Jakość bloga

środa, 28 marca 2012

Rozdział 2 - "Dziękuję za herbatę"


Tydzień później już byłam pewna, że musi się udać. Pozostawało tylko czekać upragnionego wyjazdu. Wzięłam głęboki oddech. Otworzyłam oczy. Przez okno wpadało czerwcowe powietrze. Usiadłam na łóżku. Była sobota, która oznaczała tylko jedno. Wolne. Do końca szkoły zostały już tylko dwa tygodnie. Dla mnie były to dwa tygodnie ciężkiej harówki. Musiałam poprawić kilka ocen na lepsze. Nikt ode mnie tego nie wymagał, jednak byłam ambitną osobą. Nie lubiłam spoczywać na laurach.
Drzwi otworzyły się z impetem uderzając o ścianę. Mój brat wbiegł do mojego pokoju.
-O! Już nie śpisz. To dobrze. Ubieraj się. - powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha.
-Po co? - zdziwiłam się. Musiałam o czymś zapomnieć, bo mój brat nigdy ode mnie rano niczego nie wymaga. Może tylko zwolnienia łazienki.
-Przecież za dwa tygodnie wylatujesz do Anglii. - odparł tonem, który zabrzmiał jak oskarżenie.
-I co w związku z tym? - nadal nie rozumiałam. Nie łatwo mi myśleć zaraz po przebudzeniu.
-Raaany! - zawył. - Chcesz jakoś wyglądać? Czy przywitasz świat w piżamce w misie? - zaczął się ze mnie śmiać.
-Co masz do mojej piżamy?! - oburzyłam się. Moja piżama nie wyglądała najgorzej. Czarna bluzka na ramiączkach z trzema misiami na środku i do tego długie, czarne spodnie.
-Nie ważne.- odparł - Mama stwierdziła, że musimy jechać i kupić ci coś ładnego. Żebyś nas godnie reprezentowała. - uśmiechnął się drwiąco. Po tych słowach wyszliśmy z mojego pokoju i skierowaliśmy się na korytarz.

Moja mama jest wspaniała. Wychowuje sama mnie i brata. Nasz tata zmarł jak byłam mała. Nie zamierzałam mamy o nic prosić, bo wiem, że ciężko z kasą. Sama miałam odłożone troszkę pieniędzy, które zamierzałam dobrze wykorzystać.
Po około godzinie czasu, kiedy byłam już gotowa, przyszła Julia. Moja najlepsza przyjaciółka nie od razu przekonała się do mojego wyjazdu. Chyba z dwa dni narzekała na swój ciężki los, że musi w Polsce zostać sama, a ja w tym czasie będę zwiedzać świat. Na nic się zdały moje wywody, że przecież wrócę i, że gdybym mogła zabrałabym ją ze sobą. Jednak na przeszkodzie stały nie tylko pieniądze, ale także jej rodzice, którzy martwią się o nią na każdym jej kroku. W końcu jest jedynaczką. Całe szczęście, że moja rodzicielka ufa mi w pełni i już w wieku 15 stwierdziła, że jestem dorosła. To była prawda, byłam osobą odpowiedzialną. Chyba nigdy nie zrobiłam nic głupiego co odbiłoby mi się czkawką w życiu dorosłym.
-Hej. Co ty tu robisz? - spytałam zdziwiona.
-Cześć. Też się cieszę, że Cię widzę. - powiedziała śmiejąc się.
-Sorry kochanie, ale teraz wychodzimy. Jedziemy na zakupy. Muszę jakoś wyglądać w Anglii, żebym mogła godnie reprezentować moją rodzinkę. - spojrzałam ukradkiem na brata, cytując jego słowa. Uśmiechnęłam się do Ksawerego, a on wytknął mi język.
-Tak, wiem. Jadę z wami. - zaśmiała się i spojrzała na moją mamę.
-Czy ja o czymś nie wiem? - nie ukrywałam mojego zdziwienia.
-Twoja mama zadzwoniła do mnie i spytała czy nie będę chciała spędzić z Tobą miło, trochę czasu przed wyjazdem. Zgodziłam się, przecież nie będzie Ciebie dwa miesiące. - odparła, uśmiechając się smutno. Popatrzałam na nią z rezygnacją. Już nie mogłam słuchać jej wywodów.
-Będziecie tak stać i płakać, czy ruszycie się i pojedziemy w końcu na te zakupy? - Ksawery wyraźnie się niecierpliwił.
-Chodźcie. - powiedziała moja mama i objęła nas ramieniem.
Wyszliśmy z domu, mój braciszek czekał już w samochodzie. Jechaliśmy w ciszy, postanowiłam włączyć radio. Miałam zmienić stację, gdy zabrzmiała znana mi melodia. Tak, to był mój ulubiony zespół.Właśnie leciało "I should have kissed you"- One Direction. Spojrzałam na przyjaciółkę, ona tylko wywróciła oczami i westchnęła.
-Boże, tylko nie oni. - zawyła patrząc na mnie błagalnym wzrokiem.
-Wiem, że ich nie cierpisz, ale ja ich kocham. - zaśmiałam się, a w duchu pomyślałam, że może niedługo ich spotkam. Nie spodziewałam się tego, co wydarzyło się później. Z rozmyślań wyrwała mnie Julia.
-No wreszcie skończyli piać. - śmiała się z moim bratem w najlepsze.
-Jesteście okropni. - udałam obrażoną i odwróciłam się od nich.
Na zakupach bawiliśmy się dobrze, wygłupialiśmy się, jak zwykle. Czas zleciał szybko. Około godziny 18 wróciliśmy do domu.


Po całodniowym maratonie zakupowym byłam wykończona. Odprowadziłam Julię do domu i już chciałam się pożegnać, gdy drzwi otworzyły się i stanęła w nich jej mama.
- Wiki! - pisnęła radośnie. - Chodź na herbatkę, opowiesz mi o swoim wyjeździe. - zaprosiła mnie życzliwym głosem na górę.
-Dobrze, ale tylko na chwilkę. Jestem padnięta. - powiedziałam zgodnie z prawdą i spojrzałam na przyjaciółkę. Julia tylko się uśmiechnęła przepraszająco.
Kiedy już usiadłyśmy, pani Magda(bo tak właśnie miała na imię mama Julii) zaczęła zadawać mi serie pytań. Nie były one uciążliwe, ale ja nie lubię takich sytuacji, szczególnie jeśli jestem zmęczona. Wolę słuchać, niż mówić, ale żeby nie sprawiać nikomu przykrości posłusznie odpowiadałam na kolejne pytania.
-Więc to już za dwa tygodnie? Nie boisz się? - spytała patrząc na mnie tym wszystko wiedzącym wzrokiem.
-Nie nie boję się. Nie mam czego, przecież nie będę tam sama. Jestem pewna, że ten wyjazd bardzo mi pomoże. - odpowiedziałam z uśmiechem, chociaż już mi się nie chciało. Najchętniej położyłabym się teraz na łóżku i zasnęła.
-A twoja mama nie boi się o Ciebie? - to pytanie padło po dłuższej ciszy.
-Moja mama nie ma się o co bać. Jadę do kuzyna, a nie do obcych. Poza tym moja mama mi ufa, wie, że nie zrobię nic głupiego. - uśmiechnęłam się do siebie. Na prawdę jestem odpowiedzialna.
-Mamo nie męcz już jej. - powiedziała Julia widząc moją minę. Po tych słowach mama przyjaciółki wyszła z nieukrywanym zrezygnowaniem.
-Dzięki. - powiedziałam bezgłośnie.
-Poproszę tatę, żeby Cię odwiózł. - powiedziała i uśmiechnęła się do mnie po czym zniknęła, a ja zostałam sama w jej pokoju. Niewiele myśląc położyłam się na jej łóżku. Nawet nie wiem kiedy przysnęłam.
-Wiki... Wiki wstań.
-Co? O rany sorki. - usiadłam szybko na łóżku, spojrzałam na zegarek. Ulżyło mi. Spałam tylko 5 min. Spojrzałam na Julkę.
-Moje biedactwo. - szepnęła i przytuliła mnie. - Chodź, mój tata już czeka.
-A tak, jeszcze raz dzięki. - dałam jej solidnego buziaka w policzek i zniknęłam za drzwiami jej pokoju.
-Do widzenia. Dziękuję za herbatę. - powiedziałam zaglądając do salonu.
-Nie ma za co. Wpadniesz jeszcze przed wyjazdem, żeby się pożegnać z nami? - spytała z troską mama mojej przyjaciółki.
-Oczywiście. Jeszcze raz dziękuję. Do widzenia.
Szybkim krokiem skierowałam się do wyjścia. Naprawdę byłam zmęczona. Kiedy dotarłam do domu z tatą Julii, wyskoczyłam z auta, grzecznie podziękowałam i pożegnałam się. Weszłam na górę do swojego pokoju, wyciągnęłam piżamę z szafy i skierowałam się do łazienki. Po 15 minutach byłam czysta i pachnąca. Wróciłam do siebie, włączyłam cichutko płytę Ed'a Sheeran'a, ułożyłam się wygodnie w łóżeczku i wykończona zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz