Tydzień później już byłam pewna,
że musi się udać. Pozostawało tylko czekać upragnionego wyjazdu.
Wzięłam głęboki oddech. Otworzyłam oczy. Przez okno wpadało
czerwcowe powietrze. Usiadłam na łóżku. Była sobota, która
oznaczała tylko jedno. Wolne. Do końca szkoły zostały już tylko
dwa tygodnie. Dla mnie były to dwa tygodnie ciężkiej harówki.
Musiałam poprawić kilka ocen na lepsze. Nikt ode mnie tego nie
wymagał, jednak byłam ambitną osobą. Nie lubiłam spoczywać na
laurach.
Drzwi otworzyły się z impetem uderzając o ścianę. Mój brat wbiegł do mojego pokoju.
Drzwi otworzyły się z impetem uderzając o ścianę. Mój brat wbiegł do mojego pokoju.
-O! Już nie śpisz. To dobrze.
Ubieraj się. - powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha.
-Po co? - zdziwiłam się. Musiałam
o czymś zapomnieć, bo mój brat nigdy ode mnie rano niczego nie
wymaga. Może tylko zwolnienia łazienki.
-Przecież za dwa tygodnie
wylatujesz do Anglii. - odparł tonem, który zabrzmiał jak
oskarżenie.
-I co w związku z tym? - nadal nie
rozumiałam. Nie łatwo mi myśleć zaraz po przebudzeniu.
-Raaany! - zawył. - Chcesz jakoś
wyglądać? Czy przywitasz świat w piżamce w misie? - zaczął się
ze mnie śmiać.
-Co masz do mojej piżamy?! -
oburzyłam się. Moja piżama nie wyglądała najgorzej. Czarna
bluzka na ramiączkach z trzema misiami na środku i do tego długie,
czarne spodnie.
-Nie ważne.- odparł - Mama
stwierdziła, że musimy jechać i kupić ci coś ładnego. Żebyś
nas godnie reprezentowała. - uśmiechnął się drwiąco. Po tych słowach wyszliśmy z mojego pokoju i skierowaliśmy się na korytarz.
Moja mama jest wspaniała. Wychowuje
sama mnie i brata. Nasz tata zmarł jak byłam mała. Nie zamierzałam
mamy o nic prosić, bo wiem, że ciężko z kasą. Sama miałam
odłożone troszkę pieniędzy, które zamierzałam dobrze
wykorzystać.
Po około godzinie czasu, kiedy byłam już gotowa, przyszła Julia. Moja najlepsza przyjaciółka nie od razu przekonała się do mojego wyjazdu. Chyba z dwa dni narzekała na swój ciężki los, że musi w Polsce zostać sama, a ja w tym czasie będę zwiedzać świat. Na nic się zdały moje wywody, że przecież wrócę i, że gdybym mogła zabrałabym ją ze sobą. Jednak na przeszkodzie stały nie tylko pieniądze, ale także jej rodzice, którzy martwią się o nią na każdym jej kroku. W końcu jest jedynaczką. Całe szczęście, że moja rodzicielka ufa mi w pełni i już w wieku 15 stwierdziła, że jestem dorosła. To była prawda, byłam osobą odpowiedzialną. Chyba nigdy nie zrobiłam nic głupiego co odbiłoby mi się czkawką w życiu dorosłym.
-Hej. Co ty tu robisz? - spytałam zdziwiona.
Po około godzinie czasu, kiedy byłam już gotowa, przyszła Julia. Moja najlepsza przyjaciółka nie od razu przekonała się do mojego wyjazdu. Chyba z dwa dni narzekała na swój ciężki los, że musi w Polsce zostać sama, a ja w tym czasie będę zwiedzać świat. Na nic się zdały moje wywody, że przecież wrócę i, że gdybym mogła zabrałabym ją ze sobą. Jednak na przeszkodzie stały nie tylko pieniądze, ale także jej rodzice, którzy martwią się o nią na każdym jej kroku. W końcu jest jedynaczką. Całe szczęście, że moja rodzicielka ufa mi w pełni i już w wieku 15 stwierdziła, że jestem dorosła. To była prawda, byłam osobą odpowiedzialną. Chyba nigdy nie zrobiłam nic głupiego co odbiłoby mi się czkawką w życiu dorosłym.
-Hej. Co ty tu robisz? - spytałam zdziwiona.
-Cześć. Też się cieszę, że Cię
widzę. - powiedziała śmiejąc się.
-Sorry kochanie, ale teraz wychodzimy. Jedziemy
na zakupy. Muszę jakoś wyglądać w Anglii, żebym mogła godnie
reprezentować moją rodzinkę. - spojrzałam ukradkiem na brata,
cytując jego słowa. Uśmiechnęłam się do Ksawerego, a on wytknął
mi język.
-Tak, wiem. Jadę z wami. - zaśmiała się i spojrzała na moją mamę.
-Czy ja o czymś nie wiem? - nie ukrywałam mojego zdziwienia.
-Tak, wiem. Jadę z wami. - zaśmiała się i spojrzała na moją mamę.
-Czy ja o czymś nie wiem? - nie ukrywałam mojego zdziwienia.
-Twoja mama zadzwoniła do mnie i
spytała czy nie będę chciała spędzić z Tobą miło, trochę
czasu przed wyjazdem. Zgodziłam się, przecież nie będzie Ciebie
dwa miesiące. - odparła, uśmiechając się smutno. Popatrzałam na nią z rezygnacją. Już nie mogłam słuchać jej wywodów.
-Będziecie tak stać i płakać, czy
ruszycie się i pojedziemy w końcu na te zakupy? - Ksawery wyraźnie
się niecierpliwił.
-Chodźcie. - powiedziała moja mama i objęła nas ramieniem.
-Chodźcie. - powiedziała moja mama i objęła nas ramieniem.
Wyszliśmy z domu, mój braciszek
czekał już w samochodzie. Jechaliśmy w ciszy, postanowiłam
włączyć radio. Miałam zmienić stację, gdy zabrzmiała
znana mi melodia. Tak, to był mój ulubiony zespół.Właśnie leciało "I should have kissed you"- One Direction. Spojrzałam na
przyjaciółkę, ona tylko wywróciła oczami i westchnęła.
-Boże, tylko nie oni. - zawyła patrząc na mnie błagalnym wzrokiem.
-Wiem, że ich nie cierpisz, ale ja ich kocham. - zaśmiałam się, a w duchu pomyślałam, że może niedługo ich spotkam. Nie spodziewałam się tego, co wydarzyło się później. Z rozmyślań wyrwała mnie Julia.
-Boże, tylko nie oni. - zawyła patrząc na mnie błagalnym wzrokiem.
-Wiem, że ich nie cierpisz, ale ja ich kocham. - zaśmiałam się, a w duchu pomyślałam, że może niedługo ich spotkam. Nie spodziewałam się tego, co wydarzyło się później. Z rozmyślań wyrwała mnie Julia.
-No wreszcie skończyli piać. - śmiała
się z moim bratem w najlepsze.
-Jesteście okropni. - udałam obrażoną i odwróciłam się od nich.
Na zakupach bawiliśmy się dobrze, wygłupialiśmy się, jak zwykle. Czas zleciał szybko. Około godziny 18 wróciliśmy do domu.
-Jesteście okropni. - udałam obrażoną i odwróciłam się od nich.
Na zakupach bawiliśmy się dobrze, wygłupialiśmy się, jak zwykle. Czas zleciał szybko. Około godziny 18 wróciliśmy do domu.
Po całodniowym maratonie zakupowym byłam wykończona. Odprowadziłam Julię do domu i już chciałam się pożegnać, gdy drzwi otworzyły się i stanęła w nich jej mama.
- Wiki! - pisnęła radośnie. - Chodź na herbatkę, opowiesz mi o swoim wyjeździe. - zaprosiła mnie życzliwym głosem na górę.
-Dobrze, ale tylko na chwilkę.
Jestem padnięta. - powiedziałam zgodnie z prawdą i spojrzałam na
przyjaciółkę. Julia tylko się uśmiechnęła
przepraszająco.
Kiedy już usiadłyśmy, pani Magda(bo tak właśnie miała na imię mama Julii) zaczęła zadawać mi serie pytań. Nie były one uciążliwe, ale ja nie lubię takich sytuacji, szczególnie jeśli jestem zmęczona. Wolę słuchać, niż mówić, ale żeby nie sprawiać nikomu przykrości posłusznie odpowiadałam na kolejne pytania.
Kiedy już usiadłyśmy, pani Magda(bo tak właśnie miała na imię mama Julii) zaczęła zadawać mi serie pytań. Nie były one uciążliwe, ale ja nie lubię takich sytuacji, szczególnie jeśli jestem zmęczona. Wolę słuchać, niż mówić, ale żeby nie sprawiać nikomu przykrości posłusznie odpowiadałam na kolejne pytania.
-Więc to już za dwa tygodnie? Nie
boisz się? - spytała patrząc na mnie tym wszystko wiedzącym
wzrokiem.
-Nie nie boję się. Nie mam czego,
przecież nie będę tam sama. Jestem pewna, że ten wyjazd bardzo
mi pomoże. - odpowiedziałam z uśmiechem, chociaż już mi się
nie chciało. Najchętniej położyłabym się teraz na łóżku i
zasnęła.
-A twoja mama nie boi się o Ciebie? - to pytanie padło po dłuższej ciszy.
-A twoja mama nie boi się o Ciebie? - to pytanie padło po dłuższej ciszy.
-Moja mama nie ma się o co bać. Jadę do kuzyna, a nie do obcych. Poza tym moja mama mi ufa, wie, że nie zrobię nic głupiego. - uśmiechnęłam się do siebie. Na prawdę jestem odpowiedzialna.
-Mamo nie męcz już jej. -
powiedziała Julia widząc moją minę. Po tych słowach mama przyjaciółki wyszła z nieukrywanym zrezygnowaniem.
-Dzięki. - powiedziałam
bezgłośnie.
-Poproszę tatę, żeby Cię
odwiózł. - powiedziała i uśmiechnęła się do mnie po czym
zniknęła, a ja zostałam sama w jej pokoju. Niewiele myśląc
położyłam się na jej łóżku. Nawet nie wiem kiedy przysnęłam.
-Wiki... Wiki wstań.
-Co? O rany sorki. - usiadłam
szybko na łóżku, spojrzałam na zegarek. Ulżyło mi. Spałam
tylko 5 min. Spojrzałam na Julkę.
-Moje biedactwo. - szepnęła i
przytuliła mnie. - Chodź, mój tata już czeka.
-A tak, jeszcze raz dzięki. -
dałam jej solidnego buziaka w policzek i zniknęłam za drzwiami
jej pokoju.
-Do widzenia. Dziękuję za
herbatę. - powiedziałam zaglądając do salonu.
-Nie ma za co. Wpadniesz jeszcze
przed wyjazdem, żeby się pożegnać z nami? - spytała z troską
mama mojej przyjaciółki.
-Oczywiście. Jeszcze raz dziękuję.
Do widzenia.
Szybkim krokiem skierowałam się do wyjścia.
Naprawdę byłam zmęczona. Kiedy dotarłam do domu z tatą Julii,
wyskoczyłam z auta, grzecznie podziękowałam i pożegnałam się.
Weszłam na górę do swojego pokoju, wyciągnęłam piżamę z szafy
i skierowałam się do łazienki. Po 15 minutach byłam czysta i
pachnąca. Wróciłam do siebie, włączyłam cichutko płytę Ed'a
Sheeran'a, ułożyłam się wygodnie w łóżeczku i wykończona
zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz