Jakość bloga

środa, 30 maja 2012

Rozdział 30 - "Home sweet home


Zmęczona dniem pełnym przygód i rozmową z rodziną poszłam do siebie do pokoju. Wzięłam laptopa i usiadłam na łóżku. Napisałam sms-a do Julii, że jestem na skype, jeśli chcę ze mną porozmawiać. Po krótkiej chwili otrzymałam powiadomienie, że przyjaciółka jest dostępna, więc zadzwoniłam do niej.
-No hej wariatko. - zaśmiałam się.
-Jestem na Ciebie zła. - powiedziała obrażona.
-A to niby czemu? - zdziwiłam się.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś, że jesteś już w Polsce? To ja muszę się tego z internetu dowiadywać?
-Ale jak to z internetu?!
-No tak to! Już wszyscy na świecie wiedzą, że rozstałaś się z Harry'm. - poinformowała mnie Julka. - Powiesz mi co się stało?
-Nie ważne. Było miło, ale się skończyło. - wzruszyłam ramionami.
-Ej!
-Co?
-Przecież ty taka nie jesteś.
-Taka, znaczy jaka?
-Bezuczuciowa. Wiki co jest?
-No przecież mówię Ci, że wszystko okay. - odparłam, a do oczu napłynęły mi łzy. Mimo wszystko wspomnienia bolały.
-Mogę do Ciebie wpaść żeby Cię przytulić? - spytała Julka z troską, na co ja wybuchłam śmiechem.
-Kochanie jest już 11 wieczorem. Nie ukrywam, że jestem trochę zmęczona. Spotkamy się jutro okay?
-No dobra, ale jutro o 10 jestem u Ciebie w domu. - wytknęła mi język dziewczyna.
-Co? - zawyłam. - Zwariowałaś? Przecież to jeszcze noc, daj mi się wyspać.
-No dobra, napisz jak wstaniesz. Kocham Cię. Buziaczki. - powiedziała i rozłączyła się.
Weszłam jeszcze szybko na twittera sprawdzić, co słychać w świecie. Moje mentiosy pękały w szwach, a na timelinie zauważyłam akcję fanek chłopców, która miała na celu ratowanie związku mojego z Harry'm. Odpisałam kilku dziewczynom i napisałam, że pomagam w akcji. Chwilę później otrzymałam mnóstwo pytań od dziewczyn, które dopytywały co się stało, dlaczego już nie jestem z Hazzą i czy jest jeszcze szansa na to, że wrócę do Anglii. Napisałam tweeta o treści:
"Nadal przyjaźnię się z @onedirection, ale nie byłam przygotowana na takie zamieszanie w okół mojej osoby, musiałam odpocząć. Może wrócę."
Po czym wylogowałam się i odłożyłam komputer. Nagle zadzwonił mój telefon, spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam, że dzwoni Zayn. Nie zastanawiając się, odebrałam.
-Vas happenin? - usłyszałam znajomy mi głos Zayn'a.
-Cześć wariacie. - zaśmiałam się do słuchawki. - Co robicie?
-Usychamy z tęsknoty. - z daleka krzyknął Niall.
-Czyżby lodówka była pusta? - spytałam z przekąsem.
-Niall zarządził strajk głodowy. - odparł mulat.
-Słucham? - nie wierzyłam własnym uszom. - Dlaczego?
-Bo wyjechałaś. - odpowiedział mi smutno Louis.
-Nie jesteście normalni. Teraz jestem pewna. - zaśmiałam się.
-Też Cię kochamy! - krzyknął Liam, a po chwili usłyszałam plask i "Ałaaa" chłopaka.
-Ja Ciebie kocham najbardziej. - odezwał się nagle Hazz.
-Cześć Harry. - zachichotałam.
-Liczyłem na coś w stylu "Też Cię kocham" – posmutniał.
-Też Was kocham. - powiedziałam, a w tle usłyszałam śmiech Louis'a.
-Co Cię tak bawi?! - wrzasnął Harrold.
-Spokojnie kręcony. To już nie można się pośmiać?
-Czyli, że to już koniec? - spytał zdenerwowany Styles.
-A widzisz inne rozwiązanie? Jesteśmy daleko od siebie, to by i tak długo nie potrwało.
-Nie masz serca? O czym ty do cholery mówisz? Udowodnić Ci, że to miłość i przetrwamy wszystko? Ja nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. - loczek mówił podniesionym głosem.
-Niczego mi nie musisz udowadniać. Przepraszam Harry, ale nie mam siły na kłótnie. Jestem zmęczona. Pogadamy jutro. Pa. - powiedziałam.
-Papa. - krzyknęli wszyscy.
-Do zobaczenia jutro. Kocham Cię. - dodał Harrold.
-Ja Ciebie też. - wyrwało mi się, ale zanim dotarło do mnie co powiedziałam, w głośniku usłyszałam pisk Styles'a, na co uśmiechnęłam się do siebie po czym rozłączyłam. Odłożyłam telefon na szafkę nocną, wyciągnęłam z walizki piżamę i poszłam wziąć szybki prysznic. Umyta i przebrana opuściłam łazienkę po 30 minutach. Zeszłam jeszcze na dół żeby się napić. W kuchni spotkałam  Ksawerego.
-Nie możesz spać? - spytałam sięgając po sok.
-Zgłodniałem. - odparł zamyślony.
-Przypominasz mi Niall'a. - uśmiechnęłam się do brata.
-Tego blondyna? - spytał.
-Skąd wiesz, że to on? Przecież ty ich nie znasz. - zdziwiłam się.
-Poczytałem trochę o nich, kiedy dowiedziałem się, że spotykasz się z jednym z nich.
-Aha. - wyrwało mi się.
-Wiki?
-Tak?
-Powiesz mi coś? - spytał.
-Jasne. O co chodzi? - usiadłam przy stole na przeciw chłopaka.
-Powiedz mi czemu wróciłaś, ale tak na prawdę. Czy oni Cię skrzywdzili?
-Nie! Dlaczego tak pomyślałeś? - brat w odpowiedzi wzruszył tylko ramionami. - To jest piątka najwspanialszych chłopaków jakich kiedykolwiek poznałam. Są moimi przyjaciółmi, ale traktujemy się jak rodzeństwo. Jak ja i ty. Kocham ich i wydaje mi się, że oni mnie też. - uśmiechnęłam się.
-Więc dlaczego wróciłaś? - drążył Ksawery.
-Bo to nie mój świat. Nie potrafiłam wszystkiego ogarnąć. U nich za dużo się dzieje, a ja tam nie pasowałam. Oni już się przyzwyczaili do szumu wokół nich, do tego, że niektórzy manipulują faktami i szukają kontaktu z nimi tylko po to, żeby być. Ja nie byłam chyba przygotowana do takiego życia. To było za trudne, więc wróciłam do domu.
-Rozumiem. Masz rację, to nie nasz świat. - powiedział zamyślony Ksawery. - Teraz możemy iść spać.
-A ty nie byłeś głodny? - zdziwiłam się.
-Odechciało mi się jeść. Idziesz? Ostatni gasi światło. - wytknął mi język i wybiegł z pomieszczenia. Westchnęłam i ruszyłam do pokoju. Zauważyłam, że mam nieodebraną wiadomość, więc odczytałam ją.
"Mam dla Ciebie niespodziankę. Wiem, że się ucieszysz. Porozmawiamy jutro. Kocham Cię i nigdy nie przestanę. Twój Harry xx."
Moje oczy zaszły łzami. Kochałam tego faceta ponad wszystko i zrozumiałam, że nie jestem w stanie bez niego żyć. Potrzebowałam go przy sobie w każdej sekundzie. Postanowiłam odpisać.
"Przecież doskonale wiesz, że nie lubię niespodzianek. Mam nadzieję, że to będzie warte mojej nieprzespanej nocy. Też Cię kocham ;*"
Położyłam się na łóżku, przykryłam kołdrą i już miałam zasnąć kiedy usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Pośpiesznie ją odczytałam.
"Nawet nie wiesz jak się cieszę. Czytam twojego sms-a chyba już piąty raz i nie mogę uwierzyć. To nie koniec, do zobaczenia jutro xx"
Do zobaczenia jutro? Nie, to chyba nie to, co mi się wydawało. Miałam teraz wielką ochotę udusić Harry'ego. Dobrze wiedział, że nie da mi spokoju ten sms. Odłożyłam telefon i zasnęłam, nie spodziewając się tego co miało nadejść.


Hej ;) Cieszę się, że czytacie mojego bloga i komentujecie. Jestem Wam wszystkim ogromnie wdzięczna, za wspólne przeżywanie kolejnych przygód życia bohaterki. Jest to już 30 rozdział i mam nadzieję, że nie jest on ostatni. Chciałabym móc napisać dla Was jeszcze minimum 30 kolejnych rozdziałów.
Niektórzy z Was pytają o historię Debry i ich ojca. Rozwinęłam tutaj wiele wątków, ale blog miał być o One Direction i Wiktorii, dlatego na razie trzymam się jednego wątku. Jest to związane też z tym, że do wczoraj nie miałam czasu na przemyślenie kiedy powinny pojawić się, które postaci, ale teraz to się zmieni i obiecuję Wam, że już niebawem poczytać o siostrze Wiki.
Kocham Was i liczę na Wasze komentarze ;*


OTO MÓJ TANIEC RADOŚCI, ŻE JESTEŚCIE ZE MNĄ ;)
image

poniedziałek, 28 maja 2012

Rozdział 29 - "To wcale nie musi być koniec"


Harry


Zostawiła mnie samego. Odeszła. Moje nogi odmówiły współpracy i upadłem. Płakałem jak małe dziecko, które nie dostało swojej ulubionej zabawki, ale ja nie chciałem zabawki. Chciałem odzyskać najcudowniejszą osobę na świecie, którą kochałem ponad wszystko i nadal kocham. Nie zwracałem uwagi na ludzi gapiących się na mnie. Doskonale wiedziałem, że mnie obserwują. Czułem na sobie ich wzrok. Nie przeszkadzało mi to, oni i tak nie wiedzą co teraz przeżywam. Nagle poczułem czyjeś dłonie na moich ramionach.
-Harry wstań. Nie daj satysfakcji fotoreporterom. - szepnął mi na ucho Louis.
-Mam ich w dupie! - krzyknąłem. - Lou, daj mi spokój. Proszę. - po tych słowach znów zaniosłem się płaczem. Tomlinson, jak na najlepszego przyjaciela przystało, nie zwrócił uwagi na moje słowa i pomógł mi się pozbierać. Szarpnął mnie za ramiona i postawił na równych nogach. Spojrzałem na niego mokrymi od płaczu oczami. W jego spojrzeniu widziałem współczucie i miłość. Tak, miłość. Ten gość kochał mnie. Kochał jak przyjaciel przyjaciela. W tym momencie dziękowałem Bogu, że go mam.
-Chodź, pogadamy w samochodzie. - uśmiechnął się do mnie szeroko chłopak.
-Ale Louis... - zacząłem, ale mi przerwał.
-Żadnego ale! Ogarnij się! Musisz mieć siłę do walki, a nie ryczeć tu jak jakieś dziecko. No! Uśmiechnij się. Chyba nie myślałeś, że damy jej tak po prostu odejść? - zaśmiał się głośno. - Dajmy jej odpocząć od tego wszystkiego. Ona teraz potrzebuje spokoju. - Louis pocieszał mnie. Nawet nie zauważyłem kiedy znalazłem się w jego samochodzie. Po chwili na fotelu kierowcy usiadł Louis.
-Pasy! - upomniał mnie z uśmiechem na ustach. Nie wiem skąd on czerpie siły na uśmiech. Zawsze się uśmiecha, niezależnie od miejsca i sytuacji. - Musimy przeprowadzić męską rozmowę. - powiedział chłopak i ruszyliśmy.


Wiktoria

Podróż minęła mi szybko. Nawet nie zauważyłam kiedy wylądowaliśmy. Za bardzo zajęta byłam wspominaniem minionych chwil. Ludzie patrzeli na moją spuchniętą od płaczu twarz. Nie obchodziło mnie co teraz myślą. Nie znają mnie. Założyłam moje ciemne Ray-Bany i wysiadłam z samolotu. Chciałam w spokoju dotrzeć do domu, ale nie było mi to pisane. W drodze do taksówki zauważyły mnie dwie dziewczyny, które najwyraźniej w świecie były fankami chłopców i mnie poznały.
-Wiktoria? - spytały podchodząc do mnie.
-Tak. Przepraszam, ale nie mam siły na rozmowę. - powiedziałam i ominęłam je.
-Co się stało? Zerwałaś z Harry'm?! - krzyknęły dorównując mi kroku.
-Cii. Tak zerwaliśmy, ale proszę Was, nie mówcie nikomu o tym. Lepiej będzie dla ich wizerunku, jeśli wszyscy będą myśleli, że to on ze mną zerwał. Nie powiecie nikomu? - spytałam ściągając okulary. W odpowiedzi dziewczyny mocno mnie przytuliły. - Dziękuję. - szepnęłam i ruszyłam do taksówki.
-Jesteśmy z Tobą! - usłyszałam jeszcze tylko.
-Dzień dobry. Na Słowackiego proszę. - powiedziałam do taksówkarza i ruszyliśmy. Po 30 minutach byłam na miejscu.
"Jak dobrze być w domu" – pomyślałam kiedy wysiadłam z auta. Wzięłam swoje walizki i ruszyłam w stronę budynku. Weszłam do środka, rozebrałam się i z bagażami poszłam do swojego pokoju. W domu nikogo nie było. Była godzina 15. Mama wraca dopiero o 18, a Ksawery pewnie jest z kolegami. Wyciągnęłam z szafy luźne dresy, biały podkoszulek na ramiączkach i poszłam do łazienki się odświeżyć. Musiałam doprowadzić się do porządku. Nie chciałam żeby mama zobaczyła mnie w takim stanie. Po godzinnej kąpieli byłam gotowa na spotkanie z rodziną. Opuściłam łazienkę i poszłam do kuchni zrobić sobie jakieś kanapki. Zanim wyciągnęłam z lodówki potrzebne składniki, usłyszałam zamykane drzwi wejściowe.
-Cześć! - krzyknęłam w stronę korytarza. Po sekundzie w kuchni pojawił się mój brat.
-Wiki! - krzyknął i rzucił się na mnie.
-Udusisz mnie. - szepnęłam, ledwo łapiąc oddech.
-Ale co ty tu robisz? Przecież w Londynie miałaś być jeszcze miesiąc.
-Stęskniłam się za Tobą. - uśmiechnęłam się do brata i potargałam mu włosy. Wiedziałam dobrze, że tego nie lubi.
-Przestań! - oburzył się, a ja się zaśmiałam.
-Jak ja za tym tęskniłam. - westchnęłam i zabrałam się za robienie kanapek. - Jesz też?
-No jasne. Czekaj tylko pójdę się przebrać, a jak wrócę to wszystko mi opowiesz. - powiedział i wybiegł z pomieszczenia, a ja usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni i odczytałam sms-a.
"Doleciałaś? Wszystko dobrze? To, że nas zostawiłaś, nie oznacza, że się nas pozbędziesz. Liam.x"
Uśmiechnęłam się do siebie czytając tekst i szybko odpisałam.
"Tak, doleciałam. Wszystko dobrze. Już za Wami tęsknie. Wiki x"
Schowałam telefon i dokończyłam robienie kanapek. Po 15 minutach posiłek był gotowy, a w kuchni zjawił się Ksawery.
-Pomóc Ci jakoś? - spytał.
-Możesz zrobić kakao, a ja idę do salonu. Może obejrzymy jakiś film?
-Ale ja chciałem, żebyś mi opowiedziała o Anglii. - zajęczał.
-No dobra, ale i tak będziemy oglądać telewizję. - wytknęłam mu język i skierowałam się do salonu, po czym usiadłam na kanapie i nakryłam się kocem. Włączyłam telewizor, właśnie leciało "Jak poznałem Waszą mamę" w wersji polskiej. Nie jest to co prawda to samo co w języku angielskim, ale kocham ten serial.
-Długo jeszcze? Zaraz zjem wszystkie kanapki! - krzyknęłam do brata, który po minucie zjawił się z napojem.
Zajęliśmy się jedzeniem i oglądaniem serialu. Nawet nie zauważyłam jak zleciała mi ta godzinka, a w domu pojawiła się mama.
-Ksawery! Jesteś w domu? Pomóż mi z tymi zakupami. - ostatnie zdanie wypowiedziała wchodząc do salonu, a siatki, które trzymała w rękach spadły z hukiem na podłogę.
-Cześć mamo. - uśmiechnęłam się szeroko.
Cześć kochani! Wstawiam ten rozdział dopiero teraz, ponieważ nie miałam wcześniej dostępu do komputera. Żeby uniknąć jakiś nieporozumień czy zarzutów, postanowiłam, że nie będę określała ilości wystarczających komentarzy. Będę wstawiać rozdział, jeśli znajdzie się pod rozdziałem zadowalająca mnie ilość waszych opinii.

Po raz pierwszy napisałam rozdział oczami Harry'ego. Nie wiem czy zrobiłam to dobrze, więc proszę napiszcie co o tym sądzicie. Jeśli spodoba się Wam to, będę pisała tak częściej.

Czekam na komentarze! Kocham Was. Buziaczki ;*
image

niedziela, 27 maja 2012

Rozdział 28 - "Pożegnania do łatwych nie należą"


-Co ty tu robisz!? - odwróciłam się gwałtownie w kierunku Hazzy. - Powinieneś być teraz w szpitalu! Zwariowałeś?!
-Tak zwariowałem.
-Przecież jeszcze nie powinieneś wychodzić! Co z twoim zdrowiem?!
-Ty jesteś ważniejsza. - odparł spokojnie i zbliżył się do mnie.
-Nie dotykaj mnie! To już koniec! Kiedyś i tak to musiało się skończyć. - powiedziałam z łzami w oczach.
-Kocham Cię, Wiktoria.
-Nawet mnie nie pamiętasz! Harry, przestań! To nie ma sensu. - westchnęłam i usiadłam po drugiej stronie łóżka.
-Pamiętam doskonale. - powiedział cicho, jednak nie zwróciłam na niego uwagi. - Dlaczego mi nie powiedziałaś, że zgubiłaś serduszko? - spytał przerywając ciszę.
-Słucham? Jakie serduszko? - spojrzałam na niego, nie za bardzo rozumiałam o czym mówi chłopak.
-Serduszko z moim zdjęciem. Nie pamiętasz? Mieliśmy mówić sobie wszystko, nawet najgorszą prawdę. - powiedział i usiadł na łóżku, po czym schował twarz w dłonie.
-Ale... - nie wiedziałam co powiedzieć, moja buzia była szeroko otwarta. - Pamiętasz? - spytałam podchodząc do niego.
-Tak. - westchnął. - Pamiętam.
-Boże, kochanie! To cudownie! - pisnęłam radośnie i rzuciłam się w objęcia chłopaka, ale po chwili oprzytomniałam i zerwałam się na równe nogi. - To znaczy bardzo się cieszę. - powiedziałam łapiąc równowagę.
-Przepraszam Cię kochanie, że musiało się stać coś złego, żebym sobie przypomniał. Błagam Cię wybacz mi. Daj nam jeszcze jedną szansę. - poprosił słodko pojawiając się nagle przy mnie. Nie wytrzymałam. Miałam wielką ochotę wtulić się w jego ramiona i poczuć się znów bezpieczna. Nasze twarze zbliżyły się do siebie w ułamku sekundy, a usta połączyły w namiętnym pocałunku. Całowałam Harry'ego zachłannie, tracąc przy tym oddech, jednak nie przerwałam pocałunku, trwałam w jakimś transie. Po chwili rzuciłam chłopaka na łóżko, a sama usiadłam na nim. Moje usta muskały jego szyję, a ręce wędrowały pod jego podkoszulkiem.
-Pragnę Cię. - wyszeptałam mu do ucha. W tym momencie Harry zrzucił mnie z siebie i teraz to ja znajdowałam się pod nim. Szybkim ruchem zdjęłam jego koszulkę i ujrzałam jego nagi tors. Teraz wydawał mi się tak umięśniony jak nigdy dotąd.
-Czekałem na Ciebie całe życie. - powiedział Harry, a jego oczy zabłyszczały.


Po upojnie spędzonej nocy obudziłam się w ramionach Harrolda. Uśmiechnęłam się na wspomienie minionego wieczoru, ale nie zmieniłam zdania. Musiałam wrócić do Polski. Spojrzałam na zegarek, który znajdował się na szafce nocnej, wskazówki pokazywały godzinę 07:58. Zostały mi trzy godziny do samolotu. Wstałam powoli z łóżka i zaczęłam zbierać swoje rzeczy z podłogi, robiąc przy tym jak najmniej hałasu. Kiedy już ogarnęłam bałagan panujący w pokoju, zabrałam swoje rzeczy i poszłam do łazienki odświeżyć się. Po 40 minutach byłam gotowa. Wróciłam do pokoju i spakowałam resztę swoich bagaży. Ostatni raz pocałował Harry'ego, który wyglądał tak niewinnie i zeszłam na dół. Pech chciał, że na dole zastałam Louis'a.
-Dokąd się panienka wybiera? - spytał roześmiany.
-Cicho! Obudzisz pozostałych, a ja nie lubię pożegnań. - skarciłam go.
-Słucham? Chciałaś wyjechać bez pożegnania? - udał oburzenie. - Chłopaki! - krzyknął.
-Zamknij się Lou! - powiedziałam zatykając mu usta ręką. - Nie utrudniaj mi tego jeszcze bardziej, proszę. Daj mi tylko coś zjeść i zniknę z waszego życia raz na zawsze.
-Jesteś głupia, wiesz? - uśmiechnął się do mnie.
-Dzięki. - pocałowałam go w policzek i ruszyłam do kuchni. Zrobiłam sobie kilka kanapek i kawę, które skonsumowałam w pośpiechu, po czym posprzątałam po sobie.
-Mogę Cię chociaż odwieźć? - spytał BooBear.
-Jasne, dzięki. - posłałam Tomlinsonowi szeroki uśmiech.
-Bynajmniej będę mógł spędzić z Tobą dodatkowe kilka chwil.
Po słowach chłopaka wzięliśmy moje walizki i ruszyliśmy do auta. W drodze na lotnisko wygłupialiśmy się jak zawsze, tylko, że teraz każde z nas czerpało z tej chwili tyle ile mogło. Oboje dobrze wiedzieliśmy, że najprawdopodobniej już nigdy się nie spotkamy. Bynajmniej ja tak myślałam. Po godzinie byliśmy na miejscu, do mojego odlotu została niecała godzina.
-Mam nadzieję, że będziecie mnie dobrze wspominać. - powiedziałam do Louis'a kiedy wyciągaliśmy walizki z bagażnika samochodu.
-Wiktoria, ty chyba nie myślisz, że widzimy się ostatni raz w życiu. - zaśmiał się chłopak.
-Tak, tak właśnie myślę. - powiedziałam uśmiechnięta. Nie wiem dlaczego, ale dopisywał mi dobry humor, chociaż miał być to dla mnie najgorszy dzień mojego życia.
-To nie myśl więcej. - odparł.
-Głupek. - szturchnęłam go w ramię.
Nasze wygłupy przerwał dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam imię "Harry". Postanowiłam, że odbiorę w końcu i tak już niczego nie zmienię.
-Tak? - spytałam.
-Wiktoria? Gdzie ty jesteś? Mam nadzieję, że nie tam gdzie myślę. - powiedział podenerwowany Harrold.
-Wydaje mi się, że jestem właśnie tam gdzie myślisz. - odparłam.
-Dlaczego? Myślałem, że... przecież wczoraj... Wiktoria błagam nie rób tego! - krzyknął chłopak.
-Harry tak będzie najlepiej dla nas obojga. Niczego już nie zmienimy, nie powinniśmy być razem, nie wychodzi nam to.
-Błagam Cię nie rób niczego głupiego! Zaraz będę na lotnisku. Czekaj tam na mnie. Porozmawiamy jeszcze raz. Kocham Cię. - usłyszałam, że głos mu się łamie, nie chciałam sprawiać nikomu bólu.
-Ja Ciebie też. - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
-No chodź tu wariacie! - powiedziałam do Lou. - Musimy się pożegnać. Nie chcę się spóźnić na samolot. - wtuliłam się w paskowanego.
-Chyba będzie lepiej jeśli teraz Cię puszczę, bo inaczej się popłaczę. - zaśmiał się chłopak i oderwał ode mnie. Widziałam łzy w jego oczach i automatycznie rozpłakałam się. - Nie płacz mała. Jeszcze się spotkamy.
-Nie Louis. To koniec. Za dużo złych wspomnień.
-Złych? Chyba jesteś niesprawiedliwa.
-Może. - westchnęłam.
-Ja i tak uważam, że to jeszcze nie koniec naszej historii. Zobaczysz, że spotkamy się szybciej niż Ci się wydaje.
-Jasne. Kocham Cię głuptasie. Nigdy o mnie nie zapomnij. - pocałowałam chłopaka w policzek, wzięłam swoje bagaże i ruszyłam w stronę bramek. Odwróciłam się jeszcze, żeby pomachać Louis'owi i w tym momencie zobaczyłam Harrolda biegnącego w moją stronę. Rzuciłam walizki, podbiegłam do niego i mocno go przytuliłam.
-Nie pozwolę Ci odejść. Nie teraz. - powiedział Hazz, a ja poczułam jego łzy na moich włosach. Podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy po czym pocałowałam go ostatni raz.
-Wybacz Harry, ale ja nie zostanę. To jest nasze pożegnanie. - szepnęłam mu na ucho i oderwałam się od niego.
-Chyba nie myślisz, że wsiądziesz to tego samolotu, a ja Ci na to pozwolę? - chwycił mnie za rękę.
-Nie musisz się zgadzać, wystarczy, że nie będziesz mi utrudniał. Jest mi ciężko, ale nie zmienię zdania, nie po tym co się wydarzyło. Przepraszam, żegnaj Harry. - wyrwałam się z uścisku chłopaka, zabrałam swoje walizki i szybkim krokiem ruszyłam na odprawę. Po moim policzku spływały słone łzy. Ostatni raz odwróciłam się i zobaczyłam Harrolda klękającego na ziemi z twarzą ukrytą w dłoniach. Moje serce pękło na pół. Wbrew sobie opuszczałam to miejsce i tych ludzi, ale tak musiałam postąpić.

Hej ;) Wiem, że nie jest to tak jak sobie to wyobrażaliście, ale taki scenariusz mi się podoba. Wielu z Was prosiło mnie, żeby Wiktoria nie wyjeżdżała, ale ja nie przewidziałam końca tej historii, tzn. przygody głównej bohaterki z One Direction. 

Czekam na wasze opinie. Mam nadzieję, że nie przestaniecie czytać mojego opowiadania i że spodoba się Wam taki rozwój wypadków.
Chciałabym zobaczyć znów 30 komentarzy ;) Wiem, że potraficie. Kocham Was ;*

P.S. Jeśli chcecie być informowani o kolejnych rozdziałach zostawcie proszę w komentarzach swoje tt lub numery gg ;)
image

sobota, 26 maja 2012

Rozdział 27 - "Nic nie trwa wiecznie"

-Pytam się, co ty tu robisz. - powtórzyłam, gdy nie usłyszałam odpowiedzi.
-Przyszłam porozmawiać z Harrym. - odpowiedziała spokojnie Carroline.
-A ty nie powinnaś być teraz w areszcie? - spytał Zayn podchodząc do nas.
-Co Cię to obchodzi? - oburzyła się.
-Nie ważne, nie powinno Ciebie tu być. - powiedział Louis, który nagle zjawił się w sali. - Harry ta kobieta nie daje nam żyć, a ty się temu tak spokojnie przyglądasz? - chłopak zdziwił się. - Carroline proszę Cię daj nam spokój i wyjdź stąd.
-Nie przyszłam tu do Was.
-Ale nas nie obchodzi do kogo przyszłaś, nie masz prawa tu być, nie po tym co zrobiłaś Wiktorii. - odparł Niall i chwycił mnie za rękę.
-Zasłużyła sobie. - syknęła kobieta w moją stronę. Spojrzałam na nią w jej oczach widziałam nienawiść.
-Może i zasłużyłam, ale nie zachowuję się tak jak ty. Nie narzucam się innym i jeśli ktoś nie chce mojego towarzystwa odpuszczam. - powiedziałam najspokojniej w świecie, a kobieta wybuchła mi śmiechem w twarz. Miałam nadzieję, że Harrold zareaguje, ale nie otrzymałam wsparcia z jego strony, spojrzałam na niego smutno po czym dodałam. - Przykro mi Harry, ale życzę wam szczęścia. - po tych słowach udałam się do wyjścia.
-Nie spodziewaliśmy się tego po tobie Hazza. Wybacz, ale jesteśmy po stronie Wiki. Powodzenia. - powiedział Louis, a mi do oczu napłynęły łzy. To był koniec. Smutno skończyła się moja przygoda z Styles'em, moja miłość do niego była ogromna jednak nie mogłam kochać za nas oboje.
Wyszłam z sali i rozpłakałam się jak małe dziecko, po chwili pojawili się przy mnie chłopcy i przytulili mnie. Nie mogłam się uspokoić.
-Ciii. Nie płacz, on na to nie zasłużył. - uspokajał mnie Liam, przytulając do siebie.
-Chodźmy stąd. Nic dobrego mnie już tu nie spotka. - powiedziałam po dłuższej chwili ciszy i wytarłam łzy, które wypłynęły z moich oczu. Wtulona w Liam'a ruszyłam z zespołem na dół.
Kiedy byliśmy już przy samochodzie, zadzwonił telefon Louis'a. Chłopak spojrzał na wyświetlacz telefonu, gdy zorientował się kto dzwoni odszedł na bok, a ja z pozostałymi zajęłam miejsce w samochodzie. Usiadłam na miejscu pasażera koło kierowcy i zapięłam pasy. Czekaliśmy w milczeniu na Tomlinsona. Spojrzałam w lusterko boczne samochodu i zobaczyłam Lou, który machał rękami. Widok był zabawny, ale mimo to nie uśmiechnęłam się. W tym czasie zastanawiałam się za ile godzin mam najbliższy samolot do domu. Wiedziałam, że już mnie nic tu nie trzyma. Za moimi plecami słyszałam szept Zayn'a, Niall'a i Liam'a, ale nie zwracałam na nich uwagi. Po chwili zorientowałam się, że Louis właśnie zajął miejsce kierowcy.
-Czekaj Louis. Zaraz wracam. - powiedział Zayn i otworzył drzwi auta.
-Gdzie idziesz? - krzyknęłam do niego.
-Zapomniałem czegoś. Dajcie mi 5 minut. - Malik wyskoczył z samochodu i szybko ruszył w stronę budynku szpitala. Nie zastanawiając się chwili dłużej otworzyłam drzwi i ruszyłam za nim. Wiedziałam, co chce zrobić chłopak, więc musiałam temu zapobiec.
-Wiktoria! - krzyknął za mną Liam, ale ja nie zwróciłam na niego uwagi.
-Zayn stój! - podbiegłam do chłopaka i chwyciłam go za ramię. - Nie rób tego.
-Wiem co powinienem teraz zrobić. Nie zabronisz mi tego. On musi zrozumieć co zrobił! - zdenerwował się Malik.
-Nie! Nie chcę żeby przeze mnie rozpadła się wasza przyjaźń, już i tak namieszałam w waszym życiu. - zbliżyłam się do mulata i spojrzałam w jego oczy. - Wracajmy już do domu.
-Wykorzystujesz to, że Cię kocham. - powiedział i mocno mnie przytulił.
-Chodźmy już. Mam jeszcze dużo rzeczy do zrobienia. - wyrwałam się z uścisku i ruszyłam w kierunku samochodu, usłyszałam jeszcze tylko ciche westchnienie mojego przyjaciela.
-Czy ty kiedyś się mnie posłuchasz? Ile razy mam jeszcze Ci czegoś zabraniać? - spytał wściekły Liam, kiedy już znalazłam się w samochodzie.
-Niczego mi nie będziesz zabraniał. Już daj spokój, nie musisz się tak o mnie troszczyć. - powiedziałam podniesionym głosem.
-Będę się troszczył, bo Cię kocham. - powiedział spokojnie.
-Przestań!
-O co Ci chodzi? - spytał zdziwiony.
-Po prostu nie mówcie mi już nic takiego. To tylko puste słowa. Louis jedź! - powiedziałam zirytowana. Nie chciałam już słyszeć niczyich zapewnień o miłości do mnie. To najzwyczajniej w świecie bolało.

Po 40 minutach byliśmy w domu. Wysiadłam szybko z samochodu i skierowałam się do domu. Kiedy już znalazłam się w środku, wbiegłam po schodach do pokoju Harrolda. Nie dotarło chyba do mnie całkowicie, że dzisiaj po raz ostatni jestem w tym pokoju, w tym domu i w tym mieście. A może po prostu już nie miałam siły płakać? Po raz ostatni widzę się z chłopakami. Jutro już mnie tu nie będzie. Usiadłam przy biurku i włączyłam laptopa, zarezerwowałam bilet na samolot po czym wyłączyłam komputer. Wstałam z krzesła i powoli ruszyłam w stronę salonu, gdzie siedzieli chłopcy.
-Co oglądacie? - spytałam podchodząc do chłopców.
-Film. - powiedział Niall.
-Jaki? - dopytywałam.
-Horror. - odparł Liam bez emocji.
-Szkoda.
-Tak, wiemy, że nie lubisz horrorów, ale nie musisz oglądać. - powiedział sucho Payne.
-W takim razie wy oglądajcie, a ja idę się spakować. - powiedziałam i ruszyłam w stronę schodów.
-Co!? - krzyknęli razem.
-S p a k o w a ć. - przeliterowałam.
-Gdzie? - spytał Lou.
-Do pokoju? - zaśmiałam się.
-Gdzie się wybierasz!? - dodał poirytowany.
-Do domu. - wzruszyłam ramionami i wbiegłam po schodach na górę.
Spojrzałam na zegarek, była 21. Samolot miałam następnego dnia o 11:30. Wyciągnęłam spod łóżka swoje walizki i położyłam na łóżku, po czym otworzyłam szafę i zaczęłam się pakować. Po godzinie byłam spakowana. Usiadłam na łóżku i rozpłakałam się. Właściwie to wiedziałam, że kiedyś skończy się moja znajomość z chłopakami, ale nie przypuszczałam, że zakończy się to właśnie tak. Dlaczego nic nie układało się po mojej myśli? Może i dzień, w którym spotkałam chłopaków był najlepszym dniem w moim życiu, ale kolejne wydarzenia sprawiały, że tych wakacji do udanych zaliczyć nie mogłam. Nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Nie miałam ochoty na rozmowę z chłopakami, a wiedziałam, że będą mnie przekonywać, żebym została.
-Odejdź proszę. Zostaw mnie w spokoju kimkolwiek jesteś. - krzyknęłam w stronę drzwi i położyłam się na łóżku zwijając się w kłębek. Leżałam tak kiedy poczułam delikatne ręce na moich ramionach, pod których dotykiem mimowolnie drgnęłam. Znałam je bardzo dobrze, wiedziałam do kogo należą.
-Przepraszam. - szepnął.

Witam Was po przerwie. Jeszcze raz bardzo Was przepraszam za to, że w ostatnich dniach nie wstawiałam nic, ale nie miałam czasu.
Ktoś napisał, że nie powinnam prowadzić bloga jeśli nie mam czasu na pisanie kolejnych rozdziałów. Jeśli ktoś nie chce czytać tego bloga nie ma takiego obowiązku, ale ja będę pisała opowiadanie dopóki będę miała dla kogo.

Wiem, że obiecałam Wam długi rozdział w nagrodę za tak długą nieobecność, a wstawiam krótki. Może pomyślicie, że znowu Was oszukałam czy coś podobnego, ale nic z tych rzeczy. Po prostu chcę sprawdzić czy nadal czytacie. To co? Może 20 komentarzy?
Kocham Was i czekam na wasze opinie. Buziaczki ;*
Tumblr_m405xewv471qbxvwn_large

image




wtorek, 22 maja 2012

PRZEPRASZAM

KOCHANI!!! BARDZO WAS PRZEPRASZAM. NIESTETY DO PIĄTKU NIE BĘDĘ W STANIE WSTAWIĆ NOWEGO ROZDZIAŁU. ZNOWU NA PRZESZKODZIE STOI SZKOŁA. WIEM, ŻE ZAWALIŁAM NA CAŁEJ LINII I WAS ZAWIODŁAM, ALE BARDZO WAS PRZEPRASZAM I MAM NADZIEJĘ, ŻE MI WYBACZYCIE. OBIECUJĘ, ŻE NASTĘPNY ROZDZIAŁ BĘDZIE DŁUGI. JESZCZE RAZ WAS BARDZO PRZEPRASZAM. :(

niedziela, 20 maja 2012

Rozdział 26 - "Wielki powrót"


TEN ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ MOJEJ PRZYJACIÓŁCE, KTÓRA POMAGA MI TWORZYĆ TEGO BLOGA I HISTORIĘ WIKTORII. DZIĘKUJĘ CI ;*

W drzwiach ujrzeliśmy Niall'a z Eleanor. Louis z wrażenia spadł na podłogę, a wszyscy patrzeli na dziewczynę jak na ducha. Wydawało mi się to niezręczne, więc podeszłam do El i się przywitałam.
-Hej, jestem Wiktoria. Cieszę się, że przyjechałaś. - powiedziałam i przytuliłam dziewczynę. - Czy Niall powiedział Ci o chodzi? - spytałam na ucho.
-Tak powiedział. To miłe z twojej strony, że o nas pomyślałaś, ale wybacz to nie twoja sprawa. - powiedziała z niesmakiem. Po tych słowach oderwałam się od niej.
-Wiem, przepraszam chciałam dobrze. Nie powinnam. - spuściłam głowę i odwróciłam się do chłopców.
-Louis co tak siedzisz na tej podłodze? Może byś się przywitał? - powiedziałam do chłopaka i usiadłam na fotelu. Było mi trochę przykro, że Eleanor tak mnie potraktowała.
-Eee, ja nie wiem co powiedzieć. To ta niespodzianka? - spytał mnie Louis.
-Tak, zasłużyłeś. - uśmiechnęłam się do niego.
-Dzięki. - powiedział niemo w moją stronę.
-Miło, że przyszłaś. - powiedział Harry. - Lou bez Ciebie wariował. - zaśmiał się.
-Dzięki Hazz. - powiedział zawstydzony Tomlinson.
-Jak się czujesz? - spytała dziewczyna podchodząc do Styles'a i pocałowała go w policzek.
-Najchętniej już bym wrócił do domu, czuję się wspaniale. Z tymi wariatami nie mogę się nudzić, a przy Wiktorii zdrowieje. - uśmiechnął się do mnie Harry. - Mam wspaniałą dziewczynę.
-Dziewczynę? - zdziwiła się El.
-Chłopaka też masz wspaniałego. - powiedział Louis wstając z podłogi.
-Ja myślałam, że...bo ty i Louis jak przyszłam... wy. - jąkała się dziewczyna.
-Ty myślałaś, że ja i Louis? - wymieniliśmy się z chłopakiem spojrzeniami i oboje zaczęliśmy się śmiać. - Tak mam wielką ochotę na Louis'a.
-Wiktoria! Opamiętaj się. Może pójdziemy do łazienki? - spytał paskowany poruszając przy tym brwiami.
-Przepraszam, ale to było zabawne. - odpowiedziałam.
-Wiktoria ja Cię bardzo przepraszam. Naprawdę jest mi głupio. - tłumaczyła się podchodząc, po czym przytuliła mnie. - Ja chyba nadal jestem o niego zazdrosna. - szepnęła mi na ucho, a ja zachichotałam.
-Daj spokój, rozumiem. Mam nadzieję, że mnie polubisz. - uśmiechnęłam się.
-Ja już Cię polubiłam. - zaśmiała się dziewczyna.
-Ulżyło mi. - odparłam wesoło. - Ja zawsze Cię lubiłam.
-Zawsze? - zdziwiła się dziewczyna.
-No tak. Zanim poznałam chłopaków byłam ich wielką fanką. - uśmiechnęłam się.
-To tak jak ja. - pisnęła Els. - Cudownie. Dziękuję.
-Za co?
-Pomogłaś nam. - powiedziała zbliżając się do swojego chłopaka.
-Nie jesteś na mnie zła? Spróbujemy jeszcze raz? - spytał Lou, a dziewczyna pokiwała głową i pocałowała go.
-Ekhm. A mi nikt nie podziękuje. W końcu ja też tutaj odegrałem dużą rolę. - zasmucił się Niall.
-Ja Ci dziękuję. Jesteś najwspanialszym irlandczykiem jakiego znam. - powiedziałam i cmoknęłam go w policzek.
-A znasz jeszcze jakiegoś? - spytał zdziwiony.
-No w sumie to nie, ale i tak Cię kocham. - przytuliłam się do chłopaka.
-Teraz to w sumie jesteśmy w komplecie. - powiedział Liam.
Spojrzałam na Eleanor, która patrzała smutno na Liam'a. Wiedziałam, że jest jej przykro w końcu Danielle to jej przyjaciółka, a Payne nie jest już z nią. Nie wiedziałam jednak dlaczego już nie są razem. Wolałam się nie wtrącać, może kiedyś sam mi o tym powie.
-A właściwie to szybko się tu zjawiłaś. - zwróciłam się do Eleanor, przerywając tą niezręczną ciszę, która zapadła między nami. - Jak to możliwe?
-Niall zadzwonił do mnie i poprosił o spotkanie, a że byłam w pobliżu to spotkaliśmy się w McDonald's. - uśmiechnęła się dziewczyna.
-Ah, czyli ty też miałeś z tego jakąś korzyść. - powiedziałam do Niall'a.
-Jak przypomniałaś mi tą scenę z ketchupem to zrobiłem się głodny, no i jakoś tak wyszło. - chłopak wzruszył ramionami.
-O właśnie. Może pójdziemy do McDonald'a? - spytał Liam. - Zgłodniałem trochę, a spędzimy tu jeszcze cały dzień.
-To może wy idźcie coś zjeść, a ja zostanę z Harry'm. - zaproponowałam.
-A ty nie jesteś głodna? - spytał blondyn.
-Kiedy jestem z Harry'm niczego mi nie brakuje. - powiedziałam i wskoczyłam na łóżko mojego chłopaka po czym pocałowałam go namiętnie.
-To wy tutaj baraszkujcie, a my spadamy. - zaśmiał się Zayn. - Wiki może chcesz jakiegoś hamburgera albo frytki?
-No weź tam cokolwiek i shake'a. - powiedziałam szybko i wróciłam do poprzedniej czynności.
-O jakim smaku? - spytał chłopak ze śmiechem.
-Waniliowym. - powiedział Harry.
-A frytki podwójne? - chłopak nie ukrywał, że bawi go ta sytuacja. Zeskoczyłam szybko z łóżka i wyprowadziłam go z sali. - Zdaję się na Ciebie. - powiedziałam i zamknęłam mu drzwi przed nosem, po czym szybko wróciłam do Harry'ego.
-Nawet nie wiesz jaką mam na Ciebie ochotę. - zamruczałam mu do ucha. Harry szybko zrozumiał co mam na myśli, jednym zwinnym ruchem sprawił, że teraz znajdowałam się pod nim. Hazz był tylko w szpitalnej koszuli, która osunęła się z niego i ujrzałam jego nagie ciało. Moje ręce powędrowały na jego pośladki, które mocno ścisnęłam. Harry cicho jęknął. Po chwili zaczął całować moją szyję. Jego loczki łaskotały mój policzek, na co mimowolnie zaśmiałam się.
-Co cię tak bawi? - spytał nie przerywając pocałunków.
-Że robimy to na szpitalnym łóżku. Nie powinniśmy, w każdej chwili może ktoś wejść.
-I to jest najbardziej podniecające. - powiedział Harry i spojrzał na mnie swoimi zielonymi oczami.
-Myślałam, że to ja Cię podniecam. - udałam obrażoną.
-Ty mnie podniecasz jak nikt inny. - szepnął mi do ucha. Mój wzrok powędrował w dół jego nagiego ciała.
-Właśnie widzę. - zaśmiałam się.
-Nie mogę się już doczekać kiedy będziemy sami w domu.
-Harry my nigdy nie będziemy sami. - powiedziałam i pocałowałam go w usta po czym szybko wyśliznęłam się spod niego i usiadłam na brzegu łóżka.
-Dlaczego? - spytał Harry siadając na łóżku.
-Dlaczego co?
-Dlaczego dajesz mi nadzieję, rozpalasz do czerwoności, a potem przerywasz?
-Obiecuję ci kotku, że nadrobimy zaległości. - szepnęłam i pocałowałam go w usta. W tym momencie do sali weszła pielęgniarka. - A nie mówiłam? - zaśmiałam się.
-Dzień dobry. - przywitała się kobieta.
-Dzień dobry. - odpowiedziałam.
-Witam moją ulubioną pielęgniarkę. - zaśmiał się Harry, na co kobieta się zarumieniła.
-Harry przestań. - upomniałam chłopaka.
-Pan Styles jak zwykle w dobrym humorze. Czym to dzisiaj jest spowodowane? - spytała kobieta.
-Dużo się dzisiaj wydarzyło. - powiedział Hazza i puścił do mnie oczko.
-Kochanie to ja pójdę do chłopaków coś zjeść, a ty w tym czasie odpocznij. - pocałowałam Harry'ego.
-Niech pani wraca do domu. Zaraz zabieramy pacjenta na badania, którego mogą potrwać dłuższą chwilę. Zaopiekujemy się panem Styles'em. - uśmiechnęła się do mnie kobieta.
-Dobrze, dziękuję. - zwróciłam się do pielęgniarki. - Jak już będziesz po badaniach zadzwoń, to przyjdziemy jeszcze na chwilę. - powiedziałam do loczka i wyszłam z sali. Wyciągnęłam telefon z torebki i wykręciłam numer Niall'a.
-Gdzie jesteście? - spytałam kiedy chłopak odebrał.
-W sushi barze. - powiedział niewyraźnie.
-Coś się stało? - spytałam.
-Nie, dlaczego coś się miało stać?
-Masz dziwny głos.
-Bo mam rybę w buzi. - wyjaśnił, a ja zaśmiałam się.
-Dobra, zaraz tam będę. - powiedziałam i rozłączyłam się.
Skierowałam się do windy i zjechałam na parter. Kiedy wyszłam z budynku nie wiedziałam dokąd powinnam się udać, więc zaczęłam pytać przechodniów. Po 20 minutach byłam na miejscu. Weszłam do baru i rozejrzałam się dookoła. Na końcu sali dostrzegłam Zayn'a machającego w moją stronę. Szybko podeszłam do stolika, przy którym siedzieli chłopcy.
-A gdzie Lou z El? - spytałam siadając.
-Poszli zająć się sobą. - odparł Zayn.
-Jak to powiedział Louis, nadrobić zaległości. - wyjaśnił Niall. Zaśmiałam się.
-Co Cię tak śmieszy? - spytał Li.
-To samo obiecałam Harry'emu. - wyjaśniłam.
-Co mu obiecałaś? - spytał Niall.
-Że nadrobimy zaległości kiedy wyjdzie ze szpitala. - zaśmiałam się.
-Nie chcę wiedzieć co tam się będzie działo. - zaśmiał się irlandczyk.
-Nie śmiej się tak młody. - powiedziałam.
-Młody? - zdziwił się Zayn.
-No jest młodszy ode mnie, Liam też. - powiedziałam.
-A właśnie, kiedy ty masz urodziny? - spytał Malik.
-Boże! Moje urodziny! - zakryłam ręką usta. - Który dzisiaj mamy?
-23 lipca. - powiedział Liam.
-Uff...
-To kiedy masz te urodziny? - powtórzył Liam.
-Niedługo. - odparłam.
-To znaczy? - drążył Liam.
-Kobiety się o wiek nie pyta. - wytknęłam mu język.
-My Cię nie pytamy o wiek, tylko o datę urodzenia. - odparł Niall.
-11 sierpnia. - powiedziałam z westchnieniem.
-To niedługo.
-No co ty nie powiesz Niall? - zaśmiałam się.
Siedzieliśmy jeszcze chwilę w restauracji i wygłupialiśmy się jak zawsze. Po jakiejś godzince stwierdziliśmy, że nie możemy wiecznie siedzieć w szpitalu, bo oszalejemy, więc poszliśmy na kręgle. Spędziliśmy na zabawie dwie godziny. Kiedy się zorientowaliśmy była godzina 19, a każdy z nas miał kilka połączeń nieodebranych od Harry'ego. Szybko zebraliśmy swoje rzeczy i pojechaliśmy do szpitala. Gdy już byliśmy na miejscu, szybko pobiegliśmy do sali Hazzy. Kiedy otworzyłam drzwi ujrzałam ją, a moje serce zaczęło bić jak oszalałe. Moje nerwy były na skraju wyczerpania. Pewnym krokiem ruszyłam w kierunku łóżka Harrolda.
-Co ty tu robisz? - spytałam przez zaciśnięte zęby.

Kochani dziękuję Wam! Ten rozdział jest jednym z dłuższych, ponieważ tak bardzo pragniecie, abym pisała więcej ;) Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Według mnie jest to najlepszy rozdział ze wszystkich. Czekam na 30 komentarzy. Buziaczki ;*
P.S. Domyślacie się kto odwiedził Harry'ego? :D

sobota, 19 maja 2012

Rozdział 25 - "Niespodzianka"


TEN ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ DZIEWCZYNIE O IMIENIU GOSIA, KTÓRA PISZE PRZEPIĘKNE KOMENTARZE. DZIĘKUJĘ CI ZA CIEPŁE SŁOWA ;*

Kiedy wyszliśmy z sali Liam od razu spytał mnie o co chodzi. Nie wiedział o czym chcę pogadać, bo żadnego przyjęcia nie planowaliśmy. Usiedliśmy na krzesełkach przed salą.
-Liam to przyjęcie wymyśliłam, ale teraz będziemy musieli je zrobić. Chciałam spytać Was co robimy.
-Ale z czym? - zdziwił się Lou.
-No z tym faktem, że ja mieszkam u Was. Teraz Harry wyjdzie ze szpitala i co?
-Jak to co? Wróci do domu i będziemy żyli długo i szczęśliwie. - odparł szczęśliwy Louis i skierował się do sali.
-Czekaj. - chwyciłam go za ramię. - To wszystko nie tak.
-Wiktoria o co ci chodzi?
-Przecież nie mogę u Was teraz mieszkać. Harry wyjdzie ze szpitala i będzie nas za dużo w jednym domu.
-Ale to jest duży dom i jest w nim dużo miejsca. - powiedział Liam.
-Czy wy nie rozumiecie?
-No nie bardzo. - odparli razem.
-Eh... chodzi o to, że wyprowadzę się do hotelu. Wydaje mi się, że to dobry moment. Nikt nie będzie cierpiał.
-O czym ty mówisz? - krzyknął Liam.
-To dobry moment żeby zakończyć tą sielankę. Wszyscy dobrze wiemy, że tak nie będzie wiecznie. Za miesiąc wracam do Polski, Hazza nie wiele pamięta, więc nie będzie cierpiał kiedy się wyprowadzę i zniknę z waszego życia. - wyrzuciłam z siebie taki potok słów, że nawet nie poczułam łzy spływającej po mojej twarzy. Pośpiesznie ją wytarłam.
-Wiktoria ty lubisz sobie komplikować życie, racja? Przecież już o tym rozmawialiśmy. Nikt o Tobie nie zapomni, za dużo radości wprowadziłaś do naszego życia. Żaden z nas nigdy nie wyrzuci Cię z naszego domu. Mówiąc nasz mam na myśli nasz i twój. - uśmiechnął się do mnie serdecznie Li. - Jeśli wrócisz do Polski to tylko dlatego, że musisz skończyć szkołę, później do nas wrócisz. Już rozmawialiśmy o tym z chłopakami.
-Wy jednak nie rozumiecie. Jesteśmy wszyscy jeszcze młodzi. - spojrzałam na Louisa. - No z wyjątkiem Ciebie. - zaśmiałam się. - I dlatego...
-Słucham? Ja nie jestem młody? - przerwał mi Louis. - Jestem wiecznie młody i piękny. - podszedł do mnie i pogłaskał po głowie. - Powtórz, Louis jest wiecznie młody i piękny. - powiedział i zaczął mnie łaskotać.
-Louis przestań proszę. - powiedziałam śmiejąc się.
-Liam pomożesz? - spojrzał na chłopaka nie przestając mnie łaskotać.
-Nie błagam! - śmiałam się.
-Oczywiście, tym sposobem wymusimy na niej wszystko. - zaśmiał się Payne.
-Powiedz, że zostaniesz z nami do końca wakacji, a jak skończysz szkołę to do nas wrócisz. Inaczej pomogę Louis'owi. - zmrużył oczy Daddy.
-Nie powiem. - pisnęłam przez śmiech. Już nie miałam siły, ale nie mogłam się poddać.
-W takim razie... - zaczął się do mnie zbliżać Liam.
-Dobrze, dobrze. Zostanę, ale już przestańcie.
-Przecież ja nic ci nie zrobiłem. - sprostował Payne.
-A kto mi groził?
-Czekaj, czekaj jeszcze nie skończyliśmy. Masz powiedzieć, że jestem wiecznie młody i piękny. - powiedział Lou i zarzucił włosami. Zaczęłam się śmiać jak szalona.
-Tak jesteś wiecznie młody, piękny, a... - spojrzałam na Lou.
-A co?
-Larry nie istnieje. - powiedziałam i szybkim krokiem ruszyłam do sali Hazzy.
-Jak to nie!? To jest kłamstwo! Teraz masz przechlapane. - powiedział Louis i ruszył za mną.
-Harry ratuj! - wbiegłam do sali i rzuciłam się w stronę Harrolda.
-Co się stało? - zdziwił się mój chłopak, a pozostali spojrzeli na mnie jak na wariatkę.
-Zabiję Cię! - krzyknął Louis wchodząc do sali.
-Nie! - pisnęłam.
-Powiecie nam co się stało? - spytał Niall.
-Ona powiedziała, że Larry nie istnieje. - powiedział wkurzony Louis, a wszyscy zaczęli się śmiać.
-Przepraszam kochanie. To był żart. - powiedziałam do loczka.
-Żart? - zaśmiał się Lou. - Złamałaś mi serce. - zaczął płakać i wskoczył na ręce Zayn'a.
-Wy jednak nie jesteście normalni. - powiedziała najzwyczajniej w świecie Gemma.
-Ja też? - spytałam.
-Tak, to oczywiste. - uśmiechnęła się. - Każdy kto spędza z nimi choć sekundę przestaje być normalny.
-Czyli ty też. - zaśmiał się Hazz.
-Gemma córeczko, czyli uważasz, że masz nienormalną mamę? - spytała Anne.
-Eee no w pewnym sensie tak, ale ty mamo jesteś szalona w dobrym znaczeniu. - powiedziała dziewczyna i pocałowała mamę w policzek.
-Dziękuję. Dobrze wiedzieć co myślą o mnie własne dzieci. - westchnęła kobieta.
-Mamo ja tak nie uważam. To ona powiedziała. Według mnie jesteś najcudowniejszą kobietą pod słońcem. - sprostował Harry.
-Lizus. - wytknęła mu język siostra.
-Wolę określenie synuś mamusi. - uśmiechnął się szeroko chłopak.
-Co nie zmienia faktu, że się podlizujesz.
-Ale jaki kochany z niego lizus. - powiedziała Anne.
-To przez te jego loczki. Zawsze ułatwiały mu życie. - zaśmiała się Gemma.
-Ja kocham jego loczki. - pisnął Louis i rzucił się na chłopaka. Wszyscy zapomnieli, że przed chwilą miałam być martwa.
-Ja uwielbiam jego dołeczki w policzkach. - powiedział Zayn, a chłopak automatycznie się uśmiechnął.
-No spójrzcie tylko na te dołeczki. - Louis zaczął tarmosić Harry'ego.
-Dobrze. To wy się tutaj bawcie, a ja wracam do domu. Nie będę Wam przeszkadzać. - kobieta spojrzała na mnie. - Zaopiekuj się moim synem. - uśmiechnęła się serdecznie.
-Oczywiście. Jest dla mnie równie ważny co dla pani. - odwzajemniłam uśmiech.
-Miałaś mi mówić po imieniu. - zaśmiała się.
-Przepraszam, ciężko mi się przyzwyczaić. Chyba nie dam rady się do pani inaczej zwracać. - zrobiłam przepraszającą minę.
-To przez to, że jestem już taka stara.
-Nie przepraszam. Naprawdę wiek nie ma tu nic do rzeczy. Po prostu jesteś mamą mojego chłopaka. - powiedziałam.
-A jednak potrafisz. - uśmiechnęła się i pocałowała mnie w policzek. - Do zobaczenia jutro.
-A ja? - posmutniał Hazz.
-Ojejku. Przepraszam synku, zapomniałam, że bez buziaczka się nie obejdzie. - zaśmiała się Anne i pocałowała Harry'ego.
-No ładnie. Zrobiłaś z mojej mamy potwora. Teraz ty będziesz córeczką mamusi. - posmutniał Harry.
-Ta dziewczyna jest potworem. Robi okropne rzeczy. - powiedział Lou i przytulił loczka. - Zostaw nas w spokoju.
-Dobra ja też muszę już iść. Umówiłam się z Greg'iem na lunch. - powiedziała Gem i przytuliła mnie. - Wierzę, że nie pozwolisz zrobić im krzywdy. - powiedziała i pocałowała mnie w policzek.
-Obiecuję, że ze mną nie stanie im się krzywda. Chociaż Louis'owi mogą zniknąć marchewki z lodówki. - zaśmiałam się.
-Jesteś równie szalona jak cała nasza rodzina. Dziękuję Ci.
-To ja dziękuję za miłe słowa.
-Oh przestań. Jesteś trochę za słodka. Musisz czasem pokazać kto tu rządzi. - powiedziała, a po chwili szepnęła mi na ucho. - Harry to lubi.
-Tak wiem. Zanim ich spotkałam byłam wielką fanką. - uśmiechnęłam się.
-Już nie jesteś? - zdziwił się Zayn.
-Nie ładnie jest podsłuchiwać. - powiedziała Gemma.
-Głośno mówicie.
-Dobra wiesz co robić. Pa. - pocałowała mnie jeszcze raz w policzek i zniknęła za drzwiami razem ze swoją mamą.
-No to teraz możemy Cię zabić i nie będzie świadków. - powiedział Louis i zaczął podwijać rękawy swojej białej koszulki oczywiście w niebieskie paski.
-Daj spokój. Nie boję się Ciebie. Ty byś nawet muchy nie zabił. - odparłam i usiadłam na łóżku Harry'ego. Louis stanął na przeciwko mnie i podrapał się po głowie. - Co ty znowu kombinujesz?
-Jak Cię zabić. - powiedział spokojnie.
-Louis! - krzyknęli wszyscy włącznie z loczkiem, który mocno mnie przytulił. W jego ramionach czułam się bezpieczna.
-Kochanie nie bój się. Jeśli będzie chciał Ci zrobić krzywdę będzie miał doczynienia ze mną. - powiedział Harrold i pocałował mnie.
-Już mnie nie kochasz? - Louis zaczął płakać. A ja wpadłam na pewien pomysł.
-Niall chodź tu na chwilę. - powiedziałam do blondyna. Mogłam poprosić każdego z chłopców o to, ale Niall wydawał mi się najbardziej odpowiednią osobą do wykonania mojego chytrego planu.
-Co się stało? - spytał podchodząc do mnie.
-Chodź bliżej. Muszę Ci coś powiedzieć na ucho. - powiedziałam, a kiedy się zbliżył wyjawiłam mu o co chodzi. Kiedy skończyłam oczy mu się zaświeciły.
-Dziewczyno jesteś genialna! - powiedział i uścisnął mnie mocno.
-Tak wiem. Już mi to mówiłeś.
-Kiedy? - zdziwił się.
-Niall! Nie pamiętasz jak wróciłeś do domu z McDonald'a z chłopakami?
-Aaa... ale teraz jestem bardziej przekonany do twojego geniuszu. - puścił do mnie oczko.
-Dobra, dobra. Nie gadaj tyle tylko idź i to zrób.
-A no tak, już idę. - powiedział i wyszedł na korytarz.
-Mogę wiedzieć co się dzieje? - spytał Harry.
-Może wszyscy się dowiemy? - sprostował Zayn.
-Niespodzianka. - uśmiechnęłam się szeroko. - Teraz to ja Ciebie się pozbędę. - powiedziałam do Lou.
-Boże! Ta dziewczyna to potwór! Niech mnie ktoś ratuje! - paskowany zaczął biegać po pomieszczeniu. W końcu wbiegł do łazienki i zamknął się na klucz. - Nie wyjdę stąd! Boję się jej! - krzyknął przez zamknięte drzwi.
-Poczekamy, zobaczymy. - powiedziałam do siebie po polsku.
-Kochanie ja Cię bardzo proszę. Mów po angielsku i głośno, bo ja też zaczynam się bać. - uśmiechnął się do mnie mój chłopak.
-Tobie w życiu nie zrobię krzywdy. - powiedziałam i pocałowałam go mocno.
-Aha, czyli, że my możemy oczekiwać najgorszego? - spytał Zayn.
-No oczywiście! Wpuściliście do domu potwora. - zaśmiałam się jak wariatka. - A właśnie kotku. Jakby co to śpię w twoim pokoju i twoim łóżku. Chyba nie masz mi tego za złe? - zielone oczy mojego kociaka zaświeciły się jak lampeczki.
-Już nie mogę się doczekać powrotu do tego łóżka. - powiedział i pocałował mnie czule.
-W takim razie, ja wychodzę z tej łazienki. Też chcę do tego łóżka. - Louis wybiegł z łazienki i wskoczył na mnie.
-Louis! - skarcił go Harry.
-No co? Jestem zazdrosny. - powiedział Tomo, a w tym momencie do sali wszedł Niall razem z moją niespodzianką.

Już czas ogłosić to światu. MAM NAJWSPANIALSZYCH CZYTELNIKÓW POD SŁOŃCEM!!! Jesteście cudowni! Chcę Wam podziękować z całego serca. Wasze komentarze są tak niesamowicie motywujące, że rozdziały piszę w 10 minut. Mam nadzieję, że ten rozdział będzie się Wam podobał tak ja mi.
Kocham Was!!! Oczywiście czekam na 30 komentarzy ;)



czwartek, 17 maja 2012

Rozdział 24 - "Spotkanie"


W radiu usłyszałam głos spikerki, która opowiadała o wypadku Harry'ego i życzyła mu powrotu do zdrowia. Mój udział w całej audycji polegał na tym, że kobieta także mi życzyła dużo wytrwałości i powodzenia w życiu. Zrobiło mi się bardzo miło. Po skończonej audycji puścili Gotta Be You. Zaśmiałam się kiedy pomyślałam o zaistniałej sytuacji. Od wypadku Hazzy w radiu większość piosenek była piosenkami One Direction, przez ostatnie zdarzenia szum wokół nich zrobił się jeszcze większy niż dotychczas. Dopiero teraz opadły wszystkie emocje. Podczas moich rozmyśleń nie zauważyłam nawet zbliżających się do samochodu fanek. Nagle przed moimi oczami ukazało się kilkanaście dziewczyn. Wszystkie uśmiechały się niepewnie do mnie. Postanowiłam, że do nich wyjdę w końcu sama byłam fanką chłopaków i rozumiałam trochę te dziewczyny.
-Jak się czuję Harry? - podeszła do mnie niska brunetka.
-Jest już lepiej. Niedługo wróci do domu. Mam mu coś przekazać? Chcecie, żebym mu o czymś powiedziała?
-Powiedz, że czekamy na niego i modlimy się codziennie o jego zdrowie.
-Dobrze, dziękuję.
-Hej Wiktoria. Możemy z Tobą zdjęcie? - spytała mnie jedna.
-Dziewczyny dlaczego chcecie zdjęcie ze mną? Przecież nie jestem nikim wyjątkowym. - zaśmiałam się.
-Jesteś dziewczyną Harry'ego.
-Ale też jestem jedną z Was. - uśmiechnęłam się do nich. - Jestem zwykłą dziewczyną.
-Nie powinnaś być z Harry'm! Nie pasujesz do niego! - usłyszałam krzyki z tłumu.
-To wasze zdanie. Macie do niego prawo. - odpowiedziałam spokojnie.
-Jesteś brzydka! - podeszła do mnie jedna z dziewczyn. Była dość dobrze zbudowana. - Nie rozumiem czemu chłopcy się z Tobą przyjaźnią. Pożałujesz dnia, w którym pojawiłaś się w ich życiu. - szarpnęła mnie blondynka. Nasze nieporozumienie przerwał Zayn, który nagle zjawił się przy mnie.
-Co tu się dzieje? - spytał.
-Nic ważnego. Wymiana poglądów. - powiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie.
-Jeśli nie akceptujecie Wiktorii, nie akceptujecie nas i naszych decyzji. Tak nie robią prawdziwi fani. - powiedział głośno. - Chodź, jedziemy. - Malik otworzył drzwi do auta, a ja zajęłam miejsce pasażera. Reszta zespołu siedziała już w aucie. Mój wybawiciel obszedł samochód dookoła i już po chwili siedział przy mnie i obejmował mnie ramieniem. Po chwili ruszyliśmy.
-Dobrze się czujesz? Nic ci nie zrobiły? - spytał zaniepokojony.
-Spokojnie. Jestem cała i zdrowa. - zaśmiałam się.
-Czego one chciały? - spytał Liam.
-Niczego takiego. Nie powinniście ich tak traktować. To wasi fani. One Was kochają. - powiedziałam. - Niektórzy mnie nie akceptują, ale nie przejmuję się nimi.
-Nie damy Cię nikomu skrzywdzić. Nasi prawdziwi fani kochają nas, ale także członków naszej rodziny, której ty jesteś częścią. - powiedział Louis.
-Aww. Dziękuję, ale wydaje mi się, że trochę przesadzacie. Już niedługo wyjadę i wszystko się skończy. - odparłam.
-Ale wrócisz, przecież ten wyjazd jest tylko chwilowy, prawda? - spytał Niall.
-Oczywiście. - uśmiechnęłam się do chłopaka. Wiedziałam, że tak naprawdę kiedy skończą się wakacje, skończy się to wszystko. Nic nie trwa wiecznie, a chłopcy będą zapracowani i zapomną o mnie. - Oczywiście. - powtórzyłam ciszej.
-Rozumiem, że jest Ci przykro. Mnie też nie wszyscy akceptują, ale mam przyjaciół. - uśmiechnął się do mnie irlandczyk.
-Oj Nialluś. - zaśmiałam się. - Ja się nimi nie przejmuję.
-To dobrze, bo wiesz jakby co to na mnie zawsze możesz liczyć.
-Na nas. - poprawił go Louis.
-Tak wiem chłopcy. Dziękuję Wam za wszystko co dla mnie zrobiliście. Jesteście kochani.
-Wiemy, wiemy. - zapiszczał Lou.
-Jesteśmy na miejscu. - poinformował Liam.
Wysiedliśmy wszyscy z samochodu i ruszyliśmy powoli do sali Hazzy. Kiedy dotarliśmy pod salę usłyszeliśmy wesołe głosy. Louis otworzył drzwi i pisnął radośnie.
-Gemma! - podbiegł do dziewczyny i wskoczył na nią.
-Louis wariacie! Złaź ze mnie! - zaśmiała się i zrzuciła chłopaka z siebie.
-Przepraszam, ale stęskniłem się za Tobą. - odpowiedział Tomlinson.
-A za mną nie? - posmutniał Hazz.
-Harruś, Harruś. Za Tobą też się stęskniłem, przecież wiesz. - powiedział Lou i przytulił Harrolda.
-Hej Gemma. - chłopcy przywitali się z dziewczyną buziakiem w policzek.
-O Wiktoria. Witaj. - przywitała się ze mną Anne.
-Dzień dobry.
-Hej. Jestem Gemma. - zbliżyła się do mnie dziewczyna. - Jestem siostrą tego lokowatego chłopaka. - powiedziała i wskazał ręką na loczka, który się uśmiechał. - A ty pewnie jesteś Wiktoria.
-Tak. Miło mi Cię poznać. - uśmiechnęłam się delikatnie.
-Witaj kochanie. - powiedziałam podchodząc do Styles'a i pocałowałam go w czoło.
-Hej słońce. - uśmiechnął się szeroko.
-Hazza dużo mi o Tobie opowiadał. Pierwszy raz widzę go takiego szczęśliwego. - powiedziała siostra Harry'ego.
-Gemma! - upomniał ją mój chłopak i zaczerwienił się.
-No co? Mówię jak jest.
-Oczywiście mam nadzieję, że nie mówił nic złego na mój temat. - zaśmiałam się.
-Ekhm... ja wiem o Tobie tylko tyle co mi opowiedziałaś, więc to chyba oczywiste, że nic złego nie powiedziałem, bo nie powiedziałaś mi o sobie nic złego. - zażartował. Zrobiło mi się trochę smutno, bo nie zabrzmiało to najmilej, ale nie dałam tego po sobie poznać i uśmiechnęłam się lekko.
-Harry! - krzyknęłam Gemma.
-Co? - zdziwił się chłopak.
-To nie było miłe. - powiedziała dziewczyna i oboje spojrzeli na mnie.
-Nie, spokojnie. Nic się nie stało. - wysiliłam się na uśmiech.
-Jak ty tak mogłeś? Jesteś idiotą. - stwierdził Niall.
-Serio, nic się nie stało.
-Kochanie ja Cię bardzo przepraszam. Nie pomyślałem, Niall ma rację jestem skończonym kretynem.
-Dzieci. Uspokójcie się. Harry to nie było miłe, ale Wiktoria chyba Ci wybaczyła.
-Tak. Dziękuję pani. - uśmiechnęłam się do mamy Hazzy.
-Poprostu Anne. Mów mi po imieniu. - odparła.
-Dobrze.
-Rozmawiałam z lekarzem. Powiedział, że jeśli twój stan się utrzyma to w piątek wrócisz do domu. - poinformowała nas Anne.
-Wspaniale! W końcu będę mógł wyspać się w swoim łóżku. - ucieszył się Harry. Po jego słowach zapadła cisza.
-Liam, Louis. Mogę Was na chwilę prosić? - spytałam.
-Coś się stało? - spytał Harry.
-Spokojnie kotku. Mam tylko sprawę do chłopaków. - wyjaśniłam.
-Nie możesz nam o tym powiedzieć? Czy to przeze mnie? Przez to co powiedziałem.
-Nie. Kochanie to nie o to chodzi.
-Więc o co?
-Yyy... to jest niespodzianka. - wymyśliłam szybko.
-Rozumiem. To pewnie chodzi o przyjęcie dla mnie. - rozpromienił się Styles i puscił do mnie oczko.
-Właśnie! - ucieszyłam się, że nie muszę nikomu nic tłumaczyć. - To możecie chłopcy? - Liam spojrzał na paskowanego i wzruszył ramionami.
-Jasne, chodźmy.


Kochani jestem w szoku! 20 komentarzy pojawiło się bardzo szybko bez żadnego problemu ;) Jestem bardzo zadowolona, ale też smutno mi trochę, że muszę je od Was wyciągać siłą.
Wstawiam nowy rozdział, wiem, że jest krótki, ale pisałam go szybko, ponieważ nie spodziewałam się tylu komentarzy w tak krótkim czasie. Obiecuję, że następny rozdział będzie dłuższy. Mam nadzieję, że wybaczycie mi. Wiem, że Was zawiodłam.

Wydaje mi się, że napisanie 30 komentarzy nie sprawi Wam problemu :) Czekam i zabieram się za pisanie następnego rozdziału. Kocham Was. Buziaczki ;*

środa, 16 maja 2012

Rozdział 23 - "Misja do wykonania"

Obudził mnie hałas dochodzący z dołu. Przetarłam oczy i spojrzałam na zegarek, który stał na szafce nocnej. Była godzina 9 rano. Zwlokłam się powoli z łóżka i zeszłam na dół. Chłopcy już siedzieli w kuchni.
-Cześć. - powiedziałam, dałam każdemu po buziaku i usiadłam na kolana Zayn'a.
-Cześć śpiąca królewno. Jak się spało? - spytał chłopak.
-Dobrze, ale obudziły mnie wasze głosy. - zaśmiałam się. - O której wróciliście od Harry'ego?
-Koło północy byliśmy w domu. Pojechaliśmy jeszcze po drodze do Nandos. - Louis spojrzał na Niall'a morderczym wzrokiem.
-No co? Byłem głodny. - odparł Niall.
-A gdzie jest Li? - spytałam, kiedy zorientowałam się, że przecież nie ma go z nami.
-Pojechał po zakupy, bo w lodówce pusto. - zasmucił się Horan, a ja go przytuliłam.
-Nie martw się, chyba nie umrzesz z głodu w tym czasie? - spytałam chłopaka.
-Nie jestem tego taki pewny. - westchnął.
-Czekaj w torebce miałam jakiegoś batonika, chcesz?
-No jasne. Ratujesz mi życie. - ucieszył się chłopak i pocałował mnie w policzek.
-To idę. Zaraz wracam. - powiedziałam i wróciłam do siebie do pokoju. W torebce znalazłam batonika musli, nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Wskoczyłam na łóżko w celu odebrania go. Dzwonił Harry, więc szybko odebrałam.
-Cześć kochanie. - ucieszyłam się.
-Witaj słońce. Kiedy przyjedziesz?
-Teraz z chłopakami będziemy jeść śniadanie, jak skończymy to pośpieszę ich i przyjedziemy, zgoda? - spytałam ucieszona.
-Myślałem, że za chwilę się zobaczymy. - posmutniał.
-Przecież dwie godziny to nie tak długo. - pocieszyłam go. Na dole usłyszałam głos Niall'a, który wołał, że zaraz umrze z głodu. Westchnęłam ciężko. - Kocham Cię. Muszę kończyć, mam misję do wykonania. - zaśmiałam się.
-Jaką? - zdziwił się Hazz.
-Muszę uratować Niallera przed śmiercią głodową. - wytłumaczyłam. - Widzimy się za dwie godzinki. Pa. - powiedziałam i rozłączyłam się pośpiesznie. Zbiegłam na dół z batonikiem, już na schodach spotkałam blondyna.
-Trzymaj. I nie umieraj, błagam. - zaśmiałam się i przytuliłam chłopaka. - Nikt inny nie rozśmieszy mnie tak jak ty. - udałam, że płaczę.
-Ej. Ty myślałaś, że ja mówiłem poważnie? - zaśmiał się. - Ten trik zawsze działa. - powiedział i skierował się do swojego pokoju.
-Oszukałeś mnie? Nie daruję Ci! Nie żyjesz. - powiedziałam mrużąc oczy i zaczęłam go gonić, jednak chłopak był szybszy. Wbiegł do siebie do pokoju i zamknął mi drzwi.
-Nie dostaniesz za karę śniadania. - powiedziałam zadowolona i zeszłam na dół.
Po 5 minutach wrócił Liam z zakupami, zrobiliśmy sobie śniadanie i zjedliśmy je pośpiesznie. Jedzenie przerwał nam dźwięk telefonu Payne'a.
-Co?
-Nie możesz zejść na dół? - spytał zdziwiony.
-Jak oszukujesz, to później żałujesz. - powiedział i rozłączył się.
-Nie czuję jak rymuję. - zarapowałam.
-Przecież to się nie rymuje. - zdziwił się Lou.
-Po polsku się rymuje. - wytknęłam mu język.
-LOL. - powiedział Lou, a ja zrobiłam duże oczy.
-To Niall. - poinformował Daddy.
-Czego chciał? - spytał Zayn.
-Żeby mu przynieść śniadanie do pokoju.
-A co on w hotelu jest? - spytał Zayn, a ja zaśmiałam się.
-Ma stracha. - powiedział Li.
-Przed kim. - zdziwił się Lou.
-Wiki chciała go zabić. - wzruszył ramionami Payne i zabrał się za sprzątanie po śniadaniu. Zayn z Louis'em zaczęli się śmiać.
-Z czego się śmiejecie? - zdziwiłam się.
-Ty? Niall'a? - zarechotał Loui.
-Boże, widzisz i nie grzmisz. - powiedziałam i poszłam do siebie do pokoju. Wyjęłam z szafy czarne rurki, biały top i beżowy sweterek, a do tego brązowe converse. Z przygotowanymi ubraniami poszłam do łazienki. Poranna toaleta zajęła mi około pół godziny. Gotowa otworzyłam drzwi, a w nich zobaczyłam Niall'a. Zrobiłam wkurzoną minę i ominęłam go. Stwierdziłam, że będę udawała obrażoną na wszystkich no z wyjątkiem Liam'a, bo on nic nie zrobił. Zeszłam na dół do salonu i usiadłam na kanapie. Włączyłam telewizor, właśnie leciały jakieś wiadomości ze świata. Nie interesowałam się nimi, więc wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer mamy. Po trzech sygnałach odebrała.
-Tak, słucham.
-Cześć mamuś.
-Wiki, chyba się na Ciebie obrażę. - powiedziała surowym tonem.
-Za co?
-Dlaczego do nas nie dzwonisz? Jesteś w Anglii już od miesiąca, a rozmawiałyśmy chyba tylko cztery razy.
-Przepraszam mamo, ale jakoś tak wyszło, że nie było czasu. Tu się tyle dzieje. - wytłumaczyłam. - Obiecuję starać się dzwonić częściej.
-No dobra, dobra. Opowiadaj co tam słychać u Ciebie.
Opowiedziałam mamie wszystko co wydarzyło się odkąd ostatnio rozmawiałyśmy. Moja mama nie mogła uwierzyć w niektóre rzeczy, szczególnie kiedy jej powiedziałam o sytuacji z Kacprem.
-Mam nadzieję, że się pogodzicie Wiktoria. Powinniście się trzymać razem. - powiedziała mama.
-Tak wiem, ale to nie ja zachowuję się jak skończona kretynka.
-Wiki! - upomniała mnie mama.
-Tak wiem. Mamo muszę już kończyć, zadzwonię jutro. Kocham Cię, pa.
Po skończonej rozmowie włożyłam telefon do swojej torebki i wstałam z kanapy. Wyłączyłam tv, po czym skierowałam się na korytarz, gdzie zastałam Liam'a.
-Daj kluczyki, ja już poczekam w samochodzie.
-Tylko nie rozrabiaj mi tam. - powiedział chłopak wręczając mi kluczyki.
-Tak jest, tato. - zaśmiałam się i wyszłam z domu.
Kiedy już siedziałam w samochodzie, wyciągnęłam telefon i napisałam sms-a do Harry'ego.
"Ja już siedzę w samochodzie i czekam na chłopaków. Zaraz u Ciebie będziemy. x"
W odpowiedzi dostałam wiadomość o treści:
"Już się nie mogę doczekać. Jakby co mama jest u mnie. Kocham Cię.x "
Schowałam telefon i włączyłam radio, w którym usłyszałam swoje imię.

Hejka ;)
Chciałabym podziękować wszystkim czytelnikom za wspaniałe komentarze, które sprawiają, że mam ochotę Was wszystkich mocno wyściskać i ucałować. Jesteście świetni, a wasze opinie motywują mnie do pisania. Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję.
Widzę, że 15 komentarzy nie sprawia Wam już trudności, więc poproszę o 20, chociaż wiem, że to nie fair. Przepraszam ;) Liczę na Was! Buziaczki ;*

wtorek, 15 maja 2012

Rozdział 22 - "Takich głupot nie zamierzam słuchać"

Naszą wspólną drzemkę przerwał lekarz, który przyszedł sprawdzić jak czuje się jego pacjent, czyli Harry. Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam uśmiechniętą buzię doktora Smith'a. Spojrzałam na Styles'a, który wciąż spał. Usiadłam powoli, uwalniając się z jego uścisku.
-Widzę, że stęskniła się pani za szpitalnym łóżkiem. - zaśmiał się lekarz.
-Bardziej za chłopakiem. - odparłam uśmiechnięta. Po moich słowach do sali weszli chłopcy. Byli wyjątkowo cicho. Wszyscy podeszli do łóżka Hazzy.
-I jak? - szepnął Zayn.
-Chyba dobrze. - odpowiedziałam i spojrzałam na Harrolda.
-Super! - pisnął radośnie Lou i klasnął w ręce.
-Cii. - szepnęliśmy wszyscy w jego stronę, a Tomo zrobił przepraszającą minę, jednak było już za późno. Loczek ziewnął głośno i przetarł oczy, po czym spojrzał na nas.
-Jak się pan czuje? - spytał lekarz.
-Dobrze. - odparł Hazz i spojrzał na mnie. - Mam do tego powód. - powiedział i uśmiechnął się szeroko.
-Ale się słodko zrobiło. - zaśmiał się blondynek.
-Może w takim razie, skoro jest już pani u nas. - zwrócił się do mnie doktor Smith. - To pójdziemy na badania kontrolne.
-Jakie badania? O co chodzi? Co się stało? - zaczął zadawać pytania Harry.
-Spokojnie. To tylko rutynowe badania po wypadku. - odparłam bez namysłu.
-Jakiego wypadku? Aż tylu rzeczy nie pamiętam? - spytał i złapał się za głowę. Jego twarz wykrzywiła się w bólu.
-Kochanie? Co się dzieje? - spytałam wystraszona.
-Spokojnie, proszę się nie denerwować. Po takim wypadku, gwałtowne napady bólu są normalne. - uspokajał nas doktor. - Za chwilę wszystko powinno wrócić do normy.
Po jakiejś minucie napad Harry'ego ustąpił, a chłopak zabrał głos.
-Ja pamiętam...
-Co? Co pamiętasz? - krzyknęłam w stronę Styles'a.
-Pamiętam wieczór, jakiś samochód, Ciebie i Liam'a. - wydusił z siebie loczek i spiorunował Payne'a wzrokiem.
-Dlaczego właśnie to? - szepnęłam do siebie i spuściłam głowę. Zayn podszedł do mnie i mocno przytulił, po czym pocałował we włosy.
-To najsilniejsze emocje, które pobudzają nerwy, przez co przypomina pan sobie fragmenty wcześniejszych wydarzeń. - wytłumaczył spokojnie lekarz. - Zostawię już państwa. Proszę się nie denerwować, a panią zapraszam na badania. - powiedział i wyszedł.
-Najzwyczajniej w świecie jesteś zazdrosny. - zaśmiał się Niall.
-Ale dlaczego o mnie? Przecież Zayn jest częściej z Wiktorią i nie szczędzą sobie czułości. Niall często się z nią wygłupia, Lou nawet się z nią całuje, a ty jesteś zazdrosny właśnie o mnie. - wyrzucił z siebie Payne.
-Co?! Wy? - pokazał na mnie i Louisa.
-Oj Hazz. Moje kochanie. - Tomlinson przytulił Harry'ego. - Ja Cię nigdy w życiu nie zdradziłem. Wiktoria też nie. Kocham ją owszem, ale jest dla mnie jak siostra. A ja nie uprawiam kazirodztwa. - oburzył się BooBear. - Po prostu kilka razy daliśmy sobie soczystego buziaka, ale zawsze byłeś obok i nie protestowałeś. Poza tym my też się przecież całujemy. - zaśmiał się chłopak i spojrzał na Hazzę. Styles ciężko westchnął.
-To przeze mnie był ten wypadek, prawda? - zasmucił się.
-Nie! - krzyknęłam wyrywając się z uścisku Malika. - To nie jest twoja wina. - powiedziałam już nieco spokojniej i położyłam głowę na kolanach chłopaka.
-Tak, moja. To wszystko przez moją zazdrość. - powiedział i pogłaskał mnie po włosach. - Przepraszam Was bardzo. Jestem zazdrosny o swoich przyjaciół i o to, że się kochacie. Mogłem umrzeć, mielibyście spokój.
-O nie! - zerwałam się z łóżka. - Takich głupot nie zamierzam słuchać! Wychodzę! Wrócę jak się uspokoisz. Cześć chłopcy. - powiedziałam i wyszłam z sali. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, więc skierowałam się do pokoju lekarskiego. Kiedy już stałam przed drzwiami do pomieszczenia. Zadzwonił mój telefon. Wiedziałam, że dzwoni, któryś z chłopców, bo nikt inny nie miał jeszcze mojego nowego numeru. Postanowiłam nie odbierać i zapukałam do drzwi.
-Proszę. - usłyszałam po drugiej stronie. Nacisnęłam klamkę i weszłam.
-Przyszłam na badania, o których pan wspominał. - powiedziałam i zbliżyłam się do biurka.
-Dobrze. Zaraz zejdziemy na dół tylko wypiszę parę dokumentów pana Styles'a.
-A właśnie, kiedy Harry będzie mógł stąd wyjść?
-Nie jestem na to pytanie w stanie odpowiedzieć. Pan Styles obudził się dopiero wczoraj. Jego stan jest poważny. Musimy go jeszcze obserwować kilka dni, ale maksymalnie za tydzień powinien być w domu, jeśli jego stan się trochę polepszy. - powiedział nie odrywając wzroku od papierów. - Teraz najważniejszy jest dla niego spokój.
-Rozumiem. Obiecuję, że zrobię wszystko... - nie mogłam dokończyć, ponieważ przerwało mi pukanie do drzwi.
-Proszę. - powiedział doktor.
-Panie doktorze. Potrzebują pana na chirurgii. - powiedziała drobna pielęgniarka.
-Dobrze, już idę. - zwrócił się do kobiety. - Niestety chyba nie zrobimy dzisiaj tych badań. Proszę wracać do domu, odpocząć i wrócić jutro. Pani jeszcze nie jest na tyle silna, żeby opiekować się narzeczonym. - uśmiechnął się do mnie.
-W takim razie do zobaczenia na badaniach. Do widzenia. - powiedziałam i wyszłam z pokoju. Postanowiłam wrócić do domu. Rzeczywiście odczuwałam zmęczenie, pech chciał, że na korytarzu zobaczył mnie Louis.
-Wiktoria! Co ty wyprawiasz do diabła? - krzyknął, złapał mnie za ramiona i potrząsnął.
-Ała! Uspokój się! - wyrwałam się z uścisku.
-Co ty sobie myślisz? Przecież my od zmysłów odchodzimy! Po co masz telefon skoro go nie odbierasz? - mówił podniesionym głosem.
-Louis, uspokój się! Nie będę się tobie tłumaczyć. - powiedziałam i ominęłam go.
-A ty gdzie? Wracasz ze mną. - objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę sali Hazzy.
-Nie chcę z nim rozmawiać. Wolę nie słyszeć tych głupot.
-On jest po prostu...eee...rozbity? - spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, a ja zaczęłam się śmiać.
-Chyba obity. - powiedziałam i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
-No i to mi się podoba. - odparł dumny.
-Ale co? - zdziwiłam się.
-Uwielbiam twój śmiech. Wszyscy go uwielbiamy. - powiedział i otworzył drzwi do sali chorego.
Kiedy stanęliśmy w nich, chłopcy rzucili się w naszą stronę z pretensjami do mnie, że zachowuję się nierozsądnie.
-Jesteś jak dziecko. - oburzył się Zayn. - Nie można Cię spuścić na chwilę z oczu.
-I kto to mówi? Ojcem moim jesteś? - prychnęłam i usiadłam na fotelu. Nawet nie zwróciłam uwagi na Harry'ego.
-Po prostu się martwiliśmy. - kucnął przede mną Liam.
-Dajcie jej spokój, to moja wina. - powiedział spokojnie Hazza.
-A ty znowu zaczynasz? Możesz przestać? - zwróciłam się do niego.
-Ej! - krzyknął Niall, a wszyscy na niego spojrzeliśmy. - Czy wy się właśnie kłócicie?
Spojrzeliśmy na siebie. Każdy z osobna miał zdziwioną minę. Spojrzałam na Zayn'a i zaczęłam się śmiać, po chwili śmialiśmy się już wszyscy, z wyjątkiem Harrolda.
-Kocham Was! - powiedziałam i pocałowałam Liam'a w usta. Widziałam, że loczek patrzał na nas, ale nie powiedział ani słowa. Nie chciałam go denerwować, ale jego zazdrość była bezpodstawna i doprowadzała mnie powoli do wściekłości.
-Zadziorna jesteś. - wypalił nagle Lou. - Przecież wiesz, że lokowatego to boli.
-Nie obchodzi mnie to. Nie robię nic złego. - wzruszyłam ramionami i wstałam. - Mam do Was prośbę. Mógłby, któryś z Was odwieźć mnie do domu? Jest godzina 19 i jestem trochę zmęczona.
-Masz rację. Nie jesteś jeszcze wystarczająco silna. Zapomnieliśmy, że powinnaś się oszczędzać, powinniśmy o Ciebie dbać. W końcu spędziliśmy tutaj cały dzień. - obwiniał się Zayn.
-Przestań! Możemy skończyć ten temat? - Malik pokiwał głową.
-To ja Cię odwiozę, a chłopcy zostaną z Harry'm. - powiedział Liam.
-Okay. To co? Jedziemy? - spytałam.
-Jesteś na mnie zła? - wypalił nagle Harry. - Aż tak, że nie pożegnasz się ze mną? Nawet małym buziakiem? - zrobił smutną minę. Moje serce zmiękło, nie potrafiłam się na niego długo gniewać, szczególnie kiedy patrzy na mnie tymi cudownymi, zielonymi oczami. Nie chciałam jednak dać po sobie poznać, że zrobiło to na mnie wrażenie. Musiałam grać twardą.
-Pogadamy jak opadną emocję. Jutro przyjadę, ale dzisiaj nie mam siły się już z Tobą kłócić, ani tym bardziej nic Ci udowadniać. - odpowiedziałam bez emocji.
-Ja się nie chcę kłócić, chcę tylko całusa... ale nie ważne. Trudno, najwyraźniej nie zasłużyłem. Do zobaczenia jutro kochanie. - powiedział i odwrócił się do mnie plecami.
Mina mi zrzedła, nie chciałam mu zrobić przykrości, chociaż on mi zrobił, mówiąc, że lepiej by było gdyby umarł. Spojrzałam na chłopaków szukając w nich pomocy, jednak jej nie otrzymałam. Wszyscy udawali, że są zajęci sobą, a najlepiej udawał Louis, który usiadł na fotelu, zatkał uszy i kołysał się w przód i w tył nucąc pod nosem jakąś piosenkę. Zaśmiałam się na ten widok. Podeszłam do łóżka Harry'ego i zaczęłam się bawić jego loczkami.
-Nie gniewam się już na Ciebie, chociaż nie ukrywam zrobiło mi się bardzo przykro kiedy mówiłeś te wszystkie głupoty. - w tym momencie Hazz się odwrócił. - Za bardzo Cię kocham żeby wyjść stąd bez pożegnania. Obiecaj mi, że już nigdy więcej nie powiesz, że lepiej by było gdybyś umarł.
-Obiecuję. - jedno krótkie słowo, wypowiedziane szeptem, a sprawiło, że w środku się rozpłynęłam. Przytuliłam się mocno do loczka, a on szeptał mi na ucho na zmianę. - Kocham Cię, przepraszam. Kocham Cię, przepraszam. - pocałowałam go w czoło.
-Tylko tyle? - spytał zasmucony Styles.
-Jutro będzie więcej, jak będziesz grzeczny. - potargałam go po włosach. - Dobra jedziemy. To pa chłopcy. - pożegnałam się z każdym, całując ich w policzek i skierowałam się z Liam'em do wyjścia.
Kiedy już byliśmy w samochodzie, ja włączyłam płytę chłopaków i wcisnęłam numer 3, czyli One thing. W głośnikach rozbrzmiał się głos Liam'a, który uwielbiałam. Zaczęłam sobie cicho podśpiewywać, chociaż dobrze wiedziałam, że fałszuję.
-Całkiem ładnie śpiewasz. - powiedział po chwili chłopak.
-Daj spokój. Czysty fałsz. - powiedziałam i zarumieniłam się.
-Piękne.
-Co?
-Uwielbiam twoje rumieńce. - zaśmiał się.
-Daj spokój, wyglądam jak burak. - zachichotałam.
-Kiedy się spotkaliśmy po raz pierwszy też miałaś rumieńce.
-Pamiętam. Chciałam zapaść się pod ziemię. - na szczęście Liam właśnie zaparkował przed domem. Nie miałam ochoty na wygłupy. Teraz poczułam się na prawdę zmęczona. Zaczęłam ziewać, a Payne to zauważył.
-To ty teraz idź się przebrać i umyć, a ja zrobię kolację i przyniosę Ci ją do góry. - poinformował mnie z uśmiechem na ustach.
-Ale...
-Nie chcę słyszeć sprzeciwu. No zmykaj.
-Serio zachowujesz się jak nasz tatuś, ale nie będę się z Tobą sprzeczać. - powiedziałam i pobiełam do pokoju. Wyjęłam z szafy piżamę i szybko ruszyłam do łazienki. Po 30 minutach byłam gotowa i wróciłam do pokoju. Szybko wskoczyłam na łóżko i przykryłam się ciepłą kołdrą. Sekundę później Liam przyniósł mi kolację, powygłupialiśmy się jeszcze trochę. Około godziny 22 mój "opiekun" stwierdził, że czas już spać, więc pożegnaliśmy się, a ja po sekundzie odpłynęłam do krainy snów. Zdążyłam jeszcze tylko pomyśleć o Harry'm i już smacznie chrapałam.
Wiem, że rozdział jest trochę przydługawy, ale nie było momentu, w którym mogłabym urwać ;)
Mam nadzieję, że się Wam podoba ;) Czekam na 15 komentarzy. Buziaczki ;*

poniedziałek, 14 maja 2012

Miłej zabawy ;)

Hej ;*
Kochani jesteście cudowni ;) Uwielbiam wasze komentarze, a szczególnie spodobał mi się jeden "omomom" niestety autorka jest anonimowa ;)
Zanim wstawię nowy rozdział chciałabym umilić Wam ten czas i dodać bardzo prosty test, który znalazłam w internecie.
Życzę miłej zabawy. ;* 
Jeśli ktoś nie zna odpowiedzi, a chciałby je poznać, piszcie w komentarzach, a ja podam Wam je :)

1. Gdyby Liam nie był członkiem One Direction, kim chciałby być?
a) strażakiem,
b) lekarzem,
c) lekko atletykiem,

2. Harry ma siostrę o imieniu..
a) Lux,
b) Gemma,
C) Emma,

3. Przyjaciel Liam'a, z którym chłopak kiedyś robił twitcama i który jest tancerzem to..
a) Andy,
b) David,
c) Frankie,

4. Brat Niall'a nazywa się..
a) Josh,
b) Greg,
c) Alex,

5. Kto w rodzinie Zayn'a nie słyszał jak Zayn śpiewa, aż do przesłuchania w X-Factor?
a) jego siostra Waliyah,
b) jego dziewczyna,
c) jego tata,

6. Nazwę One Direction wymyślił..
a) Zayn,
b) Simon,
c) Harry,

7. Mentorem chłopaków w X-Factor był/a..
a) Cheryl Cole,
b) Simon Cowel,
c) Louis Walsh,

8. Gdyby Louis nie był w One Direction, kim chciałby zostać?
a) nauczycielem dramatu,
b) prawnikiem,
c) malarzem,

9. Pierwszym słowem jakie powiedział Harry było..
a) pussy,
b) kot,
c) mama,

10. Który z chłopaków prawie zaspał na swój casting do X-Factor?
a) Niall,
b) Zayn,
c) Harry,

11. Który z chłopaków pracował w piekarni?
a) Harry,
b) Niall,
c) Louis,

12. Co to Nandos?
a) restauracja w której zawsze jada Niall,
b) ulubiona potrawa Niall'a,
c) miasteczko w którym Niall spędzał wakacje,

13. W którym roku urodziła się Caroline Flack z którą umawiał się Harry?
a) 1983,
b) 1979,
c) 1985,

14. Kiedy Liam poznał Danielle?
a) podczas ich pierwszej trasy koncertowej,
b) w X-Factor,
c) podczas przypadkowego spotkania w kawiarni,

15. Jak ma na nazwisko Eleonor, dziewczyna Louis'a?
a) Calder,
b) Clader,
c) Calred,

16. Najstarszy z zespołu jest..
a) Liam,
b) Zayn,
c) Louis,

17. NO! .... PROTESTED! No właśnie, kto zaprotestował według Louis'a?
a) Johny,
b) Jimmy,
c) James,

18. Niall jest..
a) Irlandczykiem,
b) Kanadyjczykiem,
c) Brytyjczykiem,

19. Dokończ - Kloe!
a) check my flow,
b) who know,
c) i don't know,

20. Kto najprawdopodobniej będzie rapował na nowej płycie chłopaków?
a) Zayn,
b) Liam,
c) Harry,

21. Bad Boi, tak fanki nazywają?
a) Louis'a,
b) Harry'ego,
c) Zayn'a,

22. Dokończ tekst piosenki "I'm so sorry, I'm so confused, just tell me.."
a) am I outta time?
b) do you love me?
c) do you feel alright?

23. Piosenkę Torn którą chłopcy śpiewali w domu jurorskim oryginalnie śpiewa?
a) Natalie Imbruglia,
b) Geri Halliwell,
c) Mariah Carey,

24. Larry to połączenie których chłopców?
a) Harry'ego i Liam'a,
b) Louisa i Harry'ego,
c) Louisa i Zayna,

25. Dlaczego Liam nie może/nie powinien pić alkoholu?
a) bo Danielle mu zabrania,
b) bo nie ma nerki,
c) bo po alkoholu wariuje,

26. Liam najbardziej lubi..
a) Conversy,
b) Glany,
c) Vansy,

27. Gdy był mały, wyrzucił telewizor przez okno. No właśnie, kto?
a) Niall,
b) Harry,
c) Zayn,

28. "Zoey will be eating fruits of my naked body" - kto to powiedział?
a) Harry,
b) Zayn,
c) Louis,

29. Którą ręką pisze Niall?
a) prawą,
b) lewą,
c) obiema,

30. Kiedy urodził się Niall?
a) 13 października,
b) 14 września,
c) 13 września,

31. "Boję się pływać, ale gdyby moja ukochana tonęła, próbowałbym ją ratować" - Kto to powiedział?
a) Zayn,
b) Niall,
c) Harry,

32. W jednym z pamiętników chłopaków wystąpił gołąb o imieniu?
a) Kevin,
b) Stefan,
c) Kyle,

33. Chłopcy wystąpili gościnnie w odcinku popularnego serialu emitowanego na Nickelodeon. Jakiego serialu?
a) iCarly,
b) Big Time Rush,
c) Brygada,

34. Który z chłopaków chciałby mieć córeczkę o imieniu Darcy?
a) Louis,
b) Niall,
c) Harry,

35. Boo Bear to pieszczotliwe określenie kogo?
a) Niall'a,
b) Louis'a,
c) Harry'ego,

36. James - tak na drugie mają dwaj chłopcy z zespołu. Którzy?
a) Harry i Louis,
b) Niall i Harry,
c) Niall i Liam,

37. Kim jest baby Lux?
a) przyrodnią siostrą Harry'ego,
b) córeczką Greg'a, brata Niall'a,
C) córką makijażystki/stylistki chłopaków,

38. Kto z celebrytów wywiera na Niall'u największe wrażenie, kogo Niall lubi najbardziej?
a) Demi Lovato,
b) Selena Gomez,
c) Jodie Foster,

39. Na pytanie Selena czy Miley chłopcy zgodnie stwierdzili że?
a) Selena,
b) Miley,
c) żadna z nich,

40. Która z tych gwiazd przyznała się do tego że jest fanką One Direction?
a) Madonna,
b) Katy Perry,
c) Lindsay Lohan,