Odebrałam uradowana, że Harry nie
jest na mnie zły.
-Kochanie, gdzie jesteś? - spytałam wesoło.
-Nie ważne. Chciałbym Ci powiedzieć coś ważnego. - powiedział poważnym tonem chłopak.
-Ważnego? Jesteś zły? Proszę wróć do domu, porozmawiamy. - poprosiłam.
-Wiktoria, ja nie wrócę. Nie teraz. Wydaje mi się, że powinniśmy zrobić sobie przerwę. - Harry zamilkł.
-Zrywasz ze mną? To koniec?
-Potrzebujemy przerwy. We wrześniu zaczynamy z chłopakami trasę. Muszę się skupić na muzyce, na zespole. To dobry moment, żeby się przekonać, czy zależy nam na sobie. Przepraszam.
-To przeze mnie, prawda? - mój głos zadrżał.
-Nie. To niczyja wina. Tak będzie lepiej. - po tych słowach Styles się rozłączył.
Ja nadal stałam na środku pokoju, trzymając telefon przy uchu. Nie potrafiłam pozbierać myśli. Nagle zapomniałam jak się oddycha. Zakręciło mi się w głowie. Musiałam usiąść na łóżku. Próbując uświadomić sobie co stało się przed chwilą, spędziłam kilka minut w ciszy. Nagle do pokoju wbiegł mój brat.
-Hej Wiki. - podbiegł i pocałował mnie w policzek. - Co tu tak spokojnie? Własnego domu nie poznaję. - zaśmiał się donośnie.
Nie odpowiedziałam mu nic. Siedziałam patrząc się tępo w podłogę. Harry potrzebował przerwy. "Muszę się skupić na muzyce." - wciąż słyszałam te słowa w mojej głowie. Ja mu tylko przeszkadzałam. Bądźmy ze sobą szczerzy. Jestem nikim. Co ja sobie myślałam? Że Harry Styles, znany piosenkarz, przystojny i utalentowany chłopak, będzie z kimś takim jak Wiktoria Szulc, dziewczyna znikąd, będąca nikim? Nie okłamujmy się. "Niech to do Ciebie dotrze Wiktoria. Jesteś nikim." - pomyślałam.
-Czy coś się stało? - spytał zatroskany Ksawery.
-Potrzebuję chwili. Pogadamy później, dobra? - spytałam brata, patrząc na niego nieprzytomnym wzrokiem.
-Okay. Jak będziesz chciała pogadać, jestem u siebie. - brat przytulił mnie mocno i zostawił samą.
Pomyślałam, że czas zakończyć coś co zaczęłam, a nie powinnam tego robić. Wstałam z łóżka i skierowałam się do salonu. Na schodach spotkałam Niall'a, który uśmiechał się do mnie szeroko.
-I co gdzie są chłopcy? - spytał radośnie.
-Sam musisz ich poszukać. - przytuliłam chłopaka z całej siły. - Cudownie spędzałam z Tobą czas. Rozpromieniłeś moje życie jak nikt inny. Twój śmiech i ciepły charakter pokona wszystko. Nie zmieniaj się. - powiedziałam i ucałowałam go w policzki.
-Wiktoria, co Ci jest? - zdziwił się.
-Nic. - uśmiechnęłam się i weszłam do salonu, w którym znajdował się Liam.
-Dziękuję Tobie za te dobre i złe chwile. Nigdy o Tobie nie zapomnę, bo Cię kocham. - przytuliłam chłopaka, a po chwili podarowałam mu soczystego buziaka w policzek.
-Chłopcy to było moje pożegnanie z Wami. Przepraszam, że zabrałam Wam wasz cenny czas. Dziękuję, że wprowadziliście tyle radości i ciepła do mojego życia. Chociaż nie ukrywam czasami, było ciężko. - zaśmiałam się.
-Co ty gadasz? - krzyknął Niall. - Brałaś coś?
-Nic nie brałam. Robię to co powinnam, a teraz przepraszam, ale opuszczam Was. Dziękuję. - uśmiechnęłam się i skierowałam do wyjścia.
-Gdzie ty idziesz? Co ty chcesz zrobić? Uspokój się! - Niall chwycił mnie za ramiona i potrząsnął mną lekko, a ja zaśmiałam się.
-Oh Niall wariacie. - pogłaskałam go po policzku. - To koniec, nie rozumiesz? Nasza historia dobiegła końca. Teraz ja wyjdę, a wy wrócicie do domu, do Anglii. Nie chciałam żeby tak wyszło. Przepraszam. Powiedzcie Lou i Zayn'owi, że ich kocham. Aha. - wyciągnęłam telefon z kieszeniu spodni i wręczyłam go blondynowi. - Oddaj go Zayn'owi i przekaż, że dziękuję.
Blondyn wziął ode mnie telefon i ze łzami w oczach wypuścił mnie z uścisku. Odwróciłam się i wyszłam z domu. Zbliżając się do ogrodzenia usłyszałam, że któryś z chłopców wyszedł za mną. Nie zwracając uwagi na to kim on jest zaczęłam biec. Kiedy byłam już w bezpiecznej odległości od domu, rozpłakałam się jak małe dziecko. Zaczepiła mnie jakaś dziewczyna. Podeszła do mnie, chwyciła za ramiona i zaczęłam mną potrząsać.
-Wiktoria! Wiktoria! - krzyczała.
***
-Wiki, kochanie obudź się. Wiktoria! - usłyszałam głos mojej mamy.
Otworzyłam oczy i spojrzałam, na uśmiechniętą buzię kobiety. Gwałtownie usiadłam i rozejrzałam się dookoła. W pokoju nie było nikogo prócz mnie i mojej mamy.
-Czy to mi się tylko śniło? To był sen? - spytałam zdezorientowana. - Gdzie jest Harry?
-Spokojnie. Chłopcy poszli pozwiedzać Gdańsk. - zaśmiała się moja mama.
-Uff. - odetchnęłam z ulgą, a w oczach stanęły mi łzy.
-Co się stało? - spytała przejęta moja rodzicielka.
-Miałam zły sen. Która jest godzina?
-Dochodzi siedemnasta.
-Nie wiesz, jak długo spałam?
-Przed chwilą wróciłam z pracy i zastałam Ciebie śpiącą na kolanach Harry'ego. Nie powiem, że wyglądaliście słodko. - zaśmiała się moja rodzicielka.
-Słodko? Mamo, ile ty masz lat? - zachichotałam.
-Nie naśmiewaj się ze swojej starej matki. Po prostu ładnie to wyglądało.
-Dawno temu chłopcy wyszli?
-Jakąś godzinkę. To znaczy, nie wiem kiedy chłopcy wyszli, bo kiedy wróciłam przed godziną Harry siedział tutaj sam i oglądał telewizję. No,a ty spałaś na jego kolanach.
-A Liam? Był tu w tym czasie Liam?
-Nie, nie było go. Wiktoria, czy coś się stało? - spytała moja zatroskana mama.
-Nie mamuś, ale może, jeśli nie odkręcę czegoś. - pocałowałam mamę w policzek i pobiegłam na górę do pokoju. Wzięłam telefon, który leżał na szafce i wybrałam numer do Liam'a. Po dwóch sygnałach odebrał.
-Halo? - usłyszałam znajomy mi głos.
-Liam, to ja Wiki. Musimy pogadać. Poważnie. - powiedziałam surowym głosem.
-Tak, wiem. Też chciałem porozmawiać.
-Gdzie jesteś?
-W hotelu.
-To bądź za 15 minut w parku, koło mojego domu.
Kiedy skończyłam rozmawiać z Liam'em wybrałam numer Harry'ego, który nie odbierał. "Co jest?" - pomyślałam. Trochę się wystraszyłam przypominając sobie mój sen. Jednak za drugą próbą połączenia odebrał.
-Cześć kochanie. Już wstałaś? - zapytał wesoło, a ja ucieszyłam się słysząc jego głos.
-Jakoś bez Ciebie nie potrafię spać. - zaśmiałam się. - Kiedy wracasz?
-Chcieliśmy z chłopakami wstąpić jeszcze do sklepu, ale jeśli chcesz, to mogę już wracać.
-Nie, spokojnie zróbcie zakupy. Ja muszę coś załatwić, ale za godzinkę powinnam być już w domu.
-Gdzie się wybierasz? - spytał zaciekawiony Styles.
-Opowiem Ci jak wrócę. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też. - powiedział słodko Hazz i rozłączył się.
Wsadziłam telefon do kieszeni spodni i zbiegłam na dół. Założyłam szybko buty i wybiegłam z domu. Do parku miałam nie więcej niż 500 metrów, ale chciałam jeszcze na spokojnie przemyśleć co powiem Liam'owi. Kiedy już byłam na miejscu, usiadłam na ławkę na skraju parku. Nie chciałam, żeby ktoś nam przeszkadzał, jednak po chwili usłyszałam dźwięki fleszy i krzyki. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam grupkę paparazzi, którzy robili zdjęcia bezbronnemu chłopakowi. Liam szedł uśmiechnięty i kiedy zauważył mnie, pomachał mi. Odwzajemniłam gest.
-Hej. - powiedział i pocałował mnie w policzek.
-Hej. - odpowiedziałam niepewnie. - Lepiej będzie, jeśli będziemy szczędzić sobie czułości.
-Tak, wiem. Nie powinienem. Przepraszam. - posmutniał Liam.
-Napsociłeś, a i tak nie mam Ci tego za złe. - uśmiechnęłam się.
-Wiktoria... - zaczął, ale mu przerwałam.
-Nie Liam. Teraz ja mówię i daj mi dokończyć. - spoważniałam. - Wiesz dobrze, że jestem z Harry'm i zależy mi na nim. Nigdy nie dawałam Tobie nadziei na coś więcej niż przyjaźń. Kocham Cię, ale tylko jak brata. - uśmiechnęłam się. - Mam w Tobie przyjaciela. Nie chcę mieć Cię za wroga. Kocham Harry'ego i chciałabym, żebyś to uszanował. Zależy mi na Tobie, zależy mi na całej Waszej piątce. Nie chcę, żeby były między nami jakieś nieporozumienia.
-Skończyłaś? - spytał po chwili.
-Tak.
-To teraz pozwól, że ja Ci coś powiem. Wiem, że to co zrobiłem, było głupie. Zachowywałem się jak dziecko, wiem, ale to tylko dlatego, że Cię kocham. Nie odwzajemniasz tego uczucia, rozumiem. Myślałem, że może coś zyskam starając się o Ciebie, ale teraz widzę, że działałem tylko na własną szkodę. Przepraszam. Obiecuję, że to się już nie powtórzy. - na znak potwierdzenia, położył rękę na sercu.
-Na pewno?
-Nie wierzysz mi?
-Spokojnie, tylko się upewniam, chociaż po tym co ostatnio zaszło...
-Och daj już spokój. No chodź tu. - powiedział i przyciągnął mnie do siebie. - Przyjaciele?
-Przyjaciele. - odwzajemniłam uścisk.
Kiedy wracaliśmy do domu, wokół nas było pełno dziennikarzy, jednak my szliśmy objęci i nie zwracaliśmy na nich uwagi. Może ułatwiało nam to, że byli z nami ochroniarze chłopców. Gdy byliśmy już przed moim domem, w oddali zauważyłam sylwetki czterech chłopców, którzy się wygłupiali. Również koło nich kręcili się dziennikarze, ale oni także byli w towarzystwie ochroniarzy. Znajdując się już blisko siebie, widziałam, że Harry ma niewyraźną minę. Wyrwałam się z objęć Payne'a i biegiem ruszyłam w kierunku Harolda, który czekał na mnie z otwartymi ramionami. Jednak po chwili zaczęła mnie boleć strasznie miednica i upadłam tuż pod nogami mojego chłopaka.
-Wiktoria! Kochanie! Nic ci nie jest? - krzyczał spanikowany Harry, pomagając mi wstać.
-Strasznie boli mnie brzuch. Ała. - skuliłam się z bólu. - Nie wytrzymam.
-Paul! Dzwoń na pogotowie! - krzyknął Louis.
-Nie ma na to czasu! Jedziemy do szpitala. - zarządził Harry i wziął mnie na ręce.
-Ała. - zawyłam w przypływie nowej fali bólu.
-Przepraszam kochanie, ale im szybciej tym lepiej. Wytrzymaj jeszcze chwilę, błagam. - widziałam w jego oczach strach.
Ochroniarze odsunęli fotoreporterów jak najdalej i zrobili dostęp do samochodu Harry'ego, który niedawno wynajął i zaparkował pod moim domem. Mój chłopak usadowił mnie na tylnym siedzeniu i zajął miejsce kierowcy. Koło mnie usiadł Liam.
-Połóż się. - powiedział po czym pomógł mi przyjąć pozycję leżącą, a moją głowę położył na swoich kolanach. Harry ruszył niebezpiecznie szybko, a moim ciałem szarpnęło powodując nowy przypływ bólu. Po moich policzkach płynęły łzy, a ja zaciskałam zęby. Po bardzo długiej jeździe znaleźliśmy się przed szpitalem. Harry opuścił samochód, a po chwili pojawił się przy drzwiach po drugiej stronie auta, żeby pomóc mi wysiąść. W tym czasie Liam pobiegł do środka i już po chwili pojawili się sanitariusze. Położyli mnie na nosze i ruszyli w stronę budynku.
-Kochanie, gdzie jesteś? - spytałam wesoło.
-Nie ważne. Chciałbym Ci powiedzieć coś ważnego. - powiedział poważnym tonem chłopak.
-Ważnego? Jesteś zły? Proszę wróć do domu, porozmawiamy. - poprosiłam.
-Wiktoria, ja nie wrócę. Nie teraz. Wydaje mi się, że powinniśmy zrobić sobie przerwę. - Harry zamilkł.
-Zrywasz ze mną? To koniec?
-Potrzebujemy przerwy. We wrześniu zaczynamy z chłopakami trasę. Muszę się skupić na muzyce, na zespole. To dobry moment, żeby się przekonać, czy zależy nam na sobie. Przepraszam.
-To przeze mnie, prawda? - mój głos zadrżał.
-Nie. To niczyja wina. Tak będzie lepiej. - po tych słowach Styles się rozłączył.
Ja nadal stałam na środku pokoju, trzymając telefon przy uchu. Nie potrafiłam pozbierać myśli. Nagle zapomniałam jak się oddycha. Zakręciło mi się w głowie. Musiałam usiąść na łóżku. Próbując uświadomić sobie co stało się przed chwilą, spędziłam kilka minut w ciszy. Nagle do pokoju wbiegł mój brat.
-Hej Wiki. - podbiegł i pocałował mnie w policzek. - Co tu tak spokojnie? Własnego domu nie poznaję. - zaśmiał się donośnie.
Nie odpowiedziałam mu nic. Siedziałam patrząc się tępo w podłogę. Harry potrzebował przerwy. "Muszę się skupić na muzyce." - wciąż słyszałam te słowa w mojej głowie. Ja mu tylko przeszkadzałam. Bądźmy ze sobą szczerzy. Jestem nikim. Co ja sobie myślałam? Że Harry Styles, znany piosenkarz, przystojny i utalentowany chłopak, będzie z kimś takim jak Wiktoria Szulc, dziewczyna znikąd, będąca nikim? Nie okłamujmy się. "Niech to do Ciebie dotrze Wiktoria. Jesteś nikim." - pomyślałam.
-Czy coś się stało? - spytał zatroskany Ksawery.
-Potrzebuję chwili. Pogadamy później, dobra? - spytałam brata, patrząc na niego nieprzytomnym wzrokiem.
-Okay. Jak będziesz chciała pogadać, jestem u siebie. - brat przytulił mnie mocno i zostawił samą.
Pomyślałam, że czas zakończyć coś co zaczęłam, a nie powinnam tego robić. Wstałam z łóżka i skierowałam się do salonu. Na schodach spotkałam Niall'a, który uśmiechał się do mnie szeroko.
-I co gdzie są chłopcy? - spytał radośnie.
-Sam musisz ich poszukać. - przytuliłam chłopaka z całej siły. - Cudownie spędzałam z Tobą czas. Rozpromieniłeś moje życie jak nikt inny. Twój śmiech i ciepły charakter pokona wszystko. Nie zmieniaj się. - powiedziałam i ucałowałam go w policzki.
-Wiktoria, co Ci jest? - zdziwił się.
-Nic. - uśmiechnęłam się i weszłam do salonu, w którym znajdował się Liam.
-Dziękuję Tobie za te dobre i złe chwile. Nigdy o Tobie nie zapomnę, bo Cię kocham. - przytuliłam chłopaka, a po chwili podarowałam mu soczystego buziaka w policzek.
-Chłopcy to było moje pożegnanie z Wami. Przepraszam, że zabrałam Wam wasz cenny czas. Dziękuję, że wprowadziliście tyle radości i ciepła do mojego życia. Chociaż nie ukrywam czasami, było ciężko. - zaśmiałam się.
-Co ty gadasz? - krzyknął Niall. - Brałaś coś?
-Nic nie brałam. Robię to co powinnam, a teraz przepraszam, ale opuszczam Was. Dziękuję. - uśmiechnęłam się i skierowałam do wyjścia.
-Gdzie ty idziesz? Co ty chcesz zrobić? Uspokój się! - Niall chwycił mnie za ramiona i potrząsnął mną lekko, a ja zaśmiałam się.
-Oh Niall wariacie. - pogłaskałam go po policzku. - To koniec, nie rozumiesz? Nasza historia dobiegła końca. Teraz ja wyjdę, a wy wrócicie do domu, do Anglii. Nie chciałam żeby tak wyszło. Przepraszam. Powiedzcie Lou i Zayn'owi, że ich kocham. Aha. - wyciągnęłam telefon z kieszeniu spodni i wręczyłam go blondynowi. - Oddaj go Zayn'owi i przekaż, że dziękuję.
Blondyn wziął ode mnie telefon i ze łzami w oczach wypuścił mnie z uścisku. Odwróciłam się i wyszłam z domu. Zbliżając się do ogrodzenia usłyszałam, że któryś z chłopców wyszedł za mną. Nie zwracając uwagi na to kim on jest zaczęłam biec. Kiedy byłam już w bezpiecznej odległości od domu, rozpłakałam się jak małe dziecko. Zaczepiła mnie jakaś dziewczyna. Podeszła do mnie, chwyciła za ramiona i zaczęłam mną potrząsać.
-Wiktoria! Wiktoria! - krzyczała.
***
-Wiki, kochanie obudź się. Wiktoria! - usłyszałam głos mojej mamy.
Otworzyłam oczy i spojrzałam, na uśmiechniętą buzię kobiety. Gwałtownie usiadłam i rozejrzałam się dookoła. W pokoju nie było nikogo prócz mnie i mojej mamy.
-Czy to mi się tylko śniło? To był sen? - spytałam zdezorientowana. - Gdzie jest Harry?
-Spokojnie. Chłopcy poszli pozwiedzać Gdańsk. - zaśmiała się moja mama.
-Uff. - odetchnęłam z ulgą, a w oczach stanęły mi łzy.
-Co się stało? - spytała przejęta moja rodzicielka.
-Miałam zły sen. Która jest godzina?
-Dochodzi siedemnasta.
-Nie wiesz, jak długo spałam?
-Przed chwilą wróciłam z pracy i zastałam Ciebie śpiącą na kolanach Harry'ego. Nie powiem, że wyglądaliście słodko. - zaśmiała się moja rodzicielka.
-Słodko? Mamo, ile ty masz lat? - zachichotałam.
-Nie naśmiewaj się ze swojej starej matki. Po prostu ładnie to wyglądało.
-Dawno temu chłopcy wyszli?
-Jakąś godzinkę. To znaczy, nie wiem kiedy chłopcy wyszli, bo kiedy wróciłam przed godziną Harry siedział tutaj sam i oglądał telewizję. No,a ty spałaś na jego kolanach.
-A Liam? Był tu w tym czasie Liam?
-Nie, nie było go. Wiktoria, czy coś się stało? - spytała moja zatroskana mama.
-Nie mamuś, ale może, jeśli nie odkręcę czegoś. - pocałowałam mamę w policzek i pobiegłam na górę do pokoju. Wzięłam telefon, który leżał na szafce i wybrałam numer do Liam'a. Po dwóch sygnałach odebrał.
-Halo? - usłyszałam znajomy mi głos.
-Liam, to ja Wiki. Musimy pogadać. Poważnie. - powiedziałam surowym głosem.
-Tak, wiem. Też chciałem porozmawiać.
-Gdzie jesteś?
-W hotelu.
-To bądź za 15 minut w parku, koło mojego domu.
Kiedy skończyłam rozmawiać z Liam'em wybrałam numer Harry'ego, który nie odbierał. "Co jest?" - pomyślałam. Trochę się wystraszyłam przypominając sobie mój sen. Jednak za drugą próbą połączenia odebrał.
-Cześć kochanie. Już wstałaś? - zapytał wesoło, a ja ucieszyłam się słysząc jego głos.
-Jakoś bez Ciebie nie potrafię spać. - zaśmiałam się. - Kiedy wracasz?
-Chcieliśmy z chłopakami wstąpić jeszcze do sklepu, ale jeśli chcesz, to mogę już wracać.
-Nie, spokojnie zróbcie zakupy. Ja muszę coś załatwić, ale za godzinkę powinnam być już w domu.
-Gdzie się wybierasz? - spytał zaciekawiony Styles.
-Opowiem Ci jak wrócę. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też. - powiedział słodko Hazz i rozłączył się.
Wsadziłam telefon do kieszeni spodni i zbiegłam na dół. Założyłam szybko buty i wybiegłam z domu. Do parku miałam nie więcej niż 500 metrów, ale chciałam jeszcze na spokojnie przemyśleć co powiem Liam'owi. Kiedy już byłam na miejscu, usiadłam na ławkę na skraju parku. Nie chciałam, żeby ktoś nam przeszkadzał, jednak po chwili usłyszałam dźwięki fleszy i krzyki. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam grupkę paparazzi, którzy robili zdjęcia bezbronnemu chłopakowi. Liam szedł uśmiechnięty i kiedy zauważył mnie, pomachał mi. Odwzajemniłam gest.
-Hej. - powiedział i pocałował mnie w policzek.
-Hej. - odpowiedziałam niepewnie. - Lepiej będzie, jeśli będziemy szczędzić sobie czułości.
-Tak, wiem. Nie powinienem. Przepraszam. - posmutniał Liam.
-Napsociłeś, a i tak nie mam Ci tego za złe. - uśmiechnęłam się.
-Wiktoria... - zaczął, ale mu przerwałam.
-Nie Liam. Teraz ja mówię i daj mi dokończyć. - spoważniałam. - Wiesz dobrze, że jestem z Harry'm i zależy mi na nim. Nigdy nie dawałam Tobie nadziei na coś więcej niż przyjaźń. Kocham Cię, ale tylko jak brata. - uśmiechnęłam się. - Mam w Tobie przyjaciela. Nie chcę mieć Cię za wroga. Kocham Harry'ego i chciałabym, żebyś to uszanował. Zależy mi na Tobie, zależy mi na całej Waszej piątce. Nie chcę, żeby były między nami jakieś nieporozumienia.
-Skończyłaś? - spytał po chwili.
-Tak.
-To teraz pozwól, że ja Ci coś powiem. Wiem, że to co zrobiłem, było głupie. Zachowywałem się jak dziecko, wiem, ale to tylko dlatego, że Cię kocham. Nie odwzajemniasz tego uczucia, rozumiem. Myślałem, że może coś zyskam starając się o Ciebie, ale teraz widzę, że działałem tylko na własną szkodę. Przepraszam. Obiecuję, że to się już nie powtórzy. - na znak potwierdzenia, położył rękę na sercu.
-Na pewno?
-Nie wierzysz mi?
-Spokojnie, tylko się upewniam, chociaż po tym co ostatnio zaszło...
-Och daj już spokój. No chodź tu. - powiedział i przyciągnął mnie do siebie. - Przyjaciele?
-Przyjaciele. - odwzajemniłam uścisk.
Kiedy wracaliśmy do domu, wokół nas było pełno dziennikarzy, jednak my szliśmy objęci i nie zwracaliśmy na nich uwagi. Może ułatwiało nam to, że byli z nami ochroniarze chłopców. Gdy byliśmy już przed moim domem, w oddali zauważyłam sylwetki czterech chłopców, którzy się wygłupiali. Również koło nich kręcili się dziennikarze, ale oni także byli w towarzystwie ochroniarzy. Znajdując się już blisko siebie, widziałam, że Harry ma niewyraźną minę. Wyrwałam się z objęć Payne'a i biegiem ruszyłam w kierunku Harolda, który czekał na mnie z otwartymi ramionami. Jednak po chwili zaczęła mnie boleć strasznie miednica i upadłam tuż pod nogami mojego chłopaka.
-Wiktoria! Kochanie! Nic ci nie jest? - krzyczał spanikowany Harry, pomagając mi wstać.
-Strasznie boli mnie brzuch. Ała. - skuliłam się z bólu. - Nie wytrzymam.
-Paul! Dzwoń na pogotowie! - krzyknął Louis.
-Nie ma na to czasu! Jedziemy do szpitala. - zarządził Harry i wziął mnie na ręce.
-Ała. - zawyłam w przypływie nowej fali bólu.
-Przepraszam kochanie, ale im szybciej tym lepiej. Wytrzymaj jeszcze chwilę, błagam. - widziałam w jego oczach strach.
Ochroniarze odsunęli fotoreporterów jak najdalej i zrobili dostęp do samochodu Harry'ego, który niedawno wynajął i zaparkował pod moim domem. Mój chłopak usadowił mnie na tylnym siedzeniu i zajął miejsce kierowcy. Koło mnie usiadł Liam.
-Połóż się. - powiedział po czym pomógł mi przyjąć pozycję leżącą, a moją głowę położył na swoich kolanach. Harry ruszył niebezpiecznie szybko, a moim ciałem szarpnęło powodując nowy przypływ bólu. Po moich policzkach płynęły łzy, a ja zaciskałam zęby. Po bardzo długiej jeździe znaleźliśmy się przed szpitalem. Harry opuścił samochód, a po chwili pojawił się przy drzwiach po drugiej stronie auta, żeby pomóc mi wysiąść. W tym czasie Liam pobiegł do środka i już po chwili pojawili się sanitariusze. Położyli mnie na nosze i ruszyli w stronę budynku.
Hej kochani! Wiecie co? Nawet podoba mi się ten rozdział, ale i tak nie wyszło mi to super. Mam nadzieję, że spodoba się Wam. Czekam na waszą opinie. Ponownie liczę na 25 komentarzy. Jak myślicie, co się stało Wiktorii? Chyba nikt z Was nie zgadnie :) Nie mogę się doczekać tych 25 komentarzy i Waszego zdziwienia, kiedy pojawi się 40 rozdział. Buziaczki ;*
haha, pierwsza :D
OdpowiedzUsuńty mnie za bardzo straszysz, najpierw sen teraz szpital, to ja tego nie wytrzymam a nie Wiki xD
mam nadzieje że nic się nie stało naszej głównej bohaterce :D
pzdr. i czekam na kolejny z niecierpliwością :*
Hahaha, to był sen, o lol - nie rób tak więcej! ;D
OdpowiedzUsuńAle nie powiem, pomysł świetny ;P
Nie mam pojęcia co jest Wiktorii, a chcę wiedzieć ;D
Boski ;p
OdpowiedzUsuńNa prawde jest super kocham cię ;P
OdpowiedzUsuńSorry że pytam ile masz lat ? a tak wgl to bardzo fajnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńnie krępuj się ;D mam 19 lat i cieszę się, że podoba Ci się mój blog ;)
UsuńJa myślę że albo Wiki jest chora na raka albo hm.. jest w ciąży ? Nie mam pojęcia. Dodaj szybko kolejny rozdział i zapraszam na mojego bloga. W sumie na dwa. O 1D
OdpowiedzUsuńBoże dziewczyno to był sen ja tu myślałam, że oni na prawdę się rozstaną i jeszcze to na końcu. Nie będę zgadywać bo i tak mi się nie uda co dolega Wiki. Proszę cię wstawiaj szybko. Zapraszam do siebie na nowy
OdpowiedzUsuńhttp://gotta-be-you-one-direction.blogspot.com
Super rozdział, biedna Wiki. :)
OdpowiedzUsuńRozdział super tylko trochę za dużo wymagasz komentarzy..! No ale to nic wiem jak ciężko jest z blogiem bo sama również posiadam! Czekam na next i już nie mogę się doczekać dalszego rozwinięcia historii! <3
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie!
moim zdaniem i tak mało wymagam ;) kiedyś nie było problemu z pojawieniem się 40 komentarzy pod rozdziałem w niecałe dwa dni, a teraz 25 komentarzy w dwa dni jest mega wyczynem :)
Usuńno nic i tak jestem cholernie szczęśliwa że mam tak wspaniałych czytelników jak wy :)
O matko :d ja sądzę, że Wiki jest w ciąży :D
OdpowiedzUsuńRozdział boski :D Czekam na NN i zapraszam do mnie...
http://moments-with-onedirection.blogspot.com/
Aaa świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńczekam na następny ;D
w ciąży jest ! na stówe jest w ciąży ! :DD
OdpowiedzUsuńalbo jest na cos chora :(
albo ... ma okres xDD
haha rozdzial zajebisty ! :DD
Wiki ma być w ciąży!!!!:);3
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle super:)
Zapraszam na mojego bloga:
http://one-direction-stylesowaaa.blogspot.com/
nie rozkazuj mi okay ;p
Usuńhaha nie no żartuję ;D
Super rozdzaił :) czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa , superrr . czekaaaaaaaam ! dawaj dawaj :D
OdpowiedzUsuńNo niestety, ale musicie się jeszcze postarać. Następny rozdział jest już gotowy i czeka na was ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHahah a ja obstawiam że ona nie jest w ciązy nie wiem czemu może dlatego że Mimi powiedziała że nie zgadniemy XD No ale wiesz córce nie powiesz HAHAH XD Kiedy NEXT ? i OMG jaka ulga jak się okazało że to był sen :D
OdpowiedzUsuńcórka haha przekonasz się niebawem ;D
Usuńsuper rozdział. W jeden dzień przeczytałam wszystkie rozdziały. Jesteś genialna :D
OdpowiedzUsuńCzyżby Wiki była w ciąży?
czekam na nexta :D
wooow. ja próbowałam swojego przeczytać od początku, w celu szukania wskazówki - inspiracji do dalszego pisania i nie podołałam, poddałam się po 7 rozdziałach haha gratulacje :)
UsuńPowiem tak: Nieźle, haha no to się rozgadałam XD
OdpowiedzUsuń