***DWA DNI PÓŹNIEJ***
Obudziły mnie krzyki. Przetarłam oczy i ziewnęłam szeroko. Spojrzałam w bok i ujrzałam śpiącego Harry'ego. Loczki opadały mu na twarz. Odgarnęłam mu włosy z twarzy i pocałowałam leciutko. Odwróciłam się, żeby wstać, ale w tym momencie mój chłopak przyciągnął mnie do siebie, tak, że przylegałam do niego całym ciałem, po czym namiętnie pocałował.
-A ty gdzie się wybierasz księżniczko? - zamruczał swoim zachrypniętym głosem.
-Sprawdzić co się dzieje na dole. Poza tym burczy mi w brzuszku. - uśmiechnęłam się chytrze.
-Co jest na śniadanie? - spytał odwzajemniając uśmiech.
-Myślałam, że ty mi powiesz. - wygięłam usta w podkówkę.
-A gdzie umowa? - spytał Harry.
-Jaka umowa? - zdziwiłam się.
-No jeśli mam być twoim kucharzem to chciałbym to mieć na piśmie. Przydałaby się też jakaś zapłata. - Harry spojrzał w dal jakby o czymś myślał, a ja pocałowałam go.
-Czy to odpowiednia zapłata? - spytałam.
-Kiepsko pani płaci, chyba poszukam innej... - Harrold chciał dokończyć, ale zamknęłam mu usta soczystym buziakiem, który po chwili przerodził się w zachłanny. Kiedy się od siebie oderwaliśmy mój chłopak spojrzał mi prosto w oczy.
-Fajnie by to wyglądało na piśmie.
-Ale co? Mój pocałunek? - zaśmiałam się.
-Wiktoria Styles. - zadumał mój chłopak.
-Czy ty mi się właśnie oświadczasz? - spojrzałam na niego.
-Chyba nie. Nie mam pierścionka i kwiatów.
-Wariat jesteś. - uderzyłam go i wyrwałam się z jego silnych ramion.
Zeszłam na dół do kuchni, z której dochodziły dźwięki kłótni chłopców. Kiedy weszłam do pomieszczenia myślałam, że zawału dostanę. Louis krzyczał na Niall'a, bo ten zjadł marchewkę, a Zayn stał naprzeciw Liam'a z łyżką w ręku. Nie do końca wiedziałam o co chodzi, ale Ksawery podbiegł do mnie i zaczął machać rękami.
-Weź coś z nimi zrób! Oni nam zaraz dom zdemolują! Kogo ty tu ściągnęłaś?! - krzyczał mój brat.
-Uspokój się. Co oni tu robią? Kto ich wpuścił?
-No ja. Przyszli godzinę temu, ale wy spaliście więc poczęstowałem ich śniadaniem. Poszedłem się umyć, a jak wróciłem to zastałem to. - Ksawery wskazał ręką kuchnię.
-Cisza! - wrzasnęłam do chłopców, a ci w sekundę zamilkli i spojrzeli na mnie.
-Gdzie mama? - spytałam szeptem brata.
-W pracy. - chłopak wzruszył ramionami i zostawił mnie sam na sam z zespołem.
-Co wy do cholery wyprawiacie? Padło Wam na łby?
-No, bo Niall... - zaczął Lou.
-No, bo Liam...- wtrącił mu się w słowo Zayn.
-Nic mnie nie obchodzi co, kto, komu zrobił. Macie się w tej chwili uspokoić! Czy ja się tak u Was zachowywałam? Zachowujecie się jak zwierzęta w zoo!
-Ale... - Niall się zaczerwienił. - Przepraszamy. - powiedział ze spuszczoną głową.
-Ja też. - powiedział Zayn.
-I ja. Chociaż jestem niewinny. - powiedział Liam.
Spojrzałam na paskowanego, który nadal trzymał marchewkę, którą przed chwilą mało co nie wsadził Horanowi w oko.
-No ja też. - powiedział Louis i ugryzł swoją marchewkę.
-To teraz poproszę śniadanie, a ja idę się myć. Jak tu wrócę, to wszystko ma być posprzątane, a śniadanie ma być na stole. - powiedziałam poważnie i wyszłam z kuchni. Już za progiem pomieszczenia zaczęłam się śmiać. Weszłam po schodach do góry i wpadłam na Harrolda.
-Z czego się śmiejesz? - spytał mój chłopak.
-A nie ważne. Właśnie podporządkowuję sobie pewien zespół. - zaśmiałam się.
-Czy ja do niego należę? To znaczy, też mnie wychowujesz?
-W pewnym sensie. - pocałowałam Harry'ego w policzek i ominęłam go.
Weszłam do pokoju. Wyciągnęłam z szafy czarne rurki i biały top. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki, z której wyszłam po 30 minutach. Z dołu dochodziły piękne zapachy. Kiedy weszłam do kuchni ujrzałam piękne nakrycie stołu, na którym leżały omlety, truskawki, morele, nutella, bita śmietana i inne pyszne smakołyki. Każdy z chłopców podszedł do mnie i pocałował w policzek. Ostatnio podszedł Harry, odsuwając wszystkich ode mnie. Pocałował mnie wszędzie tam gdzie wcześniej pocałowali chłopcy i przytulił mocno. Nic nie mówił, ale ja i tak wiedziałam, że jest zazdrosny. Wziął mnie za rękę i poprowadził do stołu. Usiadł na krześle, a mnie posadził sobie na kolanach.
-Teraz nakarmimy naszą słodką księżniczkę. - powiedział słodko.
-Czekaj, czekaj. Coś tu nie gra. - popatrzyłam na chłopców. - Chcecie się zemścić?
-Nie. Dlaczego tak myślisz? - spytał Niall.
-Bo was znam? - po moich słowach Harry objął mnie mocniej, jakby bał się, że ucieknę. - Ej, nie podoba mi się to. - powiedziałam wystraszona.
-Nie bój się kochanie. My Cię tylko nakarmimy. Jak księżniczkę.
Jego słowa sprawiły, że w głowie zapaliła mi się czerwona lampeczka z napisem "uważaj". Spojrzałam na Harry'ego, który się chytrze uśmiechał. Mój wzrok błagał o litość, ale jego to nie wzruszało. Próbowałam się wyrwać, ale na marne. Widziałam, że chłopcy zbliżają się do nas. To był mój koniec. Harry chwycił moje ręce, Niall i Zayn trzymali nogi, a Louis karmił mnie omletami. Smarował je nutellą, nakładał truskawki, brzoskwinie i bitą śmietanę po czym kroił i karmił mnie nimi na siłę. Liam stał z boku i się przyglądał.
-No pomóż mi! Co tak stoisz? Liam! - krzyczałam z buzią pełną jedzenia, ale on stał niewzruszony bez żadnej oznaki życia. Po prostu stał i patrzał. Nie uśmiechał się. Nie wiedziałam co się z nim dzieje. To Liam potrzebował mojej pomocy, a nie odwrotnie. Chłopak właśnie odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku wyjścia. Wkurzyłam się. Musiałam porozmawiać z Li natychmiast. W jednej chwili zebrałam wystarczająco dużo sił, żeby wyrwać się z uścisku chłopaków. Niall kopnęłam w krok, a ten po chwili leżał i zwijał się z bólu. Ręką, którą miałam uwolnioną chwyciłam Zayn'a za włosy, a ten automatycznie skupił się na swojej fryzurze, co sprawiło, że nogi już miałam wolne. Spojrzałam wściekła na Louis'a, który wiedział, że ma przechlapane.
-Sorry Harry, ale ja sobie właśnie przypomniałem... aaaaa! - uciekł z krzykiem, ponieważ właśnie wyrwałam się z uścisku mojego chłopaka.
-Posprzątaj tu, a ja zaraz wracam. - pocałowałam Harry'ego i pobiegłam za Liam'em.
-Liam, czekaj! - powiedziałam doganiając go w korytarzu. - Co się stało?
-Nic.
-No przecież widzę!
-Nic nowego. - Payne wzruszył ramionami.
-Ale wytłumaczyłeś. Może powiesz coś więcej?
-Nic nowego się nie wydarzyło. Tak lepiej? - spytał.
-Ej! Złośliwy jesteś! A ja chcę Ci pomóc. - uśmiechnęłam się.
-Nie potrafisz. To znaczy potrafisz, ale nie pomożesz.
-Powiedz jak, a postaram się pomóc. - zachęciłam chłopaka, ale szybko tego pożałowałam.
Liam spojrzał na mnie, a w jego oczach zaświeciły się iskierki, po czym przybliżył się do mnie i pocałował. Chciałam się wyrwać, ale trzymał mnie za ręce. Po chwili przestałam się z nim szarpać, ale w tym momencie na korytarzu pojawił się Louis. Zauważyłam go kątem oka. Odepchnęłam Liam'a i spojrzałam na Louis'a.
Obudziły mnie krzyki. Przetarłam oczy i ziewnęłam szeroko. Spojrzałam w bok i ujrzałam śpiącego Harry'ego. Loczki opadały mu na twarz. Odgarnęłam mu włosy z twarzy i pocałowałam leciutko. Odwróciłam się, żeby wstać, ale w tym momencie mój chłopak przyciągnął mnie do siebie, tak, że przylegałam do niego całym ciałem, po czym namiętnie pocałował.
-A ty gdzie się wybierasz księżniczko? - zamruczał swoim zachrypniętym głosem.
-Sprawdzić co się dzieje na dole. Poza tym burczy mi w brzuszku. - uśmiechnęłam się chytrze.
-Co jest na śniadanie? - spytał odwzajemniając uśmiech.
-Myślałam, że ty mi powiesz. - wygięłam usta w podkówkę.
-A gdzie umowa? - spytał Harry.
-Jaka umowa? - zdziwiłam się.
-No jeśli mam być twoim kucharzem to chciałbym to mieć na piśmie. Przydałaby się też jakaś zapłata. - Harry spojrzał w dal jakby o czymś myślał, a ja pocałowałam go.
-Czy to odpowiednia zapłata? - spytałam.
-Kiepsko pani płaci, chyba poszukam innej... - Harrold chciał dokończyć, ale zamknęłam mu usta soczystym buziakiem, który po chwili przerodził się w zachłanny. Kiedy się od siebie oderwaliśmy mój chłopak spojrzał mi prosto w oczy.
-Fajnie by to wyglądało na piśmie.
-Ale co? Mój pocałunek? - zaśmiałam się.
-Wiktoria Styles. - zadumał mój chłopak.
-Czy ty mi się właśnie oświadczasz? - spojrzałam na niego.
-Chyba nie. Nie mam pierścionka i kwiatów.
-Wariat jesteś. - uderzyłam go i wyrwałam się z jego silnych ramion.
Zeszłam na dół do kuchni, z której dochodziły dźwięki kłótni chłopców. Kiedy weszłam do pomieszczenia myślałam, że zawału dostanę. Louis krzyczał na Niall'a, bo ten zjadł marchewkę, a Zayn stał naprzeciw Liam'a z łyżką w ręku. Nie do końca wiedziałam o co chodzi, ale Ksawery podbiegł do mnie i zaczął machać rękami.
-Weź coś z nimi zrób! Oni nam zaraz dom zdemolują! Kogo ty tu ściągnęłaś?! - krzyczał mój brat.
-Uspokój się. Co oni tu robią? Kto ich wpuścił?
-No ja. Przyszli godzinę temu, ale wy spaliście więc poczęstowałem ich śniadaniem. Poszedłem się umyć, a jak wróciłem to zastałem to. - Ksawery wskazał ręką kuchnię.
-Cisza! - wrzasnęłam do chłopców, a ci w sekundę zamilkli i spojrzeli na mnie.
-Gdzie mama? - spytałam szeptem brata.
-W pracy. - chłopak wzruszył ramionami i zostawił mnie sam na sam z zespołem.
-Co wy do cholery wyprawiacie? Padło Wam na łby?
-No, bo Niall... - zaczął Lou.
-No, bo Liam...- wtrącił mu się w słowo Zayn.
-Nic mnie nie obchodzi co, kto, komu zrobił. Macie się w tej chwili uspokoić! Czy ja się tak u Was zachowywałam? Zachowujecie się jak zwierzęta w zoo!
-Ale... - Niall się zaczerwienił. - Przepraszamy. - powiedział ze spuszczoną głową.
-Ja też. - powiedział Zayn.
-I ja. Chociaż jestem niewinny. - powiedział Liam.
Spojrzałam na paskowanego, który nadal trzymał marchewkę, którą przed chwilą mało co nie wsadził Horanowi w oko.
-No ja też. - powiedział Louis i ugryzł swoją marchewkę.
-To teraz poproszę śniadanie, a ja idę się myć. Jak tu wrócę, to wszystko ma być posprzątane, a śniadanie ma być na stole. - powiedziałam poważnie i wyszłam z kuchni. Już za progiem pomieszczenia zaczęłam się śmiać. Weszłam po schodach do góry i wpadłam na Harrolda.
-Z czego się śmiejesz? - spytał mój chłopak.
-A nie ważne. Właśnie podporządkowuję sobie pewien zespół. - zaśmiałam się.
-Czy ja do niego należę? To znaczy, też mnie wychowujesz?
-W pewnym sensie. - pocałowałam Harry'ego w policzek i ominęłam go.
Weszłam do pokoju. Wyciągnęłam z szafy czarne rurki i biały top. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki, z której wyszłam po 30 minutach. Z dołu dochodziły piękne zapachy. Kiedy weszłam do kuchni ujrzałam piękne nakrycie stołu, na którym leżały omlety, truskawki, morele, nutella, bita śmietana i inne pyszne smakołyki. Każdy z chłopców podszedł do mnie i pocałował w policzek. Ostatnio podszedł Harry, odsuwając wszystkich ode mnie. Pocałował mnie wszędzie tam gdzie wcześniej pocałowali chłopcy i przytulił mocno. Nic nie mówił, ale ja i tak wiedziałam, że jest zazdrosny. Wziął mnie za rękę i poprowadził do stołu. Usiadł na krześle, a mnie posadził sobie na kolanach.
-Teraz nakarmimy naszą słodką księżniczkę. - powiedział słodko.
-Czekaj, czekaj. Coś tu nie gra. - popatrzyłam na chłopców. - Chcecie się zemścić?
-Nie. Dlaczego tak myślisz? - spytał Niall.
-Bo was znam? - po moich słowach Harry objął mnie mocniej, jakby bał się, że ucieknę. - Ej, nie podoba mi się to. - powiedziałam wystraszona.
-Nie bój się kochanie. My Cię tylko nakarmimy. Jak księżniczkę.
Jego słowa sprawiły, że w głowie zapaliła mi się czerwona lampeczka z napisem "uważaj". Spojrzałam na Harry'ego, który się chytrze uśmiechał. Mój wzrok błagał o litość, ale jego to nie wzruszało. Próbowałam się wyrwać, ale na marne. Widziałam, że chłopcy zbliżają się do nas. To był mój koniec. Harry chwycił moje ręce, Niall i Zayn trzymali nogi, a Louis karmił mnie omletami. Smarował je nutellą, nakładał truskawki, brzoskwinie i bitą śmietanę po czym kroił i karmił mnie nimi na siłę. Liam stał z boku i się przyglądał.
-No pomóż mi! Co tak stoisz? Liam! - krzyczałam z buzią pełną jedzenia, ale on stał niewzruszony bez żadnej oznaki życia. Po prostu stał i patrzał. Nie uśmiechał się. Nie wiedziałam co się z nim dzieje. To Liam potrzebował mojej pomocy, a nie odwrotnie. Chłopak właśnie odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku wyjścia. Wkurzyłam się. Musiałam porozmawiać z Li natychmiast. W jednej chwili zebrałam wystarczająco dużo sił, żeby wyrwać się z uścisku chłopaków. Niall kopnęłam w krok, a ten po chwili leżał i zwijał się z bólu. Ręką, którą miałam uwolnioną chwyciłam Zayn'a za włosy, a ten automatycznie skupił się na swojej fryzurze, co sprawiło, że nogi już miałam wolne. Spojrzałam wściekła na Louis'a, który wiedział, że ma przechlapane.
-Sorry Harry, ale ja sobie właśnie przypomniałem... aaaaa! - uciekł z krzykiem, ponieważ właśnie wyrwałam się z uścisku mojego chłopaka.
-Posprzątaj tu, a ja zaraz wracam. - pocałowałam Harry'ego i pobiegłam za Liam'em.
-Liam, czekaj! - powiedziałam doganiając go w korytarzu. - Co się stało?
-Nic.
-No przecież widzę!
-Nic nowego. - Payne wzruszył ramionami.
-Ale wytłumaczyłeś. Może powiesz coś więcej?
-Nic nowego się nie wydarzyło. Tak lepiej? - spytał.
-Ej! Złośliwy jesteś! A ja chcę Ci pomóc. - uśmiechnęłam się.
-Nie potrafisz. To znaczy potrafisz, ale nie pomożesz.
-Powiedz jak, a postaram się pomóc. - zachęciłam chłopaka, ale szybko tego pożałowałam.
Liam spojrzał na mnie, a w jego oczach zaświeciły się iskierki, po czym przybliżył się do mnie i pocałował. Chciałam się wyrwać, ale trzymał mnie za ręce. Po chwili przestałam się z nim szarpać, ale w tym momencie na korytarzu pojawił się Louis. Zauważyłam go kątem oka. Odepchnęłam Liam'a i spojrzałam na Louis'a.
Cześć. Chciałam Was przeprosić ( tak wiem ostatnio cały czas przepraszam, ale mam za co), że nie wstawiałam długo nowego rozdziału, chociaż dużo osób pytało kiedy będzie nowy, a komentarze pojawiły się już dawno. Nie wstawiłam nic tak długo, ponieważ nie potrafiłam napisać nic sensownego. Od jakiegoś czasu nie widzę już przyszłości tego bloga. Chyba straciłam serce do pisania tego opowiadania. Nie wiem czym jest to spowodowane, może zmęczeniem, może już się "wypaliłam"? Napisałam ten rozdział na szybko, więc nie będę miała żalu jeśli się Wam nie spodoba, bo mi samej nie podoba mi się on za bardzo. Musicie wiedzieć, że każda historia ma swój koniec i czuję, że koniec tej historii zbliża się wielkimi krokami. Przepraszam i zapraszam do komentowania. Buziaczki ;*
JESZCZE POZA TEMATEM CHCIAŁAM POLECIĆ BLOG JEDNEJ Z CZYTELNICZEK.
myworldwithonedirection.blogspot.com
ZAPOWIADA SIĘ CIEKAWIE. POLECAM ;)
JESZCZE POZA TEMATEM CHCIAŁAM POLECIĆ BLOG JEDNEJ Z CZYTELNICZEK.
myworldwithonedirection.blogspot.com
ZAPOWIADA SIĘ CIEKAWIE. POLECAM ;)
Świetny jest! Proszę nie kończ pisać tego bloga..Jak ten rozdział jest pisany na szybko to uważam, że jest megaa odjechany! =)
OdpowiedzUsuńDziękuje za polecenie. Boski jest
OdpowiedzUsuńproszę nie kończ tego opowiadania to najlepsze jakie czytam. Też chciałabym tak szybko pisać rozdziały jak ty i mieć takie pomysł na nie. Rozdział jest świetny jak zawsze. Czekam na next i zapraszam do siebie jeśli jeszcze nie byłaś
OdpowiedzUsuńhttp://gotta-be-you-one-direction.blogspot.com/
mi sie rozdzial BAAAAAAAAAAAAAARDZOOOOOOOOOOOOOO PODOBA :DD
OdpowiedzUsuńczekam na nexta :))
rozdzial mi sie podoba:)
OdpowiedzUsuńCiekawe co z tego wyniknie jak Harry sie dowie to ......
Czekam na nastepny :)
Podoba mi sie bardzo, a wypalic to sie moze knot w swieczce a nie talent do pisania. Kocham twoj blog :D
OdpowiedzUsuńNie kończ pisać tego bloga :)
OdpowiedzUsuńnaprawdę jest świetny ;D
;) Ani mi się waż kończyć... pamiętaj znajdę cie...haha żartuje nie możesz nam tego zrobić! <3 Kocham!
OdpowiedzUsuńnie kończ, nie kończ, nie kończ!!!
OdpowiedzUsuńjest świetny i pragnę dalej go czyta czytać :D
mam nadzieje że ten pocałunek nie zniszczy związku Harry'ego i Wiki :\
czekam na kolejny i zapraszam do siebie w wolnej chwili: we-will-always-love.blogspot.com
pzdr.
O jaaa! Co ten Liam... ;D
OdpowiedzUsuńWeź to jakoś wyjaśnij ;p
Czekam! ;))
Nieee co ty najlepszego zrobiłaś ?
OdpowiedzUsuńgenialny i nie wolno ci kończyć bloga !!! niecierpliwoeczekam na nastepny rozdział :D
OdpowiedzUsuńHahaha pocałunek Narrego :P
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko że chcesz zakończyć tak świetne opowiadanie ;/
A może zrobisz tak jakby drugi sezon ?
Zapraszam do siebie i liczę na komentarz :D
http://diary-strewn-with-roses.blogspot.com/
Świetny rozdział! ;) Nie wiem o co ci chodzi...Przecież świetnie piszesz, zdobyłaś cudownych czytelników i chcesz dać nogę?!
OdpowiedzUsuńNie ładnie...Jeśli cierpisz na chwilowy brak weny, to zrób sobie przerwę, ale nie rezygnuj z czegoś w co, wkładałaś czas i serce.
Się jaram tym opowiadaniem jak mój tata swoimi sucharami XD Nie kończ bo jest świetne i ja ci nie pozwalam XD
OdpowiedzUsuń