Weszłam do kuchni. Przy stole
siedzieli Liam z Zayn'em, a na przeciw nich siedziała brunetka w
średnim wieku.
-Dzień dobry. - powiedziałam
niepewnie.
-Dzień dobry. - odpowiedziała
kobieta.
-Nie wiedziałam, że macie gościa.
Nie będę przeszkadzać, przepraszam. - po tych słowach zaczęłam
się wycofywać.
-Poczekaj. - powiedziała kobieta i
podeszła do mnie. - Ty jesteś tą dziewczyną, z którą spotyka
się mój syn, tak? - spytała, domyśliłam się, że chodzi jej o
Harry'ego. Moje serce przyśpieszyło. Bałam się, że kobieta rzuci
się na mnie lub będzie obwiniać za to, że Harry leży w śpiączce.
Już i tak wystarczająco się winiłam.
-Tak. - wydusiłam z siebie i
spojrzałam wystraszona na Liam'a.
-Jestem Anne. Mama Harry'ego. Miło mi
Cię poznać, szkoda, że w takich okolicznościach. - powiedziała i
mocno mnie przytuliła. - Musimy się trzymać razem. - szepnęła.
Odwzajemniłam uścisk, a po policzkach
zaczęły spływać mi łzy. Słyszałam ciche łkanie Anne. Czułam
się podle, ponieważ to wszystko co teraz miało miejsce, było moją
zasługą. Nie powinno mnie tu nigdy być, nie powinniśmy się
spotkać. Jedyne co pozostawało to wyjechać, jednak część mnie
nie dopuszczała do siebie myśli o opuszczeniu Londynu. Wyjazd
wiązał się z rozstaniem, a tego nie chciałam. Jednak nie miałam
wyboru, to już postanowione.
-Usiądź z nami. - powiedziała
kobieta wycierając łzy. - Muszę Cię w końcu poznać. Harry tyle
mi o Tobie opowiadał. - posłała mi słaby uśmiech.
-Dziękuję, ale nie chciałabym
przeszkadzać.
-I tak już miałam wychodzić.
Przyszłam tylko sprawdzić jak radzą sobie chłopcy. - spojrzała w
stronę chłopaków. -Ale widzę, że mają opiekę, więc mogę
przestać się martwić. - powiedziała i spojrzała na mnie. -
Wiesz, że są dla mnie jak czterej synowie, których nigdy nie
miałam?
Nie odpowiedziałam nic. Spojrzałam na
Payn'a i Malika, chłopcy uśmiechnęli się smutno. Zrobiło mi się
ciężko na sercu. Teraz byłam pewna, że cała ta chora sytuacja
jest tylko i wyłącznie moją zasługą.
-No dobrze. To ja nie będę was
męczyć. - powiedziała przerywając ciszę. - Wracam do Harrolda. -
pogłaskała mnie po ramieniu.
Liam odprowadził Anne do drzwi. Po
minucie wrócił. Ja w tym czasie zaczęłam robić kanapki. Kiedy
skończyłam, wzięłam talerz pełen jedzenia i usiadłam przy stole
z chłopakami. Odechciało mi się jeść, choć mój żołądek
nadal wołał o posiłek. Sięgnęłam więc po najmniejszą z
kanapek.
-Jedzcie. - powiedziałam i podsunęłam
talerz chłopakom.
-Jakoś nie mam ochoty. - powiedział
Liam.
-Ja też nie. - Zayn zerwał się na
równe nogi. - Nie potrafię tak siedzieć bezczynnie! - krzyknął.
Sytuacja zrobiła się tak napięta, że
skręciło mnie w żołądku. Zebrało mi się na wymioty. Nie
wytrzymałam i pobiegłam do łazienki. To było za trudne. Nie
potrafiłam przestać się winić. Stwierdziłam, że muszę jak
najszybciej zakończyć tą chorą sytuację. Musiałam wyjechać.
Podeszłam do zlewu, przemyłam twarz i spojrzałam w lustro.
-Teraz albo nigdy. - powiedziałam do
siebie.
Wytarłam twarz i wróciłam do pokoju.
Nie miałam ze sobą żadnych bagaży, co ułatwiało sprawę.
Podeszłam do biurka, sięgnęłam po kartkę i długopis, i zaczęłam
skrobać na papierze.
Przepraszam Was za wszystko. Nie tak
miało to wyglądać, gdybym tylko mogła cofnąć czas... Nie
żałuję, że Was poznałam, ale nie potrafię dłużej dźwigać
tego ciężaru. Nie chcę dłużej ranić bliskich. Musiałam
wyjechać. Kocham Was i nigdy nie przestanę.
Wiktoria
Postanowiłam poczekać, aż chłopcy zasną. Nie mogło to trwać
długo, gdyż było już późno. Spojrzałam na zegarek. Była
godzina 22:35. Na korytarzu usłyszałam kroki. Szybko pobiegłam w
stronę łóżka i położyłam się na nim. Sekundę później drzwi
otworzyły się i do środka wszedł Zayn.
-Wiki śpisz? - powiedział stojąc w progu.
Nie usłyszał odpowiedzi. Modliłam się, żeby sobie już poszedł.
Marna ze mnie aktorka, pewnie nie wytrzymałabym jego obecności i
zdradziłabym się ze swoim planem. Bałam się, że zobaczy list.
"Głupia. Trzeba było na drzwiach go jeszcze przykleić" –
pomyślałam. Jednak Malik chyba go nie zauważył. Podszedł do mnie
i przykrył mnie kołdrą. Chwilę później leżał już na łóżku
obok mnie i mocno obejmował. Stwierdziłam, że poczekam aż zaśnie
i wtedy wprowadzę plan w życie. Miałam nadzieję, że Liam już
śpi. Po około godzinie postanowiłam sprawdzić czy mój przyjaciel
już odpłynął do krainy snu.
-Zayn? -szepnęłam. Zero odpowiedzi. - Zayn? - spytałam głośniej.
Kiedy się nie odezwał byłam pewna, że śpi. Powoli zdjęłam jego
rękę z moich bioder. Delikatnie odsunęłam się od chłopaka, a po
chwili już pewnie stałam na podłodze. Podeszłam na palcach do
biurka, na którym leżał list. Wzięłam go i podeszłam z powrotem
do łóżka. Położyłam list na kołdrze obok chłopaka i
pocałowałam go w policzek. Spojrzałam na niego ostatni raz, a moje
serce pękło na drobne kawałeczki. Nie miałam już nawet siły
płakać. Odwróciłam się na pięcie i po cichu opuściłam
pomieszczenie. Ciężko mi było ominąć pokój Liam'a. Ręce aż
rwały się żeby nacisnąć i na klamkę, jednak jakoś dałam radę.
Szybko zeszłam na dół, nie chciałam dłużej przebywać w tym
domu. W salonie panowały egipskie ciemności. Niechcący wpadłam na
szafkę, która stała tuż przy wyjściu. Pech chciał, że stał na
niej wazon z kwiatami, który właśnie spadł na podłogę.
W tym momencie zapaliło się światło.
Kochani
dziękuję! Jest mi naprawdę miło czytać wasze opinie. Każdy nowy
komentarz motywuje mnie do pisania. Kocham pisać dla Was, mimo, że
nie jest to najlepiej napisane, robię to z sercem.
Chciałabym
abyście pisali o każdym pomyśle jaki macie, bardzo liczę się z
waszym zdaniem.
Buziaczki ;* ;* ;*
Buziaczki ;* ;* ;*
Pewnie wszedł Liam albo Louis ,bo Zayn to śpioch i nawet jakby przesło tornado to ,by się nie obudził ; pp Ja nie chcę ,żeby Twoja bohaterka wyjechała . Musi być teraz przy Harry'm ; xx . Uwielbiam czytać Twojego bloga .. zawsze ja to robię to tak się wczytuje ,jakbym sama tam była i wszystko widziała ; ) masz talent do pisania i czekam na następny ; xx
OdpowiedzUsuńPopieram osobę nade mną - niech nie wyjeżdża ;) Wczoraj zaczęłam pisać swoje opowiadanie, byłabym wdzięczna, gdybyś wpadła ;) http://living-with-onedirction.blogspot.com/ Z góry dziękuję - jesteś niesamowita ;D
OdpowiedzUsuńnie... nie... niech ona nie wyjeżdża :(
OdpowiedzUsuńsądzę że to Liam zapalił światło :D
swietny rozdział ;D
czekam na kolejny i w wolnej chwili zapraszam do mnie http://he-takes-your-hand.blogspot.com/
Myślę że światło zapalił Niall, przebywał w tym czasie w kuchni gdyż jak zwykle był głodny :) ^^
OdpowiedzUsuńNie chcę by Wiki wyjeżdzała :(
Świetnie mi się czyta twój blog, jest booooooski!!! :*
P.S Świetne zdjęcie główne, szkoda tylko że troche wąskie :P
OdpowiedzUsuńej no niech nie wyjeżdża a Harry wyzdorwieje. no bez kitu !!!
OdpowiedzUsuńSwietnyyyy !!!!!
OdpowiedzUsuń