Stało się. Nadszedł dzień mojego
wyjazdu. Stałam właśnie na lotnisku z mamą, bratem i
przyjaciółką, kiedy zadzwonił mój telefon. Zdziwiłam się, bo
kto mógł teraz czegoś ode mnie chcieć. Odebrałam.
-Halo? Wiki? - zabrzmiał głos w
słuchawce.
-Tu sekretarka panny Wiktorii. Słucham?
- odpowiedziałam, śmiejąc się.
-Hehe wariatka. - zaśmiał się. -
Słuchaj, jest problem. Wypadło mi coś i nie mogę Cię odebrać z
lotniska. - odpowiedział spokojnym głosem mój kuzyn.
-Jak to? Ale ja... - chciałam coś
powiedzieć, ale nie pozwolił mi dokończyć.
-Spokojnie. Przecież nie pozwoliłbym
Ci zrobić krzywdy. Za kogo ty mnie masz? - odparł troszkę smutno.
- Aneta Cię odbierze. Chyba, że będziesz niegrzeczna, to wtedy
zostawimy Cię na lotnisku. - powiedział poważnym głosem.
-Taa, jasne. Bardzo śmieszne. Już ja
bym się z Tobą rozprawiła. - powiedziałam najpoważniej jak
potrafiłam, choć prawie wybuchłam śmiechem.
-Dobra, młoda nie gadaj, tylko do
samolotu i w drogę. Czekamy na Ciebie.-pośpieszył mnie.
-No mam nadzieję, że czekacie. -
zaśmiałam się nerwowo.
-Jak to mówią, nadzieja matką... -
nie dokończył,co miało to oznaczać, że ja mam to zrobić.
-...głupich? -spytałam ironicznie.
-...tych co wierzą w przyszłość. Eh
Wika, Wika.- westchnął. -Dobra my tu gadu, gadu, a za chwilę Ci
samolot odfrunie. Kończę, do zobaczenia za 4 godzinki. Pa.-
powiedział po czym się rozłączył.
Schowałam telefon, spojrzałam na
zgromadzonych i uśmiechnęłam się. Do odlotu zostało tylko 40
minut. Postanowiłam pożegnać się spokojnie z rodzinką i sama
poczekać na odprawę.
-Dobra, dajmy sobie po buziaku i rozejdźmy się. Nie chcę się mazać. - powiedziałam, po czym przytuliłam się z każdym. Nienawidziłam takich ckliwych pożegnań, szczególnie z moją rodzinką.
-Uważaj na siebie i pisz do nas. - powiedział szybko mój brat.
-Dobra, dajmy sobie po buziaku i rozejdźmy się. Nie chcę się mazać. - powiedziałam, po czym przytuliłam się z każdym. Nienawidziłam takich ckliwych pożegnań, szczególnie z moją rodzinką.
-Uważaj na siebie i pisz do nas. - powiedział szybko mój brat.
-Albo dzwoń. - dodała szybko Julia.
Moja mama stała tylko ze łzami w
oczach i patrzała na mnie smutno, nic nie mówiła. Wiedziałam, że
jest jej ciężko. Przytuliłam ją mocno jeszcze raz.
-Mamuś, nie płacz, bo ja też będę.
- powiedziałam spokojnie, a do oczu cisnęły mi się łzy. Właśnie
dlatego nie lubiłam pożegnań.
-Kocham Cię. - powiedziała cichutko,
szybko wycierając łzę spływającą po jej policzku. Oderwałam,
się od niej. Nie tak miało to wyglądać. W myślach powtarzałam
sobie,że muszę się opanować, bo przecież nic się nie dzieje.
Właśnie przez głośniki podano informację, że za 10 minut kończy
się odprawa, osób lecących do Londynu. Zabrałam swoje dwie
walizki oraz torbę i ruszyłam w stronę swojej bramki. Odwróciłam
się jeszcze, żeby pomachać, ale nikogo już nie było. Westchnęłam
i ruszyłam w swoją stronę.
Podróż minęła mi szybko. Po 4 godzinach byłam już na miejscu. Odebrałam swoje bagaże i ruszyłam w stronę znajdujących się niedaleko krzesełek, żeby usiąść i poczekać na kuzynkę, która zapewne zaraz się pojawi. Postanowiłam wysłać wiadomość do mamy, że jestem na miejscu i wszystko w porządku. Nacisnęłam "wyślij" i w tym samym momencie zadzwoniła Aneta, że jest już na lotnisku. Powiedziałam gdzie siedzę, a po chwili już ją widziałam. Podeszła do mnie, przywitałyśmy się i ruszyłyśmy w stronę wyjścia z budynku.
Podróż minęła mi szybko. Po 4 godzinach byłam już na miejscu. Odebrałam swoje bagaże i ruszyłam w stronę znajdujących się niedaleko krzesełek, żeby usiąść i poczekać na kuzynkę, która zapewne zaraz się pojawi. Postanowiłam wysłać wiadomość do mamy, że jestem na miejscu i wszystko w porządku. Nacisnęłam "wyślij" i w tym samym momencie zadzwoniła Aneta, że jest już na lotnisku. Powiedziałam gdzie siedzę, a po chwili już ją widziałam. Podeszła do mnie, przywitałyśmy się i ruszyłyśmy w stronę wyjścia z budynku.
-Mało masz bagaży. Myślałam, że
będzie ich znacznie więcej. - uśmiechnęła się do mnie.
-Anetko, ja przyjechałam tutaj na
wakacje, żeby dobrze się bawić, a nie chodzić po wybiegu. -
powiedziałam poważnym tonem, po czym obie wybuchłyśmy śmiechem.
-Zapomniałam, że nie potrzebujesz
miliona super ciuchów i kilogramów kosmetyków, żeby dobrze się
czuć w swoim ciele. A poza tym jedno nie wyklucza drugiego. -
przytuliła mnie. - O patrz! Jest taksówka. - oznajmiła i
pociągnęła mnie w stronę pojazdu.
Kierowca pomógł włożyć nam walizki
do bagażnika, po czym ruszyliśmy pod wskazany adres. Podczas
podróży nie odzywała się żadna z nas. Aneta chyba myślała, że
jestem zmęczona. Może tak wyglądałam, ale naprawdę nie
odczuwałam zmęczenia. Zastanawiałam się co ja tu robię. Wszystko
było takie duże, zupełnie inne. Czułam na sobie wzrok kuzynki,
ale nie odwracałam się. Obserwowałam ulice i uliczki, które
mijaliśmy. Dojechaliśmy na miejsce po około 30 minutach. Okolica
była piękna. Malutkie domki, czyste i spokojne ulice, zadbane
ogródki. Po prostu pięknie. Domek Kacpra i Anety nie był
największy, ale był śliczny. Beżowe ściany, okna w kolorze
białym, niebieski dach i malutki ogródek. Wyszłam z auta i
spojrzałam niepewnie na Anetę. Uśmiech nie schodził z jej
twarzy.
-A więc tutaj będę mieszkać? - spytałam uśmiechając się do dziewczyny.
-A więc tutaj będę mieszkać? - spytałam uśmiechając się do dziewczyny.
-No niestety, jesteś na nas skazana. -
spojrzała na mnie, po czym wybuchłyśmy śmiechem. Wzięłyśmy
walizki i skierowałyśmy się do budynku. Mieszkanie było ładnie
urządzone, wąski korytarz, od którego odchodziły kolejne
pomieszczenia. Po prawej stronie była niewielka kuchnia, po lewej
stronie salon. Za salonem była sypialnia właścicieli domu. Kuzynka
skierowała mnie do ostatniego pokoju, który był mój. Znajdował
się on na końcu wąskiego korytarza. W środku było przytulnie.
Całe pomieszczenie jak i elementy umeblowania były w kolorze
jasnego fioletu, na ścianach widoczne były delikatne wzory
kwiatowe, na środku leżał puszysty fioletowy dywan. Wszystko to
nadawało pokojowi ciepłego charakteru. Od razu poczułam się jak w
domu. Postanowiłam wypakować swoje rzeczy i odświeżyć się po
podróży. Dochodziła godzina 19, jadłyśmy z Anetą kolacje, gdy z
pracy wrócił Kacper.
-Honey I'm home - krzyknął otwierając
drzwi.
-Chodź do kuchni. - powiedziała
głośno Aneta. Po chwili zjawił się mój kuzyn.
-Cóż za płynny angielski. -
uśmiechnięta podeszłam do chłopaka, żeby się przytulić.
-Wiki jak ja za Tobą tęskniłem. -
powiedział ściskając mnie – Może to zabrzmi głupio, ale muszę
Ci powiedzieć, że urosłaś. - oderwał mnie na chwilę od siebie,
zmierzył mnie całą wzrokiem, po czym znowu mocno mnie przytulił.
-Kacper, duszę się.- powiedziałam
ledwo łapiąc oddech. Po tych słowach puścił mnie. Och co to było
za ulga.
-Rany, jak ty się do człowieka
przykleisz, to oderwać się nie można. - zaśmiał się i dał mi
buziaka.
-Aha, czyli to ja Ciebie dusiłam?! -
po tych słowach uderzyłam go lekko w ramię.
-Nie, masz rację, dusiła mnie Aneta. -
ostatnie słowa powiedział mi szeptem na ucho.
-Głośniej proszę, bo nie słyszałam.
Kto kogo dusił!? - spytała ze śmiechem dziewczyna.
-O kochanie, przepraszam zapomniałem,
że się nie przywitaliśmy. - dał jej buziaka w policzek, po czym
dodała siadając na krześle. -To co na kolacje?
-Kolacji nie ma. Udusiłam swojego faceta, więc nie mam komu robić kolacji. - odparła kuzynka
rozkładając ręce.
-A ja? - udałam oburzoną. Spojrzeli
na mnie obydwoje.
-Ty jesteś już duża, potrafisz sama
sobie zrobić. - odpowiedział mi Kacper.
-Aha, więc ty nie potrafisz? -
zaśmiałam się. - Czy może jeszcze jesteś mały?
-Dobra, dobra. Już zrozumiałem,
kolację robię sobie sam. - odpowiedział smutno.
-Ojeju. - powiedziała Aneta, głaskając
chłopaka po policzku. - No zrobię Ci tą kolacje, ty mój
głodomorze.
Kacper uśmiechnął się i dał
dziewczynie buziaka. Nie mogłam patrzeć na tą sielankę. Wzięłam
kubek z herbatą i skierowałam się do salonu. Usiadłam wygodnie na
kanapie i włączyłam telewizor. Wszystkie stacje były w języku
angielskim. Rozumiałam niektóre słowa, ale nie wszystkie.
Postanowiłam posiedzieć chwilkę i pooglądać MTV. Po jakiejś
godzinie wyłączyłam tv i skierowałam się do swojego pokoju.
Dochodziła godzina 21. Stwierdziłam, że naprawdę jestem zmęczona,
więc położyłam się spać. Włączyłam sobie moje mp4, wybrałam
playlistę zatytułowaną "Alexander Rybak" i opadłam na
poduszkę. Po upływie 10 minut spałam jak niemowlę.
Wiem, że może nie każdy lubi pisać komentarz, ale jeśli czytasz ten blog, to proszę zagłosuj chociaż w ankiecie. Naprawdę miło jest wiedzieć, że ktoś czyta i docenia moje starania. Dziękuje. :)
Dlaczego w tytule jest One Direction, a w ogole o nich nie piszesz? Czytam twojego bloga i czekam na nastepny rozdzial.
OdpowiedzUsuńTytuł bloga brzmi " MY world with One Direction" dlatego właśnie też piszę historię bohaterki, a nie tylko o chłopcach, ale w następnym rodziale będzie więcej zespołu. :)
UsuńFajnie fajnie :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następną notką :*
Możesz mnie informować ??
GG : 16167648
♥♥♥
ciekawe ciekawe...pisz szybko...:)
OdpowiedzUsuńbardzo fajne : D
OdpowiedzUsuń