Jakość bloga

sobota, 31 marca 2012

Rozdział 5 - "Tatuśku wyluzuj"


-Nie! Nie! - krzyczałam. - Zostawcie mnie w spokoju!. Nieee...! - obudziłam się, zdając sobie sprawę z tego, że krzyczałam. Byłam zlana potem. Miałam nadzieję, że nie obudziłam domowników, spojrzałam na zegarek, była dopiero 6. Opadłam na poduszkę, "za szybko poszłam wczoraj spać" - pomyślałam, postanowiłam, że ubiorę się i pójdę do sklepu po świeże produkty spożywcze. Miałam nadzieję, że chociaż dzisiejszy sen będzie miał niewiele wspólnego z rzeczywistością. Miałam tu zostać jeszcze 60 dni i jeśli one miałyby oznaczać ciągłą walkę z dziennikarzami, to ja dziękuję. Wzięłam szybki prysznic, założyłam przygotowane wcześniej zielone rurki, biały top, a do tego białą bluzę z kapturem. Skierowałam się do wyjścia, pozostali jeszcze spali, co oznaczało, że jeśli chcę z nimi porozmawiać, przed ich wyjściem do pracy, musiałam wrócić w ciągu 30 minut. Założyłam szybko buty i kurtkę, a z szafki przy wyjściu zabrałam jeszcze ciemne okulary. Ruszyłam w stronę pobliskiego sklepu spożywczego, chciałam kupić coś na śniadanie oraz prasę. Całą drogę z domu do sklepu i z powrotem do domu, śledził mnie jakiś facet z aparatem. "No i się zaczęło"- pomyślałam i westchnęłam. Weszłam do budynku. Wszyscy już byli na nogach. Rozebrałam się i weszłam do kuchni. Kuzynka właśnie parzyła kawę.
-O! Hej. Nie wiedziałam, że już nie śpisz. - uśmiechnęła się do mnie.
-Nie mogłam spać, więc poszłam na zakupy. - powiedziałam bez wyrazu. - Chciałam z Wami porozmawiać przed pracą, muszę Wam powiedzieć coś ważnego, bo to także Was dotyczy. - powiedziałam nieco ciszej.
Aneta spojrzała na mnie niepewnie. W tym momencie do pomieszczenia wszedł Kacper.
-O hej. Ty już nie śpisz? Od kiedy to, jesteś rannym ptaszkiem? - pytał śmiejąc się.
-Kochanie, Wiki chcę nam coś ważnego powiedzieć. - powiedziała poważnie, wciąż na mnie patrząc. W jej oczach widoczna była troska i ciekawość. Kuzyn spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem.
-Co jest? - krótkie pytanie wypłynęło z jego ust.
-Możemy usiąść?
Wszyscy usiedliśmy przy stole. Opowiedziałam im cały wczorajszy dzień, ze wszystkimi szczegółami, po czym dodałam:
-Tak to wszystko wygląda. - spojrzałam na nich. Nastała chwila ciszy. Głos zabrał mój kuzyn.
-To znaczy, że będziemy sławni? - zaczął się śmiać.
-Oj Kacper, ty nadal nie rozumiesz. - zdenerwowałam się. Spojrzałam na Anetę, która wyraźnie nad czymś myślała. - Ty chyba nie wiesz, co to oznacza. Nie tylko dla mnie, bo ja za dwa miesiące stąd wyjadę, a wy tu zostaniecie. - spoglądałam to na kuzyna, to na kuzynkę, która postanowiła się odezwać.
-Słuchaj Wiktoria. - spojrzała na mnie poważnym wzrokiem, ale nie była zła. - Jeśli o mnie chodzi to... to na mnie możesz liczyć. Jak chcesz się z nimi spotykać, to ja Ci przecież nie zabronię, to twoje życie i twoja sprawa. Poprę każdą twoją decyzję. - mówiła, a mi zaszkliły się oczy. - Tylko nie płacz. - uśmiechnęła się i mnie przytuliła. Mój kuzyn patrzał na nas z otwartymi oczami.
-Chyba Was nie rozumiem, przecież każdy chciałby być sławny, a wy płaczecie?! Nigdy nie zrozumiem kobiet. - wywrócił oczami i nalał sobie kawy. Postanowiłam, że wytłumaczę mu wszystko raz jeszcze.
-Posłuchaj mnie uważnie. - zwróciłam się do niego. - Ceną sławy jest walka z paparazzi. Oni na każdym kroku, szukają sensacji. Będą wygrzebywać stare brudy, tylko po to, żeby Ciebie zgnoić, a jeśli nie znajdą dobrego na materiału do sensacji, to tak podkoloryzują, żeby tylko dobrze się sprzedawało.- mówiłam powoli, podeszłam do blatu, na którym leżały zakupy. Wyciągnęłam gazety i położyłam przed Kacprem. - Ja tylko wymieniłam z tym chłopakiem dwa lub trzy zdania, a już jestem jego nową dziewczyną, która ukrywała się za oceanem.
-Kim jest tajemnicza dziewczyna, jednego z członków One Direction? - czytał na głos mój kuzyn.
-Dzisiaj jak szłam do sklepu, już śledziła mnie jedna z tych hien prasowych. - powiedziałam. - Pewnie nadal stoi po drugiej stronie i czeka, aż wyjdziemy. Aneta podeszła do okna i lekko odsłoniła firankę.
-Rzeczywiście stoi, ale nie jeden...tylko trzech. - odwróciła się w moją stronę.
-Zajebiście. -powiedziałam,ale modliłam się w duchu, nie obsmarowali mojego kuzyna i jego dziewczyny. Na mnie mogli pisać co chcieli, ale jeśli skrzywdzą moją rodzinę, to nie popuszczę.
-Dobra, wy musicie iść do pracy. Przygotujcie się, a ja odwrócę ich uwagę. Chcą sensacji, to będą ją mieli. - wstałam i poszłam do siebie. Wyciągnęłam z szafy czerwoną, obcisłą mini sukienkę i przebrałam się w nią. Pomalowałam mocno rzęsy, nałożyłam troszkę różu na policzki. Usta pomalowałam błyszczykiem.
-Aneta, masz pożyczyć czerwone szpilki? - krzyknęłam z pokoju.
-Jasne! Są w komodzie, w korytarzu.
-Dzięki! - odpowiedziałam.
Gotowa ruszyła w stronę wyjścia. Z sypialni wyszedł Kacper, a za nim Aneta.
-Wow, młoda wyglądasz jak brytyjska gwiazda hollywood.- wydusił z siebie kuzyn. Jego dziewczyna uśmiechnęła się do mnie, a ja puściłam oczko.
-Dobra. To ja teraz wyjdę, a wy czekajcie, aż oni- pokazałam na okno -pójdą za mną.
Wciągnęłam głośno powietrze i wyszłam z domu. Wiedziałam, że nie będą stali cały czas pod moim domem, jeśli ja wyjdę, szczególnie tak ubrana. Była godzina 8 rano. Mijałam kolejne domki w obcisłej sukience mini, przechodnie co chwilę kierowali na mnie swój wzrok. Ruszyłam w stronę nieznanego mi dotąd budynku. Musiałam to zrobić, musiałam porozmawiać z chłopakami, przecież to też ich dotyczy. Kiedy byłam już na miejscu, podeszłam do drzwi i nacisnęłam dzwonek. Stałam tam dobrą chwilę, miałam nadzieję, że otworzą. Jeśliby tego nie zrobili, musiałabym wrócić do domu, a jutro napisaliby, że mój nowy "chłopak" nie otworzył mi drzwi. Westchnęłam. Nagle drzwi otworzyły się. W progu stał Zayn, w samych slipkach. Buzię miał szeroko otwartą, nie wiem czy ze zdziwienia, czy właśnie ziewał.
-Hej. Jestem waszą nową sąsiadką, niedawno się wprowadziłam i postanowiła się przywitać. - uśmiechnęłam się zalotnie. -Wpuścisz mnie?
-Jasne wchodź. Jestem Zayn, ale to pewnie już wiesz, przecież jesteś nową dziewczyną Liam'a. - powiedział i puścił mi oczko.
-Już wiecie? -spytałam zdziwiona.
-Jasne. W tym domu nikt, przed sobą niczego nie ukrywa, a wieści szybko się rozchodzą. Chodź do salonu.- powiedział po czym objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku. - Liam! Twoja dziewczyna przyszła! - ryknął na cały dom.
Po schodach zbiegł Liam, a za nim Niall, z kuchni wyszedł Louis. Kogoś mi jednak brakowało.
-Czego tak krzyczysz? Zaraz obudzisz Harry'ego, a wtedy marny twój los. - zaśmiał się Lou.
-Wracaj do kuchni robić śniadanie, jestem głodny.- krzyknął Niall.
Miałam wrażenie, że prócz Zayn'a, nikt nie zwraca na mnie uwagi. Chłopak spojrzał na mnie i się zaśmiał.
-Co Cię tak bawi? - spytałam się go.
-Twoja mina. Wyglądasz jakbyś zaraz miała stąd uciec z krzykiem. - mówił, cały czas śmiejąc się ze mnie.
-Mogę usiąść? - spytałam pokazując na kanapę w salonie.
-Jasne.
-Dzięki. - w tym momencie koło mnie pojawił się Liam. Spojrzał na mnie, po czym palnął głupio.
-Wiedziałem, że w końcu pójdziemy na randkę.- poruszał brwiami.
Spojrzałam na niego jak na kretyna. Spędziłam z nim minutę, a on mnie już irytował. Musiałam sobie przypomnieć za co ja ich lubiłam.
-Nie schlebiaj sobie. - powiedziałam.
-To się nazywa "kosz", stary. - zaczął się śmiać Louis. Dopiero zdałam sobie sprawę, że wszyscy stoją za nami i śmieją się w najlepsze. Wstałam, poprawiłam sukienkę i podeszłam do nich. Przyszłam tu, żeby z nimi pogadać, a nawet się nie przedstawiłam. Mój błąd. Postanowiłam to naprawić.
-Ech, przepraszam. Nawet się nie przedstawiłam, a zachowuję się jak u siebie. - uśmiechnęłam się delikatnie.
-Dom Liam'a, to też dom jego dziewczyn. - zaśmiał się Zayn.
-Och zamknij się. - Liam podszedł do niego i walnął go w ramię.
-Tatuśku wyluzuj. - powiedział Niall. Wydawało mi się, że jak teraz się nie odezwę, to nie zostanę dopuszczona do głosu.
-Musimy pogadać. - powiedziałam stanowczym głosem. - Nie chcę psuć Wam tej sielanki, ale od wczoraj też do niej należę.
-Zawsze chodzisz po mieście w obcisłych, czerwonych sukienkach, odkrywających tyłek? - spytał nagle Louis. - Jeśli tak, to możesz wpadać do nas częściej. -zaśmiał się.
-Spadaj zboczeńcu.- zdenerwowałam się, przecież nie o tym przyszłam rozmawiać. - Jeśli nie obchodzi Was, co na wasz temat napiszą brukowce, to spadam. - powiedziałam i skierowałam się w stronę drzwi.
-Poczekaj. - powiedział do mnie Zayn. - Przepraszam Cię za nich, nigdy nie uważałem ich za mądrych. - szepnął i uśmiechnął się.
-Okay, nie gniewam się, ale jestem zła, bo mnie, w przeciwieństwie do nich obchodzi, co napiszą na mój temat brukowce. - mówiłam szybko, ale wyraźnie.
-To co? Spróbujemy jeszcze raz? Bez żartów na twój temat. - podał mi rękę. - Jestem Zayn.
-Wiktoria. - uśmiechnęłam się.
-Chodź, przedstawię Ci resztę chłopaków.
-Nie musisz, znam Was. - spojrzałam na niego.
-Ah, więc jesteś napaloną fanką? - poruszał brwiami.
-Tak, jestem tak napalona, jak dziennikarze pod waszym domem. - powiedziałam, uśmiechając się.
-Śledzili Cię? - zmartwił się chłopak.
-No właśnie o tym przyszłam pogadać. -westchnęłam. - Po mojej dzisiejszej wizycie w waszym domu, na pewno nie dadzą mi spokoju.
-To po co tu przychodziłaś? - zdziwił się.
-Dłuższa historia, która wymaga większej liczby słuchaczy. - powiedziałam.
-No to czemu tu jeszcze stoisz? Do salonu! - pociągnął mnie za rękę.
-Witamy ponownie! - krzyknął Louis.
-Czemu się mnie uczepiłeś? Co ja Ci zrobiłam? - naprawdę nie potrafiłam zrozumieć tego faceta.
-Daj jej spokój! - powiedział stanowczo Zayn.
-Zdradzasz naszego ojca?! Brzydka dziewczynka. - pogroził mi palcem.
-Louis uspokój się do cholery! - nie wytrzymałam.
Wszyscy spojrzeli na mnie, jakby ducha zobaczyli. Do salonu właśnie wszedł Harry.
-Co się tu dzieje?! Spać nie można! - przecierał oczy.
-Przepraszam Harry. - powiedziałam do zaspanego chłopaka. Spojrzał na mnie, popatrzał chwilę i odezwał się.
-Kim jesteś i co tu robisz? -zmrużył wzrok i wskazał na mnie palcem. Wywróciłam oczami.
-Mam na imię Wiktoria. Dwa dni temu przyjechałam tu z Polski, a od wczoraj jestem dziewczyną Liam'a, według wszystkowiedzących dziennikarzy. - mówiłam powoli. - A teraz stoję i patrzę na nagiego Harry'ego Styles'a.- uśmiechnęłam się do niego.
Chłopak spojrzał na swoje bokserki i uciekł do łazienki, a wszyscy wybuchnęli śmiechem. Ja też się śmiałam.
-Nie jestem nagi! - krzyknął.
Wzruszyłam ramionami. Przeniosłam wzrok na chłopaków.
-To możemy w końcu pogadać? - spytałam zniecierpliwiona, ale wciąż się uśmiechałam.
-A nie będziesz już na nas krzyczeć? - spytał Lou. Spojrzałam na niego groźnym wzrokiem.
-Czy Tobie buzia się nigdy nie zamyka?
-Przychodzisz do mnie, do domu i na mnie krzyczysz. Czy to jest normalne?
-Może ktoś zrobić z nim porządek? Zaraz wyjdę z siebie i stanę obok. - spojrzałam błagalnym wzrokiem na Zayn'a, on jako jedyny wydawał mi się normalny w tym domu.
-Nie patrz tak na mnie. Lou ma trochę racji.
-Dajcie wy mi wszyscy święty spokój! - rzuciłam i wyszłam z domu. Miałam ochotę udusić zarówno chłopaków jak i fotoreporterów, którzy właśnie robili zdjęcia zza drzewa po drugiej stronie ulicy. Chyba wydawało im się, że są niewidoczni. Wróciłam do domu. Ściągnęłam buty i odłożyłam je na miejsce, po czym ruszyłam do swojego pokoju. Wyciągnęłam z szafy dresowe 3/4 spodnie i szary t-shirt, przebrałam się, zmyłam makijaż i poszłam do kuchni. Byłam strasznie wściekła. Nie wiedziałam dlaczego, ale bardziej byłam zła na siebie niż na chłopaków. W moim brzuchu burczało niemiłosiernie, przez to całe zamieszanie nie zjadłam nawet śniadanie, a już była pora obiadu. Zrobiłam sobie kanapki, nie miałam siły, ani ochoty niczego gotować. Z gotowym posiłkiem poszłam do salonu, włączyłam telewizor i położyłam się na kanapie. Właśnie leciał serial "Jak poznałem waszą matkę", lubiłam go, więc zostawiłam i oglądałam. Zbyt wykończona psychicznie zasnęłam. Obudziłam się około godziny 16, kiedy Tomy zaczął szczekać. Przypomniałam sobie, że nie poszłam z nim na spacer. Zerwałam się na równe nogi. Ktoś pukał do drzwi. Pomyślałam, że to pewnie ktoś z domowników zapomniał kluczy, a teraz nie może się dostać do domu, więc ruszyłam się, żeby otworzyć.
-Hej. Mogę wejść? - spytał nieśmiało.
-Co ty tu robisz? I skąd wiedziałeś gdzie mieszkam. -spytałam, kiedy już staliśmy w środku.
-Przyszedłem dokończyć rozmowę, którą zaczęliśmy u nas. -uśmiechnął się.
-Skąd znasz mój adres?
-Nie ukrywam, że znam trochę okolice, a w necie już pojawiły się twoje zdjęcia. W tle zobaczyłem dom i skojarzyłem gdzie się znajduje. - wyjaśnił. - Będziemy tu tak stać, czy mnie zaprosisz? -uśmiechnął się.
-Przepraszam, ale zaskoczyłeś mnie. -wyjaśniłam. Zapraszam do salonu, napijesz się czegoś?
-Chętnie napiłbym się kawy, którą kiedyś Ci zaproponowałem. -zaśmiał się.
-Dokładnie to wczoraj. - sprostowałam i przyniosłam gotowy napój.
-Ładny dom.
-Dziękuję. -powiedziałam. Kiedy już opadły ze mnie wszystkie emocje, nie obchodziło mnie co napiszą w gazecie. Siedziałam z Liam'em u mnie w domu i piłam kawę. Najzwyczajniej w świecie spędzałam miło popołudnie, z miłym facetem. Przy bliższym poznaniu chłopak zyskał u mnie sympatię, którą wcześniej stracił. Patrzałam tak na niego i milczałam. Powinnam była się odezwać, żeby nie wyjść na nudną.
-Są jeszcze na mnie źli? - spytałam.
-Kto? - zdziwił się, ale po chwili dodał. -Aaa! Nie. Nie byliśmy na Ciebie źli, tylko troszkę zdziwieni twoją wizytą. W dodatku nie wiedzieliśmy dokładnie o co Ci chodziło, ale pogadaliśmy chwilę i zrozumieliśmy. Chcieliśmy przyjść wszyscy, ale wolałem nie wzbudzać sensacji wokół twojej osoby, bo sądziłem, że nie tego oczekujesz, więc przyszedłem sam. - mówił swoim miłym głosem, a ja go słuchałam. Cieszyłam się, że zrozumieli. Może teraz wszystko będzie inaczej. Miałam mętlik w głowie. Przecież oni wcale nie muszą chcieć się ze mną zadawać. Zwykła dziewczyna z Polski...zaraz, gdzie wyparowała moja pewność siebie? Gdzie ta pewna siebie dziewczyna, która przyleciała tutaj, żeby zawojować świat. Czemu pod wpływem kilku facetów umiejących śpiewać przestałam wierzyć w siebie. Musiałam to naprawić. Wciągnęłam głośno powietrze i zalotnie uśmiechnęłam się do chłopaka. Nie interesowało mnie, że pod domem czeka kilku kolesi z aparatmi w ręku.
-Pójdziemy się przejść? - uśmiechnęłam się.
-Pewnie. - ożywił się chłopak.
-Poczekasz tutaj? Pójdę się przebrać. - powiedziałam i wyszłam z salonu. Podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam zielone rurki i biały top, czyli zestaw, który miałam rano. Zrezygnowałam z bluzy z kapturem. Wróciłam do chłopaka. Założyłam białe trampki i zapięłam psu smycz.
-To co? Idziemy? - założyłam kurtkę.
-Jasne. - wstał z kanapy i ruszył w moją stronę. Właśnie mieliśmy wychodzić, kiedy drzwi otworzyły się i stanęli w nich Kacper z Anetą. Spojrzeli na mnie i Payn'a. Chłopak stał niepewnie tuż koło mnie. Atmosfera zrobiła się nieco napięta, więc odezwałam się. Stwierdziłam, że będę mówiła w języku angielskim, bo po polsku Liam nie zrozumie.
-Hej. - zwróciłam się do rodzinki – Chciałabym Wam kogoś przedstawić. To jest Liam, a to jest mój kuzyn Kacper i jego dziewczyna Aneta. - spoglądałam raz na parę raz na chłopaka.
-Dzień dobry, bardzo mi miło poznać. - powiedział Liam wyciągają rękę.
-Nam również miło. - uśmiechnęli się oboje i odwzajemnili uścisk dłoni.
-My właśnie wychodzimy.- powiedziałam i spojrzałam na dziewczynę, która spojrzała na mnie pytająco. Pokiwałam głową, co miało oznaczać, że wiem co robię.
-Miłej zabawy. - powiedzieli oboje.
Pociągnęłam za rękę chłopaka, drugą ręką ciągnęłam psa. Kiedy już byliśmy za ogrodzeniem, dostrzegłam trzech mężczyzn. Postanowiłam nie zwracać na nich uwagi i dobrze się bawić. Odezwałam się.
-To gdzie idziemy? Może pokażesz mi jakieś fajne miejsca, nie znam za dobrze okolicy. - uśmiechnęłam się niewinnie.
-Może to zabrzmi dziwnie, ale ja znam ją niewiele lepiej niż Ty. - wzruszył ramionami. - Nie zawsze mamy czas na spacery. Większość czasu spędzamy na próbach, koncertach i wywiadach. Jeśli znajdziemy chwilę czasu to albo jesteśmy zmęczeni, albo jesteśmy zmęczeni. Poza tym każdy nasz ruch śledzą te hieny za nami. - zaśmialiśmy się oboje.
-Współczuję Wam, ale to był wasz świadomy wybór. Wiedzieliście na co się decydujecie.
-Uwierz mi, że nie byliśmy do końca świadomi. Żaden z nas nie myślał, że będziemy, aż tak sławni. Startując w x-faktorze, mieliśmy nadzieję, że zajdziemy wysoko, ale nikt z nas nie przypuszczał, że skończy się właśnie tak. Przecież nawet nie wygraliśmy. - uśmiechnął się do siebie.
-Tylko nie płacz. Nie wzięłam ze sobą chusteczek. - spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.
-Zawsze możemy się spytać tych facetów co idą za nami, czy przypadkiem nie mają pożyczyć. -odezwał się po chwili.
-Trzymaj. - powiedziałam, podając Liam'owi smycz. - Zaraz wracam.
-Ej co ty robisz? Chyba nie chcesz...Wiki. – spojrzał na mnie wystraszonym wzrokiem. Ja nie zwróciłam na to uwagi i przeszłam na drugą stronę ulicy. Podeszłam do gości z aparatami.
-Przepraszam najmocniej, ale zauważyłam, że śledzą nas panowie od jakiegoś czasu i robią zdjęcia mi i mojemu koledze. - uśmiechnęłam się do nich. Spojrzeli na siebie, a potem na mnie.
-Mamy prawo. - odezwał się jeden z nich. Pewnie myślał, że zaraz się na nich rzucę i będę chciała zabrać im ich sprzęt, ale ja miałam kompletnie inny zamiar.
-Oczywiście. Myślałam tylko, że może ja pomogę panom, a panowie mi. - odpowiedziałam spokojnie i spojrzałam w stronę Liam'a.
-Co ma pani na myśli?
-My zgodzimy się na małą sesję zdjęciową, a panowie dadzą nam spokój przez resztę wieczoru. - spojrzałam na nich znacząco. Widziałam, że dokładnie analizują moją propozycję. Ponownie spojrzeli na siebie.
-Okay, ale zrobicie co będziemy chcieli. - powiedział stanowczym głosem inny.
-Prócz scen rozbieranych? - uśmiechnęłam się. Pokiwali głowami. - Więc chodźmy.
Skierowałam się w stronę mojego kolegi i uśmiechnęłam się do niego. Chłopak spojrzał na mnie, a jego wzrok mówił "Co ty wyprawiasz?".
-Nic nie mów tylko rób co każą, a będziemy mieli ich z głowy do końca wieczoru. - szepnęłam mu na ucho.
-Zwariowałaś.
-Możliwe, że to przez Ciebie. -uśmiechnęłam się i puściłam mu oczko.
-Więc co mamy robić? – spytałam fotoreporterów.
Po tych słowach zaczęliśmy robić to co nam kazali. Nie obyło się bez namiętnych pocałunków, które nie były łatwe, bo Liam to bardzo wstydliwy chłopak.
-Słucham!? -spytał zdziwiony.
-Liam, to tylko pocałunek, nie bój się. To nie boli. - uśmiechnęłam się do niego.
-Ale ja myślałem, że nasz pierwszy pocałunek będzie wyglądał inaczej. - powiedział do mnie ściszonym głosem.
-Widzę, że sobie to wszystko już zaplanowałeś.- powiedziałam i nie czekając na reakcję chłopaka, zaczęłam się z nim całować. Po kilku lepszych zdjęciach podziękowałam ładnie panom i przypomniałam jaka była umowa. Zgodzili się choć nie bez oporów.
Natomiast my z Payne'm postanowiliśmy dokończyć nasz spacer. Wygłupialiśmy się, śmialiśmy, opowiadaliśmy sobie nawzajem o naszych planach. Wstąpiliśmy do jakiegoś sklepu, żeby kupić napoje i jakieś słodkie przekąski. Spotkaliśmy kilka fanek, Liam rozdał kilka autografów, a ja robiłam zdjęcia. Czas zleciał bardzo szybko, gdy się zorientowałam była godzina 22. Chłopak odprowadził mnie pod same drzwi.
-Dziękuję za wspaniały wieczór panie Payne. - powiedziałam śmiejąc się.
-Cała przyjemność po mojej stronie łaskawa pani. - powiedział i skłonił się w pas. -Czy mogę liczyć na pani numer telefonu?
-Poproszę pański telefon. - wstukałam numer do komórki. Po czym dodałam szybkie dobranoc i zniknęłam za drzwiami. Rozebrałam się i poszłam do siebie. Po drodze zapukałam do sypialni kuzyna.
-Śpicie?
-Jeszcze nie – odpowiedział Kacper.
-Ja chciałam tylko powiedzieć, że już jestem i żebyście się nie martwili.
-Jak się bawiłaś – spytała Aneta.
-Dobrze. Jutro opowiem Wam wszystko. Dobranoc. - zamknęłam drzwi.
Do mojego pokoju weszłam tylko, żeby wziąć piżamę, która leżała na moim łóżku. Poszłam do łazienki, wzięłam szybką kąpiel, przebrałam się i wróciłam do pokoju. Wsunęłam się pod cieplutką kołderkę. Sięgnęłam po telefon, który leżał na szafce nocnej, spojrzałam na ekran. Wyświetliło mi się 6 połączeń nieodebranych i 4 wiadomości. Najpierw przejrzałam listę połączeń: dwa od brata, dwa od Julii i dwa od mamy. Wiadomości : po jednej od mamy, Ksawerego i mojej przyjaciółki. W każdym napisane było, żebym zadzwoniła, bo się nie odzywam. Każdy napisał, że tęskni. Napisałam szybko sms'a o następującej treści:

"Przepraszam, ale nie miałam czasu. Jutro na pewno zadzwonię i porozmawiamy. Też tęsknię i kocham. Buziaki, dobranoc ;* ".

Wysłałam go do adresatów poprzednich wiadomości. Ostatni sms należał do nieznajomego mi numeru, a brzmiał tak:

"Dziękuję, tęsknię, całuję. L.x".

Nie odpisałam, nie miałam już siły. Odłożyłam telefon i odwróciłam w kierunku ściany. Dzisiaj nie potrzebowałam muzyki, byłam naprawdę zmęczona. Po 5 minutach spałam jak niemowlę.

MOI DRODZY,
Cieszy mnie bardzo, duża ilość głosów w ankietach, jednak jest strasznie mało komentarzy. Bardzo Was proszę, jeśli możecie starajcie się dodawać komentarze, ponieważ nie wiem, co sądzicie o moim blogu. Może macie jakieś pomysły na kolejne wydarzenia w życiu Wiktorii?
Im więcej komentarzy, tym łatwiej mi się pisze, bo wiem, że ktoś czeka na następny rozdział. Dziękuje wszystkim czytelnikom. Buziaki :*

6 komentarzy:

  1. Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg wydarzeń... i zdjęcia z sesji ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział czekam na kolejny no i zapraszam do siebie tez są nowe rozdziały
    http://gotta-be-you-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na następny to gdzie on jest?

    OdpowiedzUsuń
  4. Może już pora na prawdziwy pocaunek Wiktorii i Liama?
    Fajny blog:-P
    jestem ciekawa co będzie w następnym rozdziale:-)


    Wesoły Łosiek:]
    One-direction-opowiadaia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. czekam na nastepny. dodawaj szybko.! :)

    OdpowiedzUsuń