Daj spokój, wyglądam jak burak. -
zachichotałam.
-Kiedy się spotkaliśmy po raz
pierwszy też miałaś rumieńce.
-Pamiętam. Chciałam zapaść się pod
ziemię. - na szczęście Liam właśnie zaparkował przed domem. Nie
miałam ochoty na wygłupy. Teraz poczułam się na prawdę zmęczona.
Zaczęłam ziewać, a Payne to zauważył.
-To ty teraz idź się przebrać i
umyć, a ja zrobię kolację i przyniosę Ci ją do góry. -
poinformował mnie z uśmiechem na ustach.
-Ale...
-Nie chcę słyszeć sprzeciwu. No
zmykaj.
-Serio zachowujesz się jak nasz tatuś,
ale nie będę się z Tobą sprzeczać. - powiedziałam i pobiełam
do pokoju. Wyjęłam z szafy piżamę i szybko ruszyłam do łazienki.
Po 30 minutach byłam gotowa i wróciłam do pokoju. Szybko
wskoczyłam na łóżko i przykryłam się ciepłą kołdrą. Sekundę
później Liam przyniósł mi kolację, powygłupialiśmy się
jeszcze trochę. Około godziny 22 mój "opiekun"
stwierdził, że czas już spać, więc pożegnaliśmy się, a ja po
sekundzie odpłynęłam do krainy snów. Zdążyłam jeszcze tylko
pomyśleć o Harry'm i już smacznie chrapałam.
Wiem, że rozdział jest trochę przydługawy, ale nie było momentu, w którym mogłabym urwać ;)
Mam nadzieję, że się Wam podoba ;) Czekam na 15 komentarzy. Buziaczki ;*
Mam nadzieję, że się Wam podoba ;) Czekam na 15 komentarzy. Buziaczki ;*
mi tam nie przeszkadza jak zwykle świetny
OdpowiedzUsuńOmg ile ty masz dziewczyno lat ? Piszesz jak pisarka ty się lepiej za książke bież, no ale na bloga zaglądaj bo poprostu kocham cię :) to ja ta od " omomom "
OdpowiedzUsuńHehe ciesze się, że podoba Ci się mój blog ;)
UsuńNie wiem co by powiedziała na propozycję napisania przeze mnie książki moja pani od polskiego ;)
Nie słuchaj się nauczycielek to są pojebani ludzie. A ile masz lat ?
Usuńniedługo 19 ;)
Usuń:) I love it
OdpowiedzUsuńOn jest za krótki! ;D Więcej, błagam, więcej ;)
OdpowiedzUsuńhehe krótki? :) wydawało mi się, że lepsze będą krótsze, a ten będzie dla was za długi ;)
UsuńDziewczyno kocham Cię!<3 I kolejny tak świetny rozdział!;*
OdpowiedzUsuńFajnbe , fajne pisz dłuższe rozdziały bo to takie wciągające :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa ;) Cieszę się, że Ci się podoba. Jeśli chcesz napiszę dla Ciebie dłuższy rozdział, tylko musisz się ujawnić :) Podaj chociaż imię :)
UsuńNa imie mam Gosia :)
UsuńWięc dla Ciebie Gosiu napiszę jeden dłuższy i zadedykuję Ci go ;)
Usuńaaaaaaaaawwwwwwwww
OdpowiedzUsuńprzecudny rozdział :D
czekam na NN i pzdr.
UUUUwielbiam jak piszesz :D Boski rozdział czekam na NN :*
OdpowiedzUsuńREWELACJA!
OdpowiedzUsuńŚwietne !!! Na prawdę super:)
OdpowiedzUsuńDodaje do czytanych u mnie :) i zapraszam http://fifi1d.blogspot.com/