Jakość bloga

wtorek, 3 kwietnia 2012

Rozdział 6 - "Chyba pomyliłyśmy adres"


Otworzyłam oczy. Próbowałam sobie przypomnieć co mi się śniło. Miałam nadzieję, że moja podświadomość da mi jakąś wskazówkę, bym mogła przygotować się na nadejście tego co nieuniknione. Na nic były moje starania, nie zapamiętałam mojego snu. Pomyślałam, że pewnie nic mi się nie śniło. Co wtedy? Czy to coś oznaczało? Leżałam i układałam sobie plany na dzisiejszy dzień, przecież nie mogłam siedzieć cały czas w domu. Chociaż najchętniej właśnie tak bym zrobiła. Patrzałam w sufit. W takim momencie człowiek uświadamia sobie, że ten właśnie element domu, jest bardzo interesujący. Stwierdziłam, że dłuższa egzystencja, w moim ciepłym łóżeczku, nie ma sensu. Pomyślałam, że zadbam troszkę o kondycję i pobiegam. Powoli zwlokłam się z łóżka i przyjęłam pozycję siedzącą. Zerknęłam w stronę zegarka, wskazówki pokazywały godzinę 9:30. Na zewnątrz było szaro. Podeszłam do okna i odsłoniłam firankę. Przed budynkiem stały dwa ciemne vany, z których szybko wychodzili fotoreporterzy. Spojrzałam na nich zdziwiona, "Czy ich hurtownie robią?"- pomyślałam i pokręciłam głową. Powolnym krokiem skierowałam się do szafy. Wyciągnęłam długie szare dresy, szary t-shirt i czarną bluzę z kapturem. Z gotowym strojem poszłam do łazienki. Wzięłam długą, relaksacyjną kąpiel. Trwała ona około 60 minut. Wyszłam z wanny i przebrałam się. Związałam włosy w koka po czym wyszłam z pomieszczenia. Wróciłam do siebie do pokoju po mp4 i telefon. Kiedy już miałam to, czego potrzebowałam, poszłam do kuchni. Nasypałam sobie płatków, które zalałam zimnym mlekiem. Posiłek jadłam powoli, nigdzie się nie śpieszyłam. Miałam cały dzień dla siebie. Wszyscy byli w pracy, a ja nie miałam pojęcia co robić, szczególnie w tak brzydką pogodę. Nadal zastanawiałam co mógł zwiastować brak snu. Może dzisiaj nic się nie wydarzy, a może po prostu nie spotkam nikogo z zespołu. Nie mogłam dłużej tak siedzieć i rozmyślać, włożyłam miskę do zlewu. Za oknem zauważyłam grupkę ludzi. Doskonale wiedziałam kim oni są i dlaczego się tu znajdują. Chciałam sobie spokojnie pobiegać, ale jak? Przecież nie będę biegała po mieście ze sporą ilością dziennikarzy. Po co ja wczoraj zgodziłam się na tą sesję? Teraz nie dadzą mi żyć.
-Nie ze mną te numery. - powiedziałam do siebie, a w myśli się uśmiechnęłam. Miałam plan.
Pozmywałam naczynia i wyszłam na korytarz. Założyłam czarne trampki, wzięłam z komody klucze i otworzyłam drzwi. Przed moimi oczami rozbłysło się tysiące fleszy, a do uszu dochodziły różne pytania.
-Czy jest pani, oficjalnie dziewczyną Liam'a Payn'a? - zapytał jeden.
-Co łączy panią z zespołem One Direction? - krzyknął drugi.
Stałam i śmiałam się do siebie. Po chwili postanowiłam zabrać głos.
-Moi drodzy idę teraz pobiegać. Chciałabym mieć chwilę dla siebie, a państwu nie będzie chyba wygodnie biegać za mną z aparatami w ręku.- flesze ustąpiły, a głosy ucichły. Widocznie ich zdziwiłam. - Jeśli otrzymam teraz dwie godzinki dla siebie, to później udzielę odpowiedzi na kilka pytań. Proszę w tym czasie iść do kawiarni, na herbatę lub kawę. Pogoda nie sprzyja siedzeniu na zewnątrz. - powiedziałam i ruszyłam przed siebie. Zaczęłam się rozciągać, spojrzałam ukradkiem na paparazzich. W tym momencie rozchodzili się na różne strony. Nie lubiłam nigdy tych hien, ale wiedziałam, że to ich praca. Nie mięli ułatwionego zadania, przez to, że gwiazdy ich nie cierpią. Ja nie byłam gwiazdą, więc nie zależało mi na moim "dobrze wykreowanym" wizerunku. Nie chciałam dużej stać w miejscu, bo jeszcze by się rozmyślili i za mną pobiegli. Co jak co, ale wolałam nie zwracać na siebie większej uwagi. Założyłam słuchawki i włączyłam piosenki mojego ulubionego zespołu, One Direction. Po dwóch godzinach, tak jak miałam w zamiarze wróciłam do domu. Przed ogrodzeniem stała już dobrze mi znana grupa dziennikarzy. Westchnęłam. Kiedy mnie zauważyli, znowu rozbłysło się tysiąc fleszy i pytania.
-Czy udzieli nam pani odpowiedzi na nasze pytania? - spytała jedna z kobiet.
-Nie mam wyboru.-odparłam. - Co chcieliby państwo wiedzieć?
-Co łączy panią i Liam'a Payn'a?
Po tym pytaniu, wpadłam na pewien pomysł. Pewnie informacje, które otrzymaliby ode mnie, nie byłyby dla nich wystarczająco intrygujące i przekręcili by fakty. Wolałam sama to zrobić i troszkę nakłamać. Nie ukrywam, bawiłam się bardzo dobrze, kiedy widziałam zdziwione miny dziennikarzy. Mam nadzieję, że chłopcy nie zdenerwują się na mnie, kiedy w gazetach ukażą się artykuły. Właściwie to nie zaszkodziłam im chyba. Żadne z nich, nie powinno ucierpieć przez moje kłamstewka. Wydaje mi się, że chyba nawet wzrośnie zainteresowanie mediów wokół ich zespołu. Jeśli miałoby to im zaszkodzić, byłam gotowa zamieścić sprostowanie w którymś, z brukowców. "Okaże się jutro." – pomyślałam i weszłam do budynku. W domu była już moja kuzynka.
-Co ty tu robisz? - spytałam zdziwiona, kiedy ściągałam buty, a ona właśnie wyszła na korytarz.
-Mieszkam? - podeszła i pocałowała mnie w policzek. - Nie miałam dzisiaj dużo roboty, wszystkie konie zdrowe. Żaden z nich nie potrzebował mojej opieki, więc postanowiłam wrócić do domu i wybrać się z Tobą na małą wycieczkę. Co ty na to? - spytała uśmiechnięta.
Dziewczyna mojego kuzyna miała własną stadninę koni. Uwielbiała te zwierzęta, miała do nich cierpliwość. Miłość do zwierząt, w jej wypadku była odwzajemniona.
-Jasne, tylko się odświeżę, okay? Właśnie biegałam. - powiedziałam wchodząc do swojego pokoju.
Z szafy wyciągnęłam czerwone rurki i białą bluzkę w czerwone paski. Uśmiechnęłam się do siebie, kiedy pomyślałam kogo przypomina mi taki strój. Nie chciałam tracić za dużo czasu, więc pobiegłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i się przebrałam. Wróciłam do pokoju, żeby wziąć pieniądze i telefon. Spojrzałam na duże lustro, które znajdowało się w rogu pomieszczenia. Zaczęłam się śmiać. Wyglądałam jak żeńska wersja Louis'a Tomlinson'a. Pokręciłam głową i wróciłam do salonu.
-Jestem gotowa, możemy iść. - uśmiechnęłam się szeroko. 
-Jak wyjdziemy?- spytała. - Na dworze pełno dziennikarzy.
-Mam na nich sposób. Idziemy?
-Skoro tak, to chodźmy.
Otworzyłam drzwi i uśmiechnęłam się szeroko. Powtórzyła się sytuacja z rana, tylko że tym razem pytania zadawane były mojej kuzynce.
-Czy panią też coś łączy z chłopcami, z zespołu One Direction?
-Proszę państwa o spokój, nie zamierzamy teraz odpowiadać na żadne pytania. Tej pani nic nie łączy z zespołem. Więcej się od nas nie dowiecie. - powiedziałam i wyszłam za ogrodzenie. Obejmowałam kuzynkę ramieniem. Aneta spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem.
-Jak ty to zrobiłaś? Czemu dali nam spokój, ot tak? - jej oczy były teraz ogromne ze zdziwienia.
-Mam z nimi układ. - zachichotałam i ruszyłyśmy przed siebie.
Spędziłyśmy kilka godzin na zwiedzaniu miasta. Zmęczone wybrałyśmy się na kawę do najbliższej kawiarni. Zauważyłam, że śledzi nas kilka osób. Oczywiście byli to dziennikarze. Nie zwracałam jednak na nich uwagi i bawiłam się w najlepsze.
-Nie denerwują cię? - spytała nagle Aneta.
-Pewnie, że wolałabym mieć luz i móc wejść spokojnie do domu, ale nic na to nie poradzę. Już jestem w tym chorym świecie mediów. Dopóki nie przeszkadza to Tobie i Kacprowi, to mi także. - powiedziałam spokojnie, spojrzałam na dziewczynę i uśmiechnęłam się. Aneta uśmiechnęła się i nic nie powiedziała, choć ja wiedziałam, że coś jest nie tak.
-Jeśli nie podoba ci się ich obecność, to chciałabym wiedzieć. Nie jestem w stanie temu zapobiec, ale zawsze mogę... wyjechać. - nie chciałam tego mówić.
-Wiktoria przestań! Jesteś naszą rodziną i będziemy Cię wspierać, choćbyśmy mieli spędzić noc w namiocie, na plaży, to nigdy nie każemy Ci rezygnować z marzeń. Rozumiesz? - ujęła moją twarz w dłonie i spojrzała w oczy. - Nigdy więcej nie mów takich głupot. - powiedziała i przytuliła mnie.
Moje oczy się zaszkliły. Jednak postanowiłam, że nie będę płakać. Aneta była cudowną dziewczyną, mój kuzyn miał szczęście, że ją spotkał.
-Nie rozmawiajmy o tym więcej, dobrze? Masz się dobrze bawić i robić to na co masz ochotę. Przyjechałaś tutaj na wakacje! - uśmiechnęła się i objęła mnie ramieniem. - A teraz chodźmy coś zjeść. Umieram z głodu.
-Mam wielką ochotę na kebaba. Co ty na to? -spytałam uśmiechnięta.
-Mniam, jestem za.
Zapłaciłam za kawę i wyszłyśmy z budynku. Skierowałyśmy się do budki z kebabem, która znajdowała się niedaleko. Kiedy już otrzymałyśmy zamówienie, przeszłyśmy do konsumpcji. Właśnie jadłyśmy posiłek, mój telefon nagle zadzwonił. Kiedy zobaczyłam kto dzwoni, odebrałam.
-Witaj piękna. -zabrzmiał słodki głos.
-Witaj Liam. - odpowiedziałam miło.
-Spotkamy się dzisiaj?-spytał.- Chciałbym powtórzyć wczorajszy spacer. Świetnie się z Tobą bawiłem.
-Bardzo chętnie. - odparłam.- Ja również świetnie się bawiłam. Może wybierzemy się do was, do  domu, chciałabym pogadać z chłopakami. Nie zaczęliśmy najlepiej naszej znajomości.
-Miałem nadzieję, że będziemy sami, ale jeśli chcesz to oczywiście spełnię twe życzenie. Kiedy po Ciebie przyjść? - jego głos wydawał się nieco smutniejszy.
Poczułam się strasznie winna, ponieważ wiedziałam, że to ja spowodowałam u niego ten stan.
-Może o 20? -spytałam. - Odpowiada Wam ta godzina?
-Pewnie. Już nie mogę się doczekać, spotkania z Tobą. - jego głos się rozweselił.
-Do zobaczenia wieczorem. - powiedziałam i się rozłączyłam.
Wsunęłam telefon do kieszeni i spojrzałam na Anetę.
-Liam dzwonił? - spytała mnie kuzynka.
-Tak, poprosił o spotkanie. - uśmiechnęłam się.
-To super! - spojrzała na mnie i zaczęła się śmiać.
-Co w tym śmiesznego? - śmiałam się cicho.
-Przypomniałam sobie jego minę, kiedy wczoraj wróciliśmy do domu. Chyba się nas trochę przestraszył. - nadal się śmiała, a ja jej wtórowałam.
-Masz rację, wyglądał śmiesznie. - spojrzałam na kuzynkę. Przyglądałam się jej przez chwilę i pogrążyłam się we własnych myślach. Cieszyłam się, że mam tu na miejscu kogoś takiego jak Aneta. Ta dziewczyna była wspaniała, zawsze dobrze doradziła. Kiedy było źle potrafiła mnie rozweselić. Po prostu przyjaciółka.
-Co się stało? - wyrwała mnie z zamyślenia dziewczyna.
-Nic. Tak sobie myślę. I wiesz co wymyśliłam?
-No jestem bardzo ciekawa.
-Pomyślałam, że bardzo się cieszę, że jesteś tutaj ze mną i mogę na Ciebie liczyć. Jesteś moją drugą przyjaciółką i zawsze będę Cię traktować jak rodzinę, nawet jeśli Tobie i Kacprowi miałoby się nie ułożyć. Dla mnie zawsze będziesz moją kuzyneczką. - powiedziałam i uśmiechnęłam się na siebie.
-Ej! Dlaczego zakładasz, że nie ułoży mi się z twoim kuzynem? Aż tak źle mi życzysz? - udała oburzenie.
-Oj wiem, że głupio powiedziałam. Chodziło mi o to, że niezależnie od tego jak nasze życie się potoczy ty zawsze będziesz dla mnie moją kochaną kuzyneczką. - uśmiechnęłam się do Anety.
-No wiesz! Ja Ciebie traktuję jak własną siostrę. - uśmiechnęła się szeroko.
-Aww... - powiedziałam i wpadłyśmy sobie w ramiona.
-Dobra nie rozczulajmy się nad naszym marnym losem.- powiedziała kuzynka. - Zjadłaś swojego kebaba?
-Tak.
-To wracamy. Jestem wykończona, marzę o kąpieli i łóżku. - rozmarzyła się.
-Powiedz, że śpieszysz się do swojego ukochanego. - zaśmiałam się, kiedy już szłyśmy w kierunku domu.
-Oczywiście, że się śpieszę do mojego mysia-pysia. - powiedziała i zaśmiała się gromkim śmiechem.
-Ależ to słodkie. - powiedziałam.
Po tych słowach szłyśmy w milczeniu. Ja także odczuwałam zmęczenie. Jednak na myśl, że odwiedzę chłopaków, przybyło mi sporo energii.
-Będziesz u nich nocować? - przerwała ciszę Aneta.
-Nie wiem. Wydaje mi się, że nie. Przecież znam ich dopiero 3 dni. Nie zostanę na noc z pięcioma facetami. Bóg jeden wie co im przyjdzie do głowy. - zaśmiałam się.
-Masz trochę racji, ale nie wydaje mi się, żeby mieli zrobić Ci krzywdę. Myślę, że nie byliby zdolni zrobić komukolwiek krzywdę. - odparła. - Poza tym Liam, wygląda na odpowiedzialnego faceta. - spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
-Bo jest odpowiedzialny.- powiedziałam, a po chwili dodałam. - Ale skąd mogę wiedzieć czy nie odbije mu przy kolegach?
-Oj, chyba przesadzasz. Teraz robisz z nich potworów. Spróbuj ich poznać. - uśmiechnęła się.
-Nie robię z nich potworów. Po prostu nie chcę ich wykorzystywać i im się narzucać. Poza tym Liam chyba liczy na coś więcej, a ja... - nie potrafiłam dokończyć. No właśnie. Co ja?
-A ty traktujesz go tylko jak kolegę? - dokończyła dziewczyna. Spojrzałam na nią.
-No właśnie. - spuściłam głowę.
-Musisz mu o tym powiedzieć. Nie możesz mu dawać nadziei skoro wiesz, że nic z tego nie będzie. - poradziła mi.
-Wiem, że źle robię, ale ja naprawdę nie potrafię mu o tym powiedzieć. Nie chcę mu sprawiać przykrości. Na prawdę go lubię. - spojrzałam w oczy kuzynki. Widziałam w nich współczucie.
Zbliżałyśmy się właśnie do domu. Zdziwiłam się. Widok był niesamowity.
-Chyba pomyliłyśmy adres. - zaśmiałam się nerwowo.
-Nie, nie pomyliłyśmy. My tu mieszkamy.- odpowiedziała mi spokojnie Aneta.
-Ale gdzie są wszyscy dziennikarze? - zdziwiłam się. Przed domem nie było ani jednej osoby z aparatem w ręku.
-Nie mam pojęcia. Może nasze życie nie jest aż tak ciekawe, żeby wyczekiwali tutaj 24 godziny na dobę. - zaśmiała się nerwowo kuzynka.
Wzruszyłam ramionami. Miałam nadzieję, że tak już będzie zawsze. Można spokojnie wejść do domu i nie odpowiadać na żadne pytania. Weszłyśmy do budynku, w domu czekał już mój kuzyn.
-Hej. Gdzie byłyście? Myślałem, że Was porwali i dlatego nie ma żadnych dziennikarzy pod naszym domem. - zaśmiał się i dał nam po buziaku w policzek.
-Ja myślałam, że to ty stoisz za ich zniknięciem. - odezwała się dziewczyna mojego kuzyna.
-Więc jeśli żadne z nas nie ma nic wspólnego z ich zniknięciem to kto? - spytałam zdziwiona.
-One Direction? - spytali oboje. - Tylko oni mieliby w tym jakiś interes. - dopowiedział mój kuzyn.
-Może i macie rację, spytam się ich dzisiaj o to. - powiedziałam i poszłam do siebie. Przypomniałam sobie, że miałam zadzwonić do rodzinki. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam do mamy.
-Hej mamuś. Przepraszam, że się nie odzywałam. Wiem, jestem złą córką. Wybaczysz mi? - mówiłam szybko.
-Cześć kochanie. Nie gniewam się na Ciebie. - zaśmiała się. - Pojechałaś na wakacje, masz się dobrze bawić. Tylko możesz czasem napisać czy wszystko okay. Może Kacper Ci jeść nie daje, a Aneta Cię bije. - powiedziała wesoło.
-Tak mamo wszystko się zgadza, a w dodatku śpię w piwnicy. - zaczęłyśmy się obie śmiać.
Rozmawiałam tak jeszcze chwilę z mamą, po czym stwierdziłam, że zadzwonię jeszcze do przyjaciółki i brata przed przyjściem Liam'a. Po 30 minutach zjawił się u mnie członek zespołu.
-Gotowa do wyjścia? - spytał Liam, kiedy wszedł do domu.
-Oczywiście. - uśmiechnęłam się i wyszliśmy.
Na dworze było zimno, więc chłopak dał mi swoją kurtkę. Poczułam słodki zapach jego perfum.
-Dziękuję. - powiedziałam, a Liam objął mnie ramieniem.
Czułam się strasznie winna, że nie jestem z nim szczera. Postanowiłam, że to naprawię.
-Liam, muszę Ci coś powiedzieć.- zwróciłam się do chłopaka.
-Ja też chciałbym Ci coś powiedzieć i pozwól, że zrobię to pierwszy.- odparł wesoło.
-No dobrze.- zgodziłam się. Nie śpieszyło mi się, aby rozmawiać o moich uczuciach do niego. Wiedziałam, że po tym co zamierzam powiedzieć, zmieni się wszystko, a tego przecież nie chciałam. Strasznie się bałam.
Payne stanął na przeciwko mnie i chwycił moje dłonie.
-Wiktoria. Chciałem Ci powiedzieć, że bardzo mi na Tobie zależy. Kiedy jestem z Tobą, moje serce bije o wiele mocniej i szybciej. Mógłbym na Ciebie patrzeć cały czas, słuchać twojego śmiechu...chyba się w Tobie zakochałem.- po tych słowach zapadła niezręczna cisza.
-Liam, ja też chciałam z Tobą o tym porozmawiać- po tych słowach, chłopak złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Odwzajemniłam go, lecz w środku byłam rozdarta. Nie tak miało się stać, nie tego chciałam.
Kiedy oderwaliśmy się od siebie, spojrzał na mnie po czym złapał za rękę i ruszyliśmy w stronę domu zespołu.

-Co tu się dzieje?!- krzyknął kiedy weszliśmy do środka. W środku był straszny bałagan. Na meblach i podłodze była rozsypana mąka. W kuchni na ziemi leżało kilka stłuczonych jajek. Po salonie rozrzucony był makaron.Moje oczy były wielkie ze zdziwienia. Dorośli faceci a zachowują się jak dzieci.
-Do cholery! Może mi to ktoś wyjaśnić?! - ryknął Liam, w stronę zbiegających po schodach czterech facetów.
-No co?! Bitwa na jedzenie była. - śmiał się wesoło Niall. Jego śmiech zaraził pozostałych i teraz śmialiśmy się już wszyscy prócz Liam'a.
-To nie jest śmieszne! Was nie można zostawić nawet na minutę samych, bo zaraz niszczycie wszystko co spotkacie na drodze! - krzyczał. Położyłam chłopakowi rękę na ramieniu.
-Spokojnie, zaraz wszystko posprzątamy. - uśmiechnęłam się. - Tylko nie krzycz.
-Jesteś aniołem, ale nie pozwolę Ci po nas sprzątać.- rzekł i cmoknął mnie w policzek.
-Aww. - zawyli chłopcy. Zalałam się rumieńcem.
Wszyscy zabrali się za sprzątanie, ja także. Nagle poczułam na sobie czyjś wzrok. Rozejrzałam się dookoła i spostrzegłam, że Harry się we mnie wpatruje. Uśmiechnęłam się do niego, a ten puścił mi oczko.
-Posprzątane! - krzyknął Zayn.
-To może obejrzymy jakiś film? - spytał Niall.
-Horror! - krzyknęli wszyscy.
-Ja chyba pójdę do kuchni. - powiedziałam.
-Ktoś tu się boi. - podbiegł do mnie Lou i wziął mnie na ręce. - Nie bój się, jestem supermanem. Obronię Cię. - wyszczerzył się chłopak. Wszyscy zaczęli się śmiać.
-Oh Louis. Jesteś moim bohaterem, dziękuję Ci.- ucałowałam go w policzek.
-Uuuu...-zawyli wszyscy.
-On jest mój! Łapy precz od mojego chłopaka! - przybiegł do nas Harry.
-Ale to on mnie trzyma, poza tym nie zabiorę Ci go. Obiecuję! - po tych słowach Louis postawił mnie na ziemi.
Usiedliśmy wszyscy przed telewizorem. Na fotelach usiedli Liam i Harry, natomiast ja z resztą  zespołu na kanapie. Siedziałam między Zayn'em,a Louis'em. Chłopcy wybrali "Lustra". Na początku nie było strasznie. Rozglądałam się po pokoju, mój wzrok zatrzymał się na Harry'm. Przyglądałam mu się dłuższą chwilę, wyglądał jak aniołek w świetle, który rzucał na niego telewizor. Kiedy chłopak zauważył, że się na niego patrzę posłał mi zniewalający uśmiech, a potem buziaka. Uśmiechnęłam się szeroko. Nie wiem czemu, ale cieszyłam się. Oparłam głowę na ramieniu Zayn'a i wróciłam do oglądania filmu. Malik objął mnie ramieniem. W momencie grozy skoczył na mnie z krzykiem Louis. Wszyscy się wystraszyli, a po chwili zaczęli się śmiać.
-Nienirmalny.-zaśmiałam się. -Idę do kuchni. Chcecie coś do picia? - spytałam.
-Ja poproszę i możesz przynieść coś do jedzenia. - powiedział Niall.
-Okay, zaraz wracam.
Zniknęłam w pomieszczeniu. Po chwili ktoś wszedł do kuchni i objął mnie w tali. Myślałam,że to Liam, więc odwróciłam się. Przed oczami ujrzałam Style'sa. Patrzał mi głęboko w oczy, a ja w jego. Po chwili pogrążyliśmy się w namiętnym pocałunku. "Chyba się zakochałam." - pomyślałam. Moje serce tańczyło dziwny taniec radości. Myślałam, że zaraz wyskoczy z klatki piersiowej i będzie tańczyło w kuchni.
-Co tu się dzieje?! - krzyknął Liam, który właśnie wszedł do pomieszczenia.
Oderwałam się od chłopaka i spojrzałam na Payne'a. Było mi strasznie wstyd. Harry podszedł do niego i próbował się jakoś wytłumaczyć.
-Stary, to nie tak jak myślisz.
-A skąd możesz wiedzieć co ja myślę? Poza tym doskonale widziałem co ty zaszło. Całowaliście się! - krzyczał.
Rozpłakałam się. Jestem potworem. "Jak mogłam mu to zrobić?"- moje myśli walczyły z sercem. Kiedy całowałam się z Harry'm czułam się jak w niebie. Wybiegłam z pomieszczenia i skierowałam się do wyjścia.
-Wiktoria czekaj!- krzyczał za mną Harry, ale ja nie zwracając na nikogo uwagi biegłam przed siebie.  Czułam się okropnie. Łzy spływały po moim policzku strumieniami. Biegłam przed siebie, gdy nagle ktoś szarpnął mnie za ramię.
-Kochanie poczekaj! Porozmawiajmy. - powiedział Harry.
-Daj mi spokój! Dajcie mi wszyscy święty spokój! Chcę być sama! Jestem potworem! - krzyczałam do chłopaka.
Kiedy dotarłam do domu wbiegłam od razu do swojego pokoju. Nie chciałam nikomu patrzeć w oczy. Trzasnęłam drzwiami i rzuciła się na łóżko. Zawyłam do poduszki. Czułam się potwornie. Nagle drzwi do mojego pokoju otworzyły się, do pokoju  weszła Aneta.
-Wiki, kochanie. Co się stało? - spytała z troską. - Mogę Ci jakoś pomóc? Czy ktoś Cię skrzywdził?
-Mnie? To ja go skrzywdziłam. Skrzywdziłam niewinnego chłopaka. Nie powinno mnie tu być, nie powinnam tu przyjeżdżać. Ściągam tylko kłopoty.- płakałam do poduszki. - Proszę zostaw mnie w spokoju.
-Dobrze, ale jeśli będziesz potrzebowała mojej pomocy to jestem u siebie w pokoju. - powiedziała miłym głosem i opuściła pokój. Ja nadal płakałam. Zadzwonił mój telefon, a ja nie patrząc kto to rzuciłam nim o ścianę. Roztrzaskał się na małe kawałeczki. Byłam sama, w moim pokoju było cicho, ale w głowie huczało tysiące myśli. Płakałam bardzo długo. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.



Przepraszam Was, że tak długo  to trwało, ale nie miałam czasu. Następny rozdział pojawi się, jeśli pod postem będzie 15 komentarzy. Wierzę w Was. Buziaki dla czytelników :*:*:*

15 komentarzy:

  1. Gdy na początku wybrałaś Liam'a , szczerze mówiąc to się troszeczkę rozczarowałam( nie toże nie lubię Liam'a ale jednak wolę Harr'ego lub Louis'a .. ) Ale pod koniec czytania wkręciłam się i nie mogę się doczekać nowego rozdziału ! ;** Po prostu zakochałam się w Twoim blogu !

    ~Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tamtym rozdziale wybrałam Liam'a, ponieważ napisałam go zanim wstawiłam ankietę, w której wybraliście Harry'ego :)
      Bardzo liczę się z Wami i cieszę się, że Tobie podoba się mój blog. :)

      Usuń
  2. Awww kocham takie akcje jak ktoś kogoś rani
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział świetny czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  4. Licze na dalszy ciąg wydarzeń :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawajcie komentarze, ja chce dalszą część ;p !!!
    Nie bawie sie w takie nie konczenie świetnie zapowiadającej się historii ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie liczy sie jesli jest kilka komentarzy od jednej osoby niestety ;)

      Usuń
  6. Cieszę się ,że w końcu jest coś o Harry'm ; )
    Rozdział cuudowny i czekam na nasępny .
    Pozdrawim xxx

    OdpowiedzUsuń
  7. Więcej Zayna i głownej bohaterki.! Między nimi ma się coś dziać.:P

    OdpowiedzUsuń
  8. taaaaak ! Harry ! szkoda mi troche Liama ... ale jakos lubie opowiadania w ktorym to Harry jest z glowna bohaterką ;) Dawaj nastepny ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham twoje opowiadania :D
    UUUUwielbiam Zayna niech tam się coś wydarzy :)
    All day All nigth DJ MALIK ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie rozumiem czemu chcesz 15 komentarzy.. gdy ktoś czyta twoje opowiadania to sie w nie tak zagłębia że nie ma głowy na pisanie komentarza... Czeka z niecierpliwością wpatrzony w ekran kiedy będzie dalszy ciąg :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Licze na dalszy ciąg wydarzeń ;)) Ps. ten blog jest zaje.!

    OdpowiedzUsuń
  12. Zgadzam się z przed-przed mówiczynia DJ-Malik. :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Haha, tak blog niesamowity, z tego co widze jestem 15. :P Czekamy w takim razie na następny rozdział.

    Ja osobiście twierdzę ,że z każdym powino ją coś łączyć. :d

    OdpowiedzUsuń