Jakość bloga

sobota, 14 kwietnia 2012

Rozdział 9 - "Kocham Cię"

Dzisiejszy dzień miał być wyjątkowo udany. Od jakiegoś czasu planowaliśmy z chłopakami wypad do klubu, jednak oni mięli napięty grafik. Właśnie w tym tygodniu otrzymali dwa wolne dni, tylko dla siebie. Wstałam o godzinie 10:15 bez żadnego zwlekania się z łóżka.Miałam niesamowicie dobry humor, a energia mnie rozpierała. Cieszyłam się na wspólny wypad, ale nie sądziłam, że dzisiejszy dzień będzie pełny wrażeń. To miał być zwykły dzień z One Direction jak każdy inny, jednak los lubi płatać figle i postanowił, że zaskoczy mnie dzisiaj paroma niespodziankami. Podeszłam do wieży i włączyłam radio, właśnie grali piosenkę "Call me maybe", którą uwielbiałam.Tanecznym krokiem podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam rurki w kolorze miętowym i białą bluzkę na ramiączkach. Z wybranym zestawem poszłam do łazienki, w której spędziłam godzinę, wykonując poranną toaletę. Kiedy już byłam przebrana i gotowa, aby rozpocząć dzień, skierowałam się do kuchni żeby coś zjeść. Zjadłam skromne śniadanie w moim wykonaniu, czyli płatki z mlekiem. Kiedy skończyłam, wróciłam do pokoju żeby wyłączyć muzykę i zabrać telefon. Gdy spojrzałam na ekran zobaczyłam, że mam trzy nieodebrane wiadomości. Od razu je odczytałam. Pierwsza była od Harry'ego i brzmiała następująco:
"Witaj moje kochanie. Widzimy się dzisiaj o 17:00. Już nie mogę się doczekać. Tęsknię, kocham, czekam. X"
Drugim nadawcą był operator sieci, który reklamował nowy konkurs. Oczywiście nie wzięłam w nim udziału, bo to tylko naciąganie na kasę. Ostatni sms, był od Julii, która napisała, że jeśli Kacper i Aneta się zgodzą to przyleci do Londynu za trzy dni. Zaraz po przeczytaniu tej wiadomości, podskoczyłam wysoko i pisnęłam radośnie. Oczywiście zarówno ja jak i moja przyjaciółka wiedziałyśmy dobrze, że ani mój kuzyn, ani jego dziewczyna nie będą się sprzeciwiać. Poza tym kiedyś już rozmawiałam na ten temat z Kacprem i oczywiście się zgodził, ale na wszelki wypadek nie zaszkodzi zapytać jeszcze raz, bo przecież każdy ma prawo zmienić swoje zdanie. Mimo wszystko cieszyłam się niesamowicie. Wyszłam na korytarz, wzięłam z wieszaka smycz psa, założyłam buty oraz kurtkę i wyszłam z Tomy'm z domu. Nie mogłam się doczekać żeby porozmawiać z przyjaciółką. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że Julia przyjeżdża. Zastanawiałam się jak przekonała do tego swoich rodziców, którzy byli strasznie nadopiekuńczy i mimo ukończonych osiemnastu lat, nadal traktowali ją jak dziecko i martwili się o nią. Jednak ja ich rozumiałam. Spacerowałam po Londynie i zastanawiałam się co będziemy robić, gdy zjawi się w mieście moja przyjaciółka. Po godzinnym spacerze, wróciłam do domu. Rozebrałam się, zdjęłam psu smycz i poszłam do siebie do pokoju. Wzięłam laptopa i usiadłam na łóżku, po kolei sprawdzałam portale społecznościowe, na których byłam zalogowana. Na twitterze sprawdziłam moją pocztę, było co najmniej 30 wiadomości od fanek chłopaków, z którymi korespondowałam, zanim moje życie stało się w pewnym stopniu także ich życiem. Wszystkie dziewczyny prosiły, żebym je poznała z One Direction. Uśmiechałam się do siebie, kiedy czytałam wszystkie prośby. W trendsach pojawił się nawet wpis #WikiComeOn. Napisałam na swoim twitterze, że gdybym miała taką możliwość to poznałabym je wszystkie z chłopcami.
Dziwnie się czułam ze świadomością, że teraz jestem rozpoznawalna. Jednak nie uważałam się za gwiazdę, ponieważ nigdy nią nie byłam i nigdy nie będę. Wyłączyłam komunikator i weszłam na facebook'a. Do moich oczu dotarł widok 50 powiadomień, 120 wiadomości i 20 zaproszeń do grona znajomych. Zdziwiłam się, że w ciągu kilku dni aż tyle się tego uzbierało. Nigdy nie byłam osobą szalenie zabawną, czy rozrywkową. Miałam liczne grono dobrych znajomych i kilku prawdziwych przyjaciół. Natomiast teraz obcy ludzie chcieli mieć mnie w znajomych, przyjaciele i znajomi gratulowali "sukcesu", wrogowie twierdzili, że się lansuję tym, że znam najpopularniejszy boysband na całym świecie. Cieszyłam się, że mogłam liczyć na wsparcie i miłe słowa ze strony przyjaciół, a zdanie pozostałych nie obchodziło mnie za bardzo. Doskonale wiedziałam jaka jest prawda i, że wcale się nie "lansuję" znajomością z chłopakami. Nie musiałam się więc nimi przejmować. Nie chciałam dłużej czytać tych bredni, więc zamknęłam stronę. Włączyłam skypa, bo chciałam porozmawiać z Julią, która już na mnie czekała. Do przyjścia chłopaków zostało mi około trzech godzin. Sądziłam, że tyle czasu w zupełności mi wystarczy, żeby się przygotować. Nie lubiłam się stroić, jednak nie mogę wyglądać byle jak w towarzystwie chłopaków. Z moją przyjaciółką rozmawiałam jakąś godzinę, kiedy Julia stwierdziła, że musi kończyć. Pożegnałyśmy się ze sobą i się rozłączyłam. Spojrzałam na zegarek, który pokazywał 14:30. Zostało mi ponad dwie godziny wolnego czasu. Wstałam powoli z łóżka i odłożyłam komputer. Podeszłam do szafy, żeby wybrać odpowiedni strój na dzisiejszy wieczór. Ze względu na to, że było lato, a pogoda wyjątkowo sprzyjała, wybrałam małą czarną oraz beżowe szpilki. Do tego dobrałam beżową marynarkę z rękawami 3/4. Ze skompletowanym strojem ruszyłam do łazienki, żeby się odświeżyć. Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy i wysuszyłam je, po czym wyprostowałam. Podeszłam do dużego lustra, które znajdowało się w pomieszczeniu, żeby zrobić mocny makijaż, którego na co dzień nie robiłam, ponieważ uważałam, że nie jest mi on niezbędny do życia. Przebrana wróciłam do pokoju. Podeszłam do lustra w rogu pokoju i zgrabnie obkręciłam się. Stwierdziłam, że wyglądam rewelacyjnie. Za 15 minut miał po mnie przyjechać mój chłopak, w tym samym czasie do domu weszła Aneta.
-Hej. - powiedziałam i podeszłam, żeby się przywitać. Dziewczyna trzymała w rękach torby z zakupami, które natychmiast jej zabrałam. - Czy ty nie powinnaś się trochę oszczędzać? - spytałam odkładając zakupy.
-Ciąża to nie choroba. - wywróciła oczami. - Myślałam, że ty jako, że także jesteś kobietą, zrozumiesz.
-Przecież cię rozumiem, ale rozumiem także Kacpra, który prosił mnie, żebym ci pomagała. - uśmiechnęłam się.
-Ty mi wcale nie pomagasz. - jęknęła.
-Jak to? - zdziwiłam się.
-Tak to, że robisz wszystko za mnie. Przez ciebie się rozleniwię i będę siedziała cały dzień na kanapie przed telewizorem, opychając się jedzeniem. W końcu zrobię się taka gruba, że się nie będę mogła ruszyć. - zaśmiała się. - I to ma być ta pomoc? - teraz śmiałyśmy się obie.
-Ooo kochana, chciałabym żeby mi ktoś tak pomagał, a ty narzekasz? Spokojnie będę podbierała ci jedzenie. Najwyżej razem przytyjemy, a wtedy nasi faceci nas porzucą. - zaśmiałam się. W tym momencie zabrzmiał dzwonek do drzwi. Domyśliłam się, że to Harold. Otworzyłam drzwi, wpuściłam chłopaka do środka i czule się z nim przywitałam.
-Pięknie wyglądasz. - szepnął mi do ucha. - Jak zawsze. - dodał po chwili.
-Dziękuję. Ty także. - powiedziałam i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek.
Harrold miał na sobie biały t-shirt, opiewający jego wszystkie mięśnie, oraz czarną marynarkę do tego granatowe rurki i oczywiście swoje białe conversy. Wszystko to sprawiało, że wyglądał nieziemsko przystojnie.
-Możemy zacząć tą szaloną noc? - uśmiechnął się łobuzersko.
-Tylko wezmę torebkę i możemy ruszać. - odwróciłam się i poszłam do pokoju. Za moimi plecami słyszałam, urywki rozmowy Hazzy z Anetą. Gdy wróciłam pożegnaliśmy się grzecznie z moją kuzynką i wyszliśmy. Przed domem stał czarny kabriolet. Zdziwiłam się.
-Nie jedziemy wszyscy razem? - spytałam. Myślałam, że przespacerujemy się do domu chłopaków i stamtąd wszyscy pojedziemy do klubu.
-Chciałem spędzić z Tobą trochę czasu sam na sam. - posmutniał. - Myślałem, że się ucieszysz.
-Oczywiście, że się cieszę, tylko jestem trochę zdziwiona. - cmoknęłam go.
-Lubię zadziwiać. Zapraszam do środka. - otworzył mi drzwi od auta. - Pojedziemy jeszcze w jedno miejsce. - powiedział, gdy usadowił się na miejscu kierowcy.
-Jakie miejsce?
-To będzie niespodzianka. - szepnął i spojrzał przed siebie, po czym ruszył.
-Ale ja nie lubie niespodzianek. - jęknęłam.
-Od dzisiaj będziesz musiała polubić, bo będzie ich znacznie więcej. - uśmiechnął się.
-Mam nadzieje, że będą to miłe niespodzianki. - odwzajemniłam uśmiech.
-A czy kiedyś zrobiłem ci niemiłą niespodziankę?
-Do tej pory nie robiłeś żadnych.
-Będę musiał to nadrobić.
-Harry! - podniosłam głos. Jednak mój chłopak tylko się zaśmiał.
Dojechaliśmy do parku. Hazza wysiadł z auta i otworzył mi drzwi. Chwyciłam jego rękę i wysiadłam.
-Przejdziemy się? - spytał nieśmiało.
-Chętnie. - odparłam i posłałam chłopakowi szeroki uśmiech.
Ruszyliśmy wzdłuż brzegu jeziora, które znajdowało się w parku. Słońce powoli chowało się za horyzontem i rzucało ostatnie promyki na taflę wody, co sprawiało, że teraz woda wyglądała jakby tańczyły na niej malutkie iskierki. Widok ten zapierał dech w piersiach. Harry nie odzywał się przez dłuższą chwilę, ale mi to nie przeszkadzało. Po chwili chłopak zatrzymał się i spojrzał mi prosto w oczy po czym delikatnie pocałował.
-Kocham Cię. - szepnął.
-Przecież wiesz, że ja Ciebie też. - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Chciałbym Ci coś dać. - powiedział i sięgnął do kieszeni marynarki, z której wyciągnął podłużne czarne pudełko.
-Co to? - spytałam zaciekawiona.
-Prezent. - uśmiechnął się szeroko, po czym dał mi opakowanie. - Otwórz.
Kiedy otworzyłam podarunek, ujrzałam piękną, srebrną bransoletkę, przyozdobioną malutkimi brylancikami. Było do niej przyczepione malutkie serduszko, w którym znajdowało się zdjęcie Harry'ego. Wzruszona spojrzałam na chłopaka. Styles nie czekając dłużej, wziął ode mnie bransoletkę, chwycił moją dłoń i zapiął mi ją na nadgarstku.
-Nie wiem co powiedzieć. - wydusiłam wzruszona.
-Nie musisz nic mówić.
-Dziękuję kochanie. - przytuliłam chłopaka.
-Chcę żebyś zawsze miała przy sobie cząstkę mnie. - szepnął i delikatnie mnie pocałował. Po chwili nasz pocałunek stał się bardziej namiętny. Staliśmy tak czerpiąc radość z każdego gestu, lecz nagle chłopak się ode mnie odsunął.
-Chciałbym żebyśmy sobie coś obiecali. - powiedział, patrząc mi głęboko w oczy.
-Co takiego?
-Nie chcę mieć przed Tobą żadnych tajemnic, ale chciałbym abyś ty także ich nie miała przede mną. - patrzał na mnie swoimi cudownymi, zielonymi oczami. - Cokolwiek się wydarzy, będziemy mówić sobie zawsze prawdę. Niezależnie od tego czy będzie ona bolesna. Zależy mi na Tobie i nie chcę żeby były między nami jakiekolwiek niedomówienia. - kiedy skończył przemowę, delikatnie się uśmiechnął.
-Ja także nie chcę mieć przed Tobą żadnych tajemnic. - złożyłam pocałunek na jego ustach. - Możemy już jechać do klubu? Mam ochotę zaszaleć. - powiedziałam uśmiechając się.
-Jak sobie życzysz.

Po 30 minutach byliśmy na miejscu. Przed klubem było pełno ludzi czekających w kolejce. Mój chłopak wysiadł z auta i otworzył mi drzwi. Chwyciłam go pod rękę i ruszyliśmy. Podeszliśmy do ochroniarza, z którym się przywitaliśmy i weszliśmy do budynku. Klub był bardzo przytulny, jeśli tak można nazwać takie miejsce. W środku było dużo osób. Dostrzegliśmy naszych znajomych, którzy siedzieli przy stoliku na końcu sali. Ominęliśmy parkiet i skierowaliśmy się w ich stronę.
-Hej. - powiedzieli chórkiem do mnie.
-Hej. - odpowiedziałam.
-Co tak długo? - spytał Liam, Harry'ego.
-Musieliśmy sobie jeszcze coś wyjaśnić. - chłopak uśmiechnął się i spojrzał na mnie.
Payne zrobił minę, która wyrażała smutek i złość. Jednak nikt prócz mnie nie zwrócił na to uwagi. Posłałam więc mu delikatny uśmiech, którego ten nie odwzajemnił.
-Okay. Idę do baru, kto co pije? - spytał Lou.
-Piwo. - odpowiedzieli wszyscy.
-A ja poproszę jakiegoś dobrego drinka. - krzyknęłam w stronę Louisa, który kierował się w stronę baru.
-To ja pójdę z Tobą. - powiedział Liam.
Zajęłam miejsce przy Niall'u, z którym miałam kiepski kontakt. Postanowiłam, że dzisiaj to naprawię. Ten facet wydawał się naprawdę miły.
-Co powiesz? - rzuciłam w jego stronę, uśmiechając się.
-Ślicznie wyglądasz. - puścił mi oczko.
-Dzięki.
-Za co? Nie dziękuj za prawdę. - przytulił mnie.
-Jesteś dla mnie bardzo miły, dlatego ci dziękuję. Za miłe słowo też.
-Ale z Ciebie wariatka. - zaśmiał się.
-Dzięki za miłe słowo i prawdę. - wytknęłam mu język
-Nie jesteś całkiem normalna, ale i tak Cię lubię.
-Słucham?! Przecież mnie się nie da lubić! Mnie się kocha! - udałam obrażoną.
-No okay. Kocham Cię wariatko! - krzyknął w moją stronę.
-No, ja myślę.
Po kwadransie wrócili chłopcy z alkoholem.
-Co tak długo? - spytał Zayn. - Prawie tu uschnęliśmy. - powiedział sięgając bo butelkę.
-Barman musiał zrobić drinka naszej księżniczce. - odpowiedział Louis i puścił mi oczko. - Dla ciebie mojito, proszę.
-Dziękuję. - posłałam chłopakowi szeroki uśmiech.
Każdy zaopiekował się swoim trunkiem i zajął swoje miejsce. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Louis z Zayn'em co chwile komentowali wygląd dziewczyn na parkiecie. Liam poszedł do toalety, a ja siedziałam i rozmawiałam z resztą chłopaków.
-Zatańczymy. - zaproponował mi nagle Niall.
-Pewnie.
Horan chwycił mnie za rękę i pociągnął na parkiet. W tle leciało właśnie Gimme Dat.
Chłopak objął mnie w talii i przyciągnął do siebie. Zaczęliśmy tańczyć. Niall czuł dużą swobodę w tańcu, był naprawdę dobry. Tańczyliśmy dość długo, kiedy zmęczona stwierdziłam, że już nie mam siły i poprosiłam, żebyśmy usiedli żeby odpocząć.
-Długo was nie było. - stwierdził Harry, kiedy wróciliśmy do stolika.
-Niall świetnie tańczy, aż się nie chce przestać. - uśmiechnęłam się do blondyna.
-Żeby dobrze tańczyć trzeba mieć dobrą partnerkę. - puścił do mnie oczko. - Ruszasz się jak Ciara.
-Oj no dobra, nie da się ukryć, że nieźle tańczę. - zaśmiałam się i udałam zawstydzoną. Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Dobra, skończył się alkohol, idę po następne porcje. - powiedział Zayn.
-Mi weź tylko colę. - powiedział Liam, który zmaterializował się za moimi plecami.
-Ja poproszę to samo, co wcześniej. - powiedziałam po czym dodałam. - Przepraszam was chłopcy, ale muszę iść przypudrować nosek. - zaśmiałam się i odeszłam od stolika kierując się do toalety.
Kiedy wróciłam, zauważyłam przy wyjściu z lokalu Harry'ego z jakąś kobietą. Przypomniałam sobie słowa Zayn'a: "Ona nim manipuluje". Jednak postanowiłam poczekać na rozwój wydarzeń i nie wtrącać się. Nagle zaczęli się całować, a właściwie to ta kobieta całowała mojego faceta. Miałam ochotę do niej podejść i złapać za te blond kudły, ale chciałam zobaczyć jak zareaguje Harold. Chłopak odepchnął Carroline z całej siły, co spowodowało, że wpadła na ochroniarza. W tym momencie poczułam niesamowitą ulgę i satysfakcję. Kobieta zrobiła zdziwioną minę i zbliżyła się do Styles'a, jednak ten tylko odwrócił się do niej plecami i ruszył moją stronę. W tym momencie mnie zobaczył, a w jego oczach pojawiła się obawa. Podszedł szybko do mnie.
-Kochanie to nie tak jak myślisz. Ona chciała...- zaczął Harry.
-Spokojnie kotku. Wszystko widziałam. Wiem, że jesteś niewinny. - pocałowałam Hazzę. Po czym uśmiechnęłam się delikatnie i spojrzałam w stronę Flack, która stała przy wyjściu i piorunowała mnie i Harry'ego wzrokiem. Uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam na nią. Moja reakcja sprowokowała ją, bo podeszła do nas.
-Zostawiasz mnie dla jakiejś zdziry z nie wiadomo skąd? -syknęła.
-Jestem z Polski. - odpowiedziałam spokojnie, co tylko bardziej ją rozzłościło.
-Nie wtrącaj się gówniaro! Jesteś zwykła szmatą, która leci na ich kasę. - w tym momencie wskazała ręką chłopaków.
-Zamknij się Carroline. Jeszcze jedno twoje słowo, a nie ręczę za siebie. - krzyknął Harry w jej stronę.
-Przecież dobrze wiesz, że ona dla Ciebie nic nie znaczy. Tylko mnie kochasz. - podeszła bliżej do chłopaka.
-Odwal się! Powinnaś leczyć swoje chore paranoje. - powiedział i objął mnie ramieniem, po czym wróciliśmy do stolika.
-Jeszcze do mnie wrócisz! Na kolanach! - krzyknęła za nami, jednak żadne z nas nie zwróciło na to najmniejszej uwagi.
Wróciliśmy do stolika i zajęliśmy swoje miejsca. Ja usiadłam mojemu chłopakowi na kolanach i mocno go przytuliłam. Czułam szybki rytm jego serca. Jego ciało całe drżało z nerwów.
-Spokojnie. - szepnęłam mu na ucho. Chłopak pocałował mnie w czoło.
-Co się stało? - spytał Liam.
-Widzieliśmy Carroline. - odpowiedziałam cicho.
-Czego ona znowu chciała?! - krzyknął Zayn.
-Niczego. Chciała porozmawiać, ale my nie mieliśmy ochoty. - powiedziałam patrząc w oczy swojego faceta.
-Kocham Cię. - powiedział bezgłośnie.
-Ja ciebie też. - szepnęłam i pocałowałam go namiętnie.
-Ooo! Leci moja ulubiona piosenka! - krzyknął Liam. - Wiki zatańczysz? - podbiegł do nas i pociągnął mnie za rękę, co spowodowało, że wstałam.
-Ej! Co ty robisz? - spiorunował go wzrokiem Hazza. - Nie widzisz, że jesteśmy zajęci. - krzyknął i pociągnął mnie w dół. Teraz z powrotem siedziałam na jego kolanach.
-Spokojnie panowie. Wystarczy mnie dla każdego. - uśmiechnęłam się i wstałam. - Tylko zatańczymy i zaraz wracam.
-Nie mam zamiaru się Tobą z nikim dzielić. - krzyknął chłopak kiedy odchodziliśmy w stronę parkietu. Kiedy już się tam znaleźliśmy, chłopak zaczął ruszać się w rytmie piosenki Timbalanda – Carry out. Po sekundzie ja także tańczyłam. Zbliżyłam się do chłopaka i objęłam go za szyję. Liam nie pozostał mi dłużny i objął mnie w tali. Zwinnym ruchem ręki obrócił mnie tyłem do siebie i mocno przyciągnął sprawiając, że teraz nasze ciała były ze sobą całkowicie połączone. Nie wiem czemu, ale nasz taniec był tak zmysłowy, że poczułam się jakbym zdradzała Harry'ego. Kiedy piosenka się skończyła, staliśmy blisko siebie połączeni czołami. Patrzyłam Payne'owi prosto w oczy i szeroko się uśmiechałam. Po chwili przy nas zjawił się mój chłopak, który był wściekły.
-Co to miało być do cholery? - oderwał nas od siebie. - Taniec zmysłów?!
-O co ci chodzi? Tylko tańczyliśmy. - powiedział Liam.
-To nie był taniec. Jeszcze chwile, a byś ją zgwałcił na tym parkiecie! - krzyczał Harry. - Wychodzimy! - pociągnął mnie, a ludzie wokół nas zaczęli się nam przyglądać.
-Uspokój się. Nie jesteśmy tu sami! - wyrwałam się z uścisku Styles'a.
-Nie obchodzi mnie to! - spojrzał na tłum wokół siebie. - Rozumiem, że zostajesz? Z nim? W takim razie nie będę wam przeszkadzał! - krzyknął i wyszedł szybko z klubu. Pobiegłam za nim. Kiedy byłam już na zewnątrz, Harry właśnie przechodził na drugą stronę ulicy, kiedy zauważyłam pędzący w jego stronę samochód.
-Harry! - krzyknęłam i zaczęłam biec w jego stronę. Auto zbliżało się do niego z ogromną prędkością, nie zwracając na chłopaka uwagi. Harold odwrócił się w moją stronę. W tym momencie odepchnęłam go, a sama próbowałam odskoczyć na bok. Jednak moja próba ratowania siebie nie przebiegła pomyślnie.
-Wiktoriaa! Nieeeeee! - usłyszałam jeszcze tylko krzyk Harry'ego po czym straciłam przytomność.


Chciałam wszystkim podziękować za komentarze, które motywują mnie do pisania. Jesteście wspaniali! Wstawiam następny rozdział i czekam na Waszą opinię. Mi osobiście się on nie podoba, ale może Wam przypadnie do gustu.
Istnieje taka możliwość, że przez następny tydzień nie wstawię nic nowego, ponieważ zbliża się koniec roku i nauczyciele zawalają nas nauką. Jednak postaram się jak najszybciej wstawić nowy post.
Chciałam jeszcze napisać, że wydarzenia mają miejsce latem tego roku, czyli w przyszłości ;) a Lou i Liam rozstali się ze swoimi partnerkami.
Pozdrawiam i przesyłam buziaczki ;*


5 komentarzy:

  1. Genialny... mam nadzieje że Wiktorii nic nie będzie, ewentualnie jakis siniak czy zbity tylek... ;p
    Dobrze tak tem medzie z klubu... niech sie odwali od Hazzy

    OdpowiedzUsuń
  2. kurde przygryzałam paznokcie gdy to czytałam, fenomenalne, po prostu cudne ;D
    mam nadzieje że Wiki nic nie będzie, i nie mogę się doczekać przyjazdu Julii <33
    pozdrawiam i czekam na NN ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. rewelacyjny ! chyba najlepszy. ale że do matury mam mało czasu robię sobie przerwę z czytaniem twojego bloga i zacznę po maju ! powodzenia !!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny.! Czekam na nn i mam nadzieję, że Wiki nic się nie stanie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam mam w ulubionych na swoim blogu masz reklamę jak chcesz to wbijaj do mnie. :)

    http://lifewith1deveryday.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń