***OCZAMI HARRY'EGO***
Siedziałem na izbie przyjęć w oczekiwaniu na jakieś wiadomości na temat stanu Wiktorii. Ze mną był Liam, który przyjechał razem z nami. Po chwili pojawili się Zayn i Louis wraz z Paul'em. Podbiegli do nas i zaczęli się przekrzykiwać zadając pytania.
-Co z Wiktorią? - zapytał zdenerwowany Zayn. - Wiadomo już coś.
-Nadal robią badania. - odpowiedział spokojnie Liam i poklepał mnie po ramieniu. - Będzie dobrze, stary.
Spojrzałem na niego zdenerwowany, bardziej na siebie niż na niego.
-Co wy właściwie robiliście? - spytałem Payne.
-A co mielibyśmy robić? - zdziwił się chłopak.
-No coś musieliście robić. Przecież od niczego nie zwijałaby się z bólu. Coś ty jej zrobił? - wrzasnąłem na Liam'a, szarpiąc go za koszulę.
-Uspokój się. Byliśmy w parku pogadać. Z resztą jutro na pewno ukarzą się artykuły w gazetach.
-Jeśli się dowiem, że coś jej zrobiłeś, to Cię zabiję! Obiecuję Ci to! - warknąłem wkurzony.
W tej chwili podszedł do nas lekarz mówiąc coś, ale niestety w języku polskim.
-Przepraszam, ale my jesteśmy z Anglii. Nie znamy polskiego. - wytłumaczył Paul.
-Czy jest pan ojcem panny Szulc? - spytał lekarz.
-Nie. - odpowiedział Paul.
-Ja jestem jej chłopakiem. - powiedziałem. - Co z Wiktorią?
Siedziałem na izbie przyjęć w oczekiwaniu na jakieś wiadomości na temat stanu Wiktorii. Ze mną był Liam, który przyjechał razem z nami. Po chwili pojawili się Zayn i Louis wraz z Paul'em. Podbiegli do nas i zaczęli się przekrzykiwać zadając pytania.
-Co z Wiktorią? - zapytał zdenerwowany Zayn. - Wiadomo już coś.
-Nadal robią badania. - odpowiedział spokojnie Liam i poklepał mnie po ramieniu. - Będzie dobrze, stary.
Spojrzałem na niego zdenerwowany, bardziej na siebie niż na niego.
-Co wy właściwie robiliście? - spytałem Payne.
-A co mielibyśmy robić? - zdziwił się chłopak.
-No coś musieliście robić. Przecież od niczego nie zwijałaby się z bólu. Coś ty jej zrobił? - wrzasnąłem na Liam'a, szarpiąc go za koszulę.
-Uspokój się. Byliśmy w parku pogadać. Z resztą jutro na pewno ukarzą się artykuły w gazetach.
-Jeśli się dowiem, że coś jej zrobiłeś, to Cię zabiję! Obiecuję Ci to! - warknąłem wkurzony.
W tej chwili podszedł do nas lekarz mówiąc coś, ale niestety w języku polskim.
-Przepraszam, ale my jesteśmy z Anglii. Nie znamy polskiego. - wytłumaczył Paul.
-Czy jest pan ojcem panny Szulc? - spytał lekarz.
-Nie. - odpowiedział Paul.
-Ja jestem jej chłopakiem. - powiedziałem. - Co z Wiktorią?
-Zapraszam pana do
mojego gabinetu. - powiedział poważnie lekarz i ruszył korytarzem.
Poszedłem za nim. Nie znosiłem tej niepewności. Chciałem już być
przy Wiki. Kiedy znaleźliśmy się w gabinecie, mężczyzna kazał
mi usiąść, więc posłusznie wykonałem polecenie.
-Panie doktorze, co z moją dziewczyną? - powtórzyłem pytanie.
-Pannie Wiktorii już nic nie zagraża. Dobrze, że w tak krótkim czasie, znalazła się w szpitalu. Inaczej mogło się to źle skończyć. Pańska dziewczyna miała dużo szczęścia.
-Ale co jej się stało? - podniosłem ton głosu.
-Spokojnie. Wiktoria była w ciąży, ale pod wpływem stresu i wysiłku poroniła. Zarodek nie zagnieździł się na tyle dobrze, żeby przeżyć. Przykro mi. - mówił lekarz, a ja słuchałem tego co mówi jak zahipnotyzowany. Byłem w takim szoku, że miałem wrażenie, że zaraz zemdleję.
-Ja mogłem być ojcem? Czy właśnie...? - nie dokończyłem. Nie potrafiłem nazwać tego słowami.
-Tak, właśnie straciliście państwo dziecko. - dokończył za mnie lekarz. - Niedawno pańska dziewczyna miała wypadek, w wyniku czego doszło do zniekształceń wewnątrz organizmu, przez które mogą mieć państwo trudności w staraniu się o dziecko. Przy wypisie ze szpitala pańska dziewczyna dostała zalecenia do dalszej rehabilitacji i oszczędzania organizmu, jednak jak widać nie dostosowała się do nich. Czy wiedział pan o tym? - spytał lekarz.
-Wiedziałem, że Wiktoria miała wypadek, ale nie mówiła mi o tym, że stało się jej coś poważnego. - odpowiedziałem.
To wszystko przeze mnie. Straciliśmy dziecko. Ja i Wiktoria, mielibyśmy dziecko. Bylibyśmy rodzicami takiego małego potworka, gdyby nie doszło do tego cholernego wypadku. W tej chwili wyobrażałem sobie jak ono mogło wyglądać. Na pewno miało by loki i słodkie dołeczki w różowiutkich policzkach. Uśmiechnąłem się do siebie, kiedy przed oczami stanął mi obraz mojej córeczki bądź synka, a po policzku spłynęła łza.
-Czy to wszystko? - spytałem nieobecny lekarza. - Mogę odwiedzić moją dziewczynę?
-Tak, ale proszę nie przemęczać pacjentki. Panna Wiktoria jest na bardzo silnych lekach przeciwbólowych.
-Dziękuję. - wstałem i wyszedłem z gabinetu.
-Sala 301. - krzyknął za mną lekarz.
Kiedy stanąłem na korytarzu, oparłem głowę o ścianę i rozpłakałem się. Uderzałem ręką w ścianę sprawiając sobie tym ból, ale bardziej bolał mnie fakt, iż w tej chwili dowiedziałem się, że straciliśmy z Wiktorią nasze dziecko. Nagle przy mnie zjawili się chłopcy.
-Co się stało? - spytał Lou, a ja odwróciłem się w ich stronę. - Dlaczego płaczesz? Co się stało Wiktorii? - przeraził się mój przyjaciel.
-Ja... mogłem być ojcem. Wiktoria była w ciąży, ale poroniła. - rozpłakałem się i wtuliłem się w ramię Louis'a.
Staliśmy tak w milczeniu dłuższą chwilę. Odkleiłem się od Tomlinsona i wytarłem mokre od łez oczy. Chłopcy stali wpatrzeni we mnie. Czekali chyba na jakiś ruch z mojej strony. Na ich twarzach malował się szok i niedowierzanie.
-Możemy ją odwiedzić? - spytał niespodziewanie Zayn.
-Najpierw chciałbym pobyć z nią sam. Poczekacie chwilę? - spytałem drżącym głosem.
-Jasne. Jakby co, to będziemy przed salą. - uśmiechnął się do mnie Louis.
-Dzięki. - starałem się uśmiechnąć, ale nie potrafiłem. Ruszyłem w kierunku sali, na której znajdowała się Wiktoria. Cały się trząsłem. Kiedy już znalazłem się przed drzwiami do sali, wciągnąłem powietrze do płuc i nacisnąłem na klamkę.
***OCZAMI WIKTORII***
Nigdy nie zdecydowałabym się na dziecko w tak młodym wieku, ale myśl, że mogłam je mieć, lecz je straciłam z własnej winy dołowała. Było mi ciężko na sercu, ale również dlatego, że wiedziałam iż Harry chciał mieć dziecko. Leżałam pogrążona w myślach, kiedy drzwi od sali otworzyły się , a w nich stanął Harry. Kiedy go ujrzałam łzy stanęły w moich oczach. Harold zbliżył się szybko do mnie i mocno mnie przytulił. Wtuliłam się w jego ramiona.
-Przepraszam. - wydusiłam z siebie i rozkleiłam się do końca.
-To nie twoja wina kochanie. Już dobrze, nie gniewam się. - Harry spojrzał w moje oczy i pocałował mnie. On także płakał. Wiedziałam, że go zawiodłam. Kiedy się od siebie oderwaliśmy Harry usiadł na skraju łóżka i chwycił moją dłoń. Mocną ją zacisnęłam. Cieszyłam się, że jest teraz ze mną, że się ode mnie nie odwrócił, ale i tak wiedziałam, że nie spełniłam jego oczekiwań.
-Straciliśmy je. - szepnęłam.
-Będziemy mieć jeszcze gromadkę dzieci. - mój chłopak uśmiechnął się i położył swoją dłoń na moim policzku. Kciukiem wytarł moje łzy.
-Wiem, że Cię zawiodłam. Przepraszam.
-Wiktoria, kochanie. Powtarzam Ci, że to nie twoja wina. Jedyną osobą, którą możesz winić jestem ja. To przeze mnie wpadłaś pod ten samochód. Jestem głupi, dlatego teraz tu jesteś. To ja Ciebie przepraszam. Wybacz mi.
-Kochanie nie jestem zła, zrobiłam to co powinnam. - uśmiechnęłam się delikatnie.
Nagle w sali pojawiła się moja mama. Kiedy zobaczyła mnie podbiegła do mnie roztrzęsiona.
-Córeczko! Co się stało? - spytała zapłakana.
-Byłabyś babcią. Straciłam moje dziecko. - znów poczułam łzy na policzkach.
-Co? Jak to? Byłaś w ciąży? Nic mi nie powiedziałaś? - moja mama zadawała milion pytań na sekundę.
-Sama nie wiedziałam. Gdybym wiedziałam to bym o siebie dbała. Straciłam je, rozumiesz! - krzyknęłam w stronę mojej mamy.
-Już dobrze, nie płacz. Może dobrze się stało. - powiedziała moja matka, a ja własnym uszom nie wierzyłam.
-Słucham?! Mamo, jak możesz?!
-Przecież nie chciałaś mieć dziecka. Poza tym teraz nie czas na dzieci. Masz szkołę, musisz zająć się nauką. - ciągnęła moja mama, a ja zapomniałam, że jest tu również Harry, który w tej chwili podniósł się z łóżka i ruszył w stronę drzwi.
-Kochanie, gdzie idziesz? Zostań ze mną, proszę.
-Spokojnie, zaraz wrócę. Idę do chłopaków. Oni też się martwią. Kocham Cię, zaraz jestem z powrotem.
Nieco uspokojona spojrzałam z wyrzutem na mamę. Myślałam, że u mamy zawsze będę miała poparcie nie zależnie od tego jak postąpię, jednak teraz wiem, że się myliłam.
-Kochanie, wiesz, że we mnie masz poparcie zawsze, niezależnie od tego co zrobisz. - powiedziała jakby czytała w moich myślach. - Wiem, że cierpisz, ale zastanów się. Czy nie lepiej, że ...
-Nawet nie dokańczaj. - podniosłam głos i skarciłam mamę wzrokiem. - Wiem, że masz swoje racje, ale to boli. Postaw się w mojej sytuacji. Nie chcę się z Tobą kłócić, nie teraz.
-Już dobrze, przepraszam. - mama przytuliła mnie mocno. - Połóż się i prześpij. Powinnaś teraz wypoczywać.
Zrobiłam co kazała moja mama. Zwinęłam się w kłębek i chwyciłam rękę mojej mamy. Drugą ręką moja mama głaskała mnie po głowie. Czułam się jak mała dziewczynka. Rozmyślałam jeszcze chwilę, ale zmęczona wrażeniami i wyczerpana psychicznie zasnęłam.
-Panie doktorze, co z moją dziewczyną? - powtórzyłem pytanie.
-Pannie Wiktorii już nic nie zagraża. Dobrze, że w tak krótkim czasie, znalazła się w szpitalu. Inaczej mogło się to źle skończyć. Pańska dziewczyna miała dużo szczęścia.
-Ale co jej się stało? - podniosłem ton głosu.
-Spokojnie. Wiktoria była w ciąży, ale pod wpływem stresu i wysiłku poroniła. Zarodek nie zagnieździł się na tyle dobrze, żeby przeżyć. Przykro mi. - mówił lekarz, a ja słuchałem tego co mówi jak zahipnotyzowany. Byłem w takim szoku, że miałem wrażenie, że zaraz zemdleję.
-Ja mogłem być ojcem? Czy właśnie...? - nie dokończyłem. Nie potrafiłem nazwać tego słowami.
-Tak, właśnie straciliście państwo dziecko. - dokończył za mnie lekarz. - Niedawno pańska dziewczyna miała wypadek, w wyniku czego doszło do zniekształceń wewnątrz organizmu, przez które mogą mieć państwo trudności w staraniu się o dziecko. Przy wypisie ze szpitala pańska dziewczyna dostała zalecenia do dalszej rehabilitacji i oszczędzania organizmu, jednak jak widać nie dostosowała się do nich. Czy wiedział pan o tym? - spytał lekarz.
-Wiedziałem, że Wiktoria miała wypadek, ale nie mówiła mi o tym, że stało się jej coś poważnego. - odpowiedziałem.
To wszystko przeze mnie. Straciliśmy dziecko. Ja i Wiktoria, mielibyśmy dziecko. Bylibyśmy rodzicami takiego małego potworka, gdyby nie doszło do tego cholernego wypadku. W tej chwili wyobrażałem sobie jak ono mogło wyglądać. Na pewno miało by loki i słodkie dołeczki w różowiutkich policzkach. Uśmiechnąłem się do siebie, kiedy przed oczami stanął mi obraz mojej córeczki bądź synka, a po policzku spłynęła łza.
-Czy to wszystko? - spytałem nieobecny lekarza. - Mogę odwiedzić moją dziewczynę?
-Tak, ale proszę nie przemęczać pacjentki. Panna Wiktoria jest na bardzo silnych lekach przeciwbólowych.
-Dziękuję. - wstałem i wyszedłem z gabinetu.
-Sala 301. - krzyknął za mną lekarz.
Kiedy stanąłem na korytarzu, oparłem głowę o ścianę i rozpłakałem się. Uderzałem ręką w ścianę sprawiając sobie tym ból, ale bardziej bolał mnie fakt, iż w tej chwili dowiedziałem się, że straciliśmy z Wiktorią nasze dziecko. Nagle przy mnie zjawili się chłopcy.
-Co się stało? - spytał Lou, a ja odwróciłem się w ich stronę. - Dlaczego płaczesz? Co się stało Wiktorii? - przeraził się mój przyjaciel.
-Ja... mogłem być ojcem. Wiktoria była w ciąży, ale poroniła. - rozpłakałem się i wtuliłem się w ramię Louis'a.
Staliśmy tak w milczeniu dłuższą chwilę. Odkleiłem się od Tomlinsona i wytarłem mokre od łez oczy. Chłopcy stali wpatrzeni we mnie. Czekali chyba na jakiś ruch z mojej strony. Na ich twarzach malował się szok i niedowierzanie.
-Możemy ją odwiedzić? - spytał niespodziewanie Zayn.
-Najpierw chciałbym pobyć z nią sam. Poczekacie chwilę? - spytałem drżącym głosem.
-Jasne. Jakby co, to będziemy przed salą. - uśmiechnął się do mnie Louis.
-Dzięki. - starałem się uśmiechnąć, ale nie potrafiłem. Ruszyłem w kierunku sali, na której znajdowała się Wiktoria. Cały się trząsłem. Kiedy już znalazłem się przed drzwiami do sali, wciągnąłem powietrze do płuc i nacisnąłem na klamkę.
***OCZAMI WIKTORII***
Nigdy nie zdecydowałabym się na dziecko w tak młodym wieku, ale myśl, że mogłam je mieć, lecz je straciłam z własnej winy dołowała. Było mi ciężko na sercu, ale również dlatego, że wiedziałam iż Harry chciał mieć dziecko. Leżałam pogrążona w myślach, kiedy drzwi od sali otworzyły się , a w nich stanął Harry. Kiedy go ujrzałam łzy stanęły w moich oczach. Harold zbliżył się szybko do mnie i mocno mnie przytulił. Wtuliłam się w jego ramiona.
-Przepraszam. - wydusiłam z siebie i rozkleiłam się do końca.
-To nie twoja wina kochanie. Już dobrze, nie gniewam się. - Harry spojrzał w moje oczy i pocałował mnie. On także płakał. Wiedziałam, że go zawiodłam. Kiedy się od siebie oderwaliśmy Harry usiadł na skraju łóżka i chwycił moją dłoń. Mocną ją zacisnęłam. Cieszyłam się, że jest teraz ze mną, że się ode mnie nie odwrócił, ale i tak wiedziałam, że nie spełniłam jego oczekiwań.
-Straciliśmy je. - szepnęłam.
-Będziemy mieć jeszcze gromadkę dzieci. - mój chłopak uśmiechnął się i położył swoją dłoń na moim policzku. Kciukiem wytarł moje łzy.
-Wiem, że Cię zawiodłam. Przepraszam.
-Wiktoria, kochanie. Powtarzam Ci, że to nie twoja wina. Jedyną osobą, którą możesz winić jestem ja. To przeze mnie wpadłaś pod ten samochód. Jestem głupi, dlatego teraz tu jesteś. To ja Ciebie przepraszam. Wybacz mi.
-Kochanie nie jestem zła, zrobiłam to co powinnam. - uśmiechnęłam się delikatnie.
Nagle w sali pojawiła się moja mama. Kiedy zobaczyła mnie podbiegła do mnie roztrzęsiona.
-Córeczko! Co się stało? - spytała zapłakana.
-Byłabyś babcią. Straciłam moje dziecko. - znów poczułam łzy na policzkach.
-Co? Jak to? Byłaś w ciąży? Nic mi nie powiedziałaś? - moja mama zadawała milion pytań na sekundę.
-Sama nie wiedziałam. Gdybym wiedziałam to bym o siebie dbała. Straciłam je, rozumiesz! - krzyknęłam w stronę mojej mamy.
-Już dobrze, nie płacz. Może dobrze się stało. - powiedziała moja matka, a ja własnym uszom nie wierzyłam.
-Słucham?! Mamo, jak możesz?!
-Przecież nie chciałaś mieć dziecka. Poza tym teraz nie czas na dzieci. Masz szkołę, musisz zająć się nauką. - ciągnęła moja mama, a ja zapomniałam, że jest tu również Harry, który w tej chwili podniósł się z łóżka i ruszył w stronę drzwi.
-Kochanie, gdzie idziesz? Zostań ze mną, proszę.
-Spokojnie, zaraz wrócę. Idę do chłopaków. Oni też się martwią. Kocham Cię, zaraz jestem z powrotem.
Nieco uspokojona spojrzałam z wyrzutem na mamę. Myślałam, że u mamy zawsze będę miała poparcie nie zależnie od tego jak postąpię, jednak teraz wiem, że się myliłam.
-Kochanie, wiesz, że we mnie masz poparcie zawsze, niezależnie od tego co zrobisz. - powiedziała jakby czytała w moich myślach. - Wiem, że cierpisz, ale zastanów się. Czy nie lepiej, że ...
-Nawet nie dokańczaj. - podniosłam głos i skarciłam mamę wzrokiem. - Wiem, że masz swoje racje, ale to boli. Postaw się w mojej sytuacji. Nie chcę się z Tobą kłócić, nie teraz.
-Już dobrze, przepraszam. - mama przytuliła mnie mocno. - Połóż się i prześpij. Powinnaś teraz wypoczywać.
Zrobiłam co kazała moja mama. Zwinęłam się w kłębek i chwyciłam rękę mojej mamy. Drugą ręką moja mama głaskała mnie po głowie. Czułam się jak mała dziewczynka. Rozmyślałam jeszcze chwilę, ale zmęczona wrażeniami i wyczerpana psychicznie zasnęłam.
No kochani. Dwa rozdziały jednego dnia, nie mogę uwierzyć. Co prawda pomogłam Wam z tymi komentarzami, a sama nie mogłam się doczekać kiedy wstawię ten rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba i będzie to zaskoczeniem. Chciałam być oryginalna i wydaje mi się, że zrobiłam to! Nie jestem pewna, ale nie czytałam jeszcze podobnej historii na blogach, a uwierzcie przeczytałam wiele, zanim sama postanowiłam zacząć pisać. Czekam na kolejne 25 komentarzy i już zastanawiam się nad dalszymi losami naszych bohaterów ;) Buziaki ;*
aaaa co tu dużo mówić... wspaniełe :)
OdpowiedzUsuńszczerze mówiąc nie spodziewałam się tego i to chyba dobrze, ale do zdania że jest z Wiki wszystko dobrze miałam dusze na ramieniu, czytałam na jednym wdechu czekając że jest z nią w porządku, dziękuje że piszesz tak cudownego bloga :)
pzdr. i czekam na kolejny :)
@agataXox
Świetny rozdział chyba mój ulubiony w ogóle wszystkie mi się podobają no moja matko kiedy będzie kolejny rozdział????
OdpowiedzUsuńJa dopiero wstawiłam nowy, a ty już chcesz więcej?
UsuńChyba przesadzasz ;p Jak będzie 25 komentarzy, będzie nowy rozdział ;)
O jezuu. Wiktoria straciła Juniora Stylesa ;( A co do rozdziału to bardzo fajny
OdpowiedzUsuńJunior Styles hahahaha rozwaliłaś mnie ;)
UsuńNo co ? Urodził by się taki maly sweetaśny Juniorek Styles z loczkami i zielonymi oczętami. Och jaki on by był piękny :)
UsuńSuper rozdział :) Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :) Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńTrochę podświadomie się tego spodziewałam, ale nadal zaskoczenie ;D
OdpowiedzUsuńRozdział niesamowity i czekam na więcej ;)
Świetny rozdział. Czekam na następny. :3
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga ;D
OdpowiedzUsuńczekam na następny ;3
Boski choc szkoda ze straciła to dziecko...jednak z drugiej strony może to i lepiej...
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta <3
Mam być szczera...To rozdział genialny, ale chciałabym zeby ktos w końcu napisał opowiadanie gdzie główna bohaterka ma dziecko i opisuje się jej dalsze losy, nigdy jeszcze nie czytałam takiego opowiadania, a bardzo dużo przeczytałam. Jak nie piszą o tym to kończą na ciąży! Wiec fajnie by było gdyby jednak Harry miał to dziecko i wszystko toczyło się dalej, no ale można jeszcze tak zrobić ze bohaterka bd drugi raz w ciszy! <3
OdpowiedzUsuńhehe tak wiem, ale moim zdaniem jeszcze trochę za szybko na dziecko w tej historii ;D
Usuńmam nadzieję, że już niedługo pojawi się dziecko, bo też bym tego chciała, ale wtedy kilka pomysłów, które mam nie wchodziły by w grę ;)
obiecuję, że postaram się Ciebie nie zawieść i pojawi się taki wątek ;)
Zajebiste są te gify pod opowiadaniem, swoją drogą myślałam że Hazza i Wiki będą szczęśliwymi rodzicami... szkoda, ale z niecierpliwością czekam na NN
OdpowiedzUsuńa ja powiem, że jak poprzednie mi sie podobały tak pomysł z ciążą mi nie przypadł do gustu no ale zobacyzmy co tam wymysliłaś :)
OdpowiedzUsuńAaaaa! Świetny! :0 ;*
OdpowiedzUsuńOmomomom o japierdole zajebisty :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam jednym tchem i powiem szczerze, że jestem oczarowana. Nie będzie teraz niestety małego Harry'ego, ale może Wiki ponownie będzie w ciąży. Poza tym jestem ciekawa co tam jeszcze wymyśliłaś :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie. Miło by było gdybyś wyraziła swoją opinię na temat mojej pisaniny :) http://skip-the-sky.blogspot.com/