-Mamo musimy już iść. Czekają na
nas. - powiedziałam wchodząc do pokoju mamy.
-Już córciu, idziemy. - powiedziała smutno mama.
-Będzie dobrze. Damy radę. No, bo kto jak nie my? - uśmiechnęłam się do mamy i objęłam ją ramieniem. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. - Otworzę i czekam na dole. - pocałowałam mamę w policzek i poszłam otworzyć. Kiedy zobaczyłam ich w drzwiach, oniemiałam.
-Niespodzianka! - krzyknęli razem i rzucili się na mnie z uściskami.
-Wariaci! Udusicie mnie. - zaśmiałam się.
-To za karę! - zaśmiał się Zayn.
-Karę? Niby za co? - zdziwiłam się.
-Że uciekłaś od nas. Nawet się nie pożegnałaś.
-Uważaj, bo Ci jeszcze uwierzę, że tęskniliście. - wytknęłam Zayn'owi język. - Właściwie to co wy tu robicie? I gdzie się podziały fanki z przed mojego domu?
-Przylecieliśmy do Hazzy i Ciebie, a fankami zajęli się ochroniarze. Nie było ich dużo, więc nie było trudno opanować sytuacji. - wyjaśnił Liam.
-Gdzie Harrold? - spytał Lou.
-U mnie w pokoju. - odpowiedziałam przytulając się do Niall'a.
-To znaczy gdzie?
-Nie prościej zawołać? - zdziwił się blondyn. - Harry! - krzyknął.
-Ciszej kretynie! Przecież nie jesteś u siebie! - upomniał go Louis, a ja się zaśmiałam.
-Czujcie się jak u siebie w domu. - pocałowałam Louis'a w policzek.
Sekundę później po schodach zbiegł Hazza i wskoczył na Tomlinsona. Zaczęli się wydurniać jak małe dzieci, a ja kręciłam głową z niedowierzania. Po chwili dołączyli do nich Zayn i Liam. Tylko Niall stał w bezruchu, ale uśmiechał się szeroko.
-Gdzie jest kuchnia? Zgłodniałem. - na potwierdzenie słów blondyna usłyszałam dźwięki dochodzące z jego brzucha.
-Chodź, zrobię Ci coś do jedzenia. - potargałam mu włosy i pociągnęłam za rękę w stronę kuchni. Chłopak usiadł przy stole, a ja zajęłam się robieniem kanapek. Całkiem zapomniałam, że niedaleko czeka na mnie mój własny ojciec i siostra.
-Harry! - zawołałam. Po chwili mój chłopak był już w kuchni.
-Co się stało? - zaniepokoił się.
-Niall jest głodny. - uśmiechnęłam się, a Harry wybuchł niepohamowanym śmiechem, który odwzajemnili również chłopcy, zjawiając się w progu pomieszczenia.
-To nie jest śmieszne! - oburzył się irlandczyk. - A co jeśli bym umarł z głodu?
-Oj Nialler nie denerwuj się tak. - Liam usiadł koło Horana i objął go ramieniem.
-Idioci!
-Kochanie, proszę dokończ kanapki dla Niall'a, a ja będę się już zbierała. - pocałowałam Harry'ego w usta.
-Myślałem, że pójdę z Tobą. - zasmucił się Styles.
-Zajmij się chłopcami, ja niedługo wrócę. - uśmiechnęłam się. - Pa chłopcy. Bądźcie grzeczni. Jak wrócę, dom ma być w jednym kawałku. Zrozumiano?
-Tak jest! - zasalutowali wszyscy.
-A gdzie ty idziesz? - spytał Liam.
-Na spotkanie z nieuniknionym. - zaśmiałam się, chociaż w środku trzęsłam się ze strachu.
-Ksawery! - zawołałam brata, który już po sekundzie znalazł się na dole. - Gotowy?
-Można być gotowym na coś takiego? - spytał zły.
-Niestety nie. - objęłam brata ramieniem. Z kuchni słychać było krzyki chłopców.
-Kto tam jest?
-Goście. - uśmiechnęłam się.
-Goście? - zdziwił się mój brat i poszedł do kuchni. - No proszę. Całe One Direction w moim domu. Kto by pomyślał. - zaśmiał się Ksawery.
-Nie bądź złośliwy. Może lepiej byś się przedstawił?
-Cześć, jestem Ksawery i jestem bratem Wiktorii. - chłopak wywrócił oczami. - Wiem jak się nazywacie, więc nie przedstawiajcie mi się.
-Ktoś tu jest złośliwy. - zaśmiał się Harry.
-Ktoś tu mnie denerwuje. - odparł mój brat z przekąsem.
-Ktoś tu czuje pociąg do mojego chłopaka. - Louis podchwycił rozmowę.
-Nie mów tak jak my. - oburzył się Ksawery. - Chłopaka?! - zdziwił się kiedy dotarły do niego słowa Louis'a.
-No tak, loczek to mój chłopak. - na potwierdzenie BooBear pocałował Harry'ego. - Nie wiedziałeś? Wiktoria to tylko przykrywka dla naszej miłości.
Ksawery miał oczy wielkie ze zdziwienia, a wszyscy widząc jego minę zaczęli się śmiać.
-Tak wszyscy wiedzą Tommo, że Harry jest twój, ale mógłbyś nie okazywać swojej miłości publicznie? Przez Ciebie mój braciszek miał mini zawał. - zaśmiałam się i potargałam włosy Ksawerego.
-Przestań! Wy jesteście nienormalni! - krzyknął chłopak i opuścił kuchnię.
-Ja też? - spytał Harry.
-Tak, ty najbardziej!
-Przepraszam Was za niego, ale teraz mamy chwilowy kryzys. - zrobiłam przepraszającą minę.
-Daj spokój. Przecież nie powiedział nic czego byśmy nie wiedzieli. - zaśmiał się Liam. W tym momencie do kuchni weszła moja mama.
-O! Nie wiedziałam, że mamy gości.
-Dzień dobry. - powiedzieli chórkiem chłopcy.
-Dzień dobry. - odpowiedziałam moja mama, która delikatnie się uśmiechała. Ostatnio nie miała zbyt wielu powodów do radości, więc ten delikatny uśmiech sprawił, że odetchnęłam z ulgą. No, ale kto by się nie uśmiechał na widok pięciu wesołych chłopców, którzy czerpią radość z każdej chwili, którą spędzają razem. Może troszkę spoważnieli, ale nigdy nie przestaną być piątką zwykłych chłopców, kochających się jak braci.
-Mamo, poznaj moich czterech braci. To jest Liam, Niall Louis i Zayn. - wskazywałam dłonią na chłopców.
-Miło mi Was poznać. Jak się domyślacie, jestem mamą Wiktorii i mam na imię Izabela.
-To co zbieramy się? Jeśli za każdym razem będziecie nas odrywać od rzeczywistości to nigdy stąd nie wyjdziemy. - zwróciłam się do zespołu.
-Ja bym chętnie została. - posmutniała mama. - No dobrze, chodźmy. Musimy załatwić w końcu to raz na zawsze.
Objęłam mamę ramieniem i ruszyłyśmy do wyjścia. Z tatą i Debrą mieliśmy spotkać się w kawiarni niedaleko naszego domu. W tej kawiarni poznali się moi rodzice. Nie wiem czemu tata chciał się spotkać właśnie tam. Chyba zdawał sobie sprawę, że mama cierpi, a w tamtym miejscu na pewno wrócą wspomnienia z przed lat. Szliśmy dosyć szybko i już po 15 minutach byliśmy na miejscu. Spojrzałam zachęcająco na mamę i Ksawerego, wszyscy wzięliśmy głębokie oddechy i weszliśmy do środka.
-Już córciu, idziemy. - powiedziała smutno mama.
-Będzie dobrze. Damy radę. No, bo kto jak nie my? - uśmiechnęłam się do mamy i objęłam ją ramieniem. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. - Otworzę i czekam na dole. - pocałowałam mamę w policzek i poszłam otworzyć. Kiedy zobaczyłam ich w drzwiach, oniemiałam.
-Niespodzianka! - krzyknęli razem i rzucili się na mnie z uściskami.
-Wariaci! Udusicie mnie. - zaśmiałam się.
-To za karę! - zaśmiał się Zayn.
-Karę? Niby za co? - zdziwiłam się.
-Że uciekłaś od nas. Nawet się nie pożegnałaś.
-Uważaj, bo Ci jeszcze uwierzę, że tęskniliście. - wytknęłam Zayn'owi język. - Właściwie to co wy tu robicie? I gdzie się podziały fanki z przed mojego domu?
-Przylecieliśmy do Hazzy i Ciebie, a fankami zajęli się ochroniarze. Nie było ich dużo, więc nie było trudno opanować sytuacji. - wyjaśnił Liam.
-Gdzie Harrold? - spytał Lou.
-U mnie w pokoju. - odpowiedziałam przytulając się do Niall'a.
-To znaczy gdzie?
-Nie prościej zawołać? - zdziwił się blondyn. - Harry! - krzyknął.
-Ciszej kretynie! Przecież nie jesteś u siebie! - upomniał go Louis, a ja się zaśmiałam.
-Czujcie się jak u siebie w domu. - pocałowałam Louis'a w policzek.
Sekundę później po schodach zbiegł Hazza i wskoczył na Tomlinsona. Zaczęli się wydurniać jak małe dzieci, a ja kręciłam głową z niedowierzania. Po chwili dołączyli do nich Zayn i Liam. Tylko Niall stał w bezruchu, ale uśmiechał się szeroko.
-Gdzie jest kuchnia? Zgłodniałem. - na potwierdzenie słów blondyna usłyszałam dźwięki dochodzące z jego brzucha.
-Chodź, zrobię Ci coś do jedzenia. - potargałam mu włosy i pociągnęłam za rękę w stronę kuchni. Chłopak usiadł przy stole, a ja zajęłam się robieniem kanapek. Całkiem zapomniałam, że niedaleko czeka na mnie mój własny ojciec i siostra.
-Harry! - zawołałam. Po chwili mój chłopak był już w kuchni.
-Co się stało? - zaniepokoił się.
-Niall jest głodny. - uśmiechnęłam się, a Harry wybuchł niepohamowanym śmiechem, który odwzajemnili również chłopcy, zjawiając się w progu pomieszczenia.
-To nie jest śmieszne! - oburzył się irlandczyk. - A co jeśli bym umarł z głodu?
-Oj Nialler nie denerwuj się tak. - Liam usiadł koło Horana i objął go ramieniem.
-Idioci!
-Kochanie, proszę dokończ kanapki dla Niall'a, a ja będę się już zbierała. - pocałowałam Harry'ego w usta.
-Myślałem, że pójdę z Tobą. - zasmucił się Styles.
-Zajmij się chłopcami, ja niedługo wrócę. - uśmiechnęłam się. - Pa chłopcy. Bądźcie grzeczni. Jak wrócę, dom ma być w jednym kawałku. Zrozumiano?
-Tak jest! - zasalutowali wszyscy.
-A gdzie ty idziesz? - spytał Liam.
-Na spotkanie z nieuniknionym. - zaśmiałam się, chociaż w środku trzęsłam się ze strachu.
-Ksawery! - zawołałam brata, który już po sekundzie znalazł się na dole. - Gotowy?
-Można być gotowym na coś takiego? - spytał zły.
-Niestety nie. - objęłam brata ramieniem. Z kuchni słychać było krzyki chłopców.
-Kto tam jest?
-Goście. - uśmiechnęłam się.
-Goście? - zdziwił się mój brat i poszedł do kuchni. - No proszę. Całe One Direction w moim domu. Kto by pomyślał. - zaśmiał się Ksawery.
-Nie bądź złośliwy. Może lepiej byś się przedstawił?
-Cześć, jestem Ksawery i jestem bratem Wiktorii. - chłopak wywrócił oczami. - Wiem jak się nazywacie, więc nie przedstawiajcie mi się.
-Ktoś tu jest złośliwy. - zaśmiał się Harry.
-Ktoś tu mnie denerwuje. - odparł mój brat z przekąsem.
-Ktoś tu czuje pociąg do mojego chłopaka. - Louis podchwycił rozmowę.
-Nie mów tak jak my. - oburzył się Ksawery. - Chłopaka?! - zdziwił się kiedy dotarły do niego słowa Louis'a.
-No tak, loczek to mój chłopak. - na potwierdzenie BooBear pocałował Harry'ego. - Nie wiedziałeś? Wiktoria to tylko przykrywka dla naszej miłości.
Ksawery miał oczy wielkie ze zdziwienia, a wszyscy widząc jego minę zaczęli się śmiać.
-Tak wszyscy wiedzą Tommo, że Harry jest twój, ale mógłbyś nie okazywać swojej miłości publicznie? Przez Ciebie mój braciszek miał mini zawał. - zaśmiałam się i potargałam włosy Ksawerego.
-Przestań! Wy jesteście nienormalni! - krzyknął chłopak i opuścił kuchnię.
-Ja też? - spytał Harry.
-Tak, ty najbardziej!
-Przepraszam Was za niego, ale teraz mamy chwilowy kryzys. - zrobiłam przepraszającą minę.
-Daj spokój. Przecież nie powiedział nic czego byśmy nie wiedzieli. - zaśmiał się Liam. W tym momencie do kuchni weszła moja mama.
-O! Nie wiedziałam, że mamy gości.
-Dzień dobry. - powiedzieli chórkiem chłopcy.
-Dzień dobry. - odpowiedziałam moja mama, która delikatnie się uśmiechała. Ostatnio nie miała zbyt wielu powodów do radości, więc ten delikatny uśmiech sprawił, że odetchnęłam z ulgą. No, ale kto by się nie uśmiechał na widok pięciu wesołych chłopców, którzy czerpią radość z każdej chwili, którą spędzają razem. Może troszkę spoważnieli, ale nigdy nie przestaną być piątką zwykłych chłopców, kochających się jak braci.
-Mamo, poznaj moich czterech braci. To jest Liam, Niall Louis i Zayn. - wskazywałam dłonią na chłopców.
-Miło mi Was poznać. Jak się domyślacie, jestem mamą Wiktorii i mam na imię Izabela.
-To co zbieramy się? Jeśli za każdym razem będziecie nas odrywać od rzeczywistości to nigdy stąd nie wyjdziemy. - zwróciłam się do zespołu.
-Ja bym chętnie została. - posmutniała mama. - No dobrze, chodźmy. Musimy załatwić w końcu to raz na zawsze.
Objęłam mamę ramieniem i ruszyłyśmy do wyjścia. Z tatą i Debrą mieliśmy spotkać się w kawiarni niedaleko naszego domu. W tej kawiarni poznali się moi rodzice. Nie wiem czemu tata chciał się spotkać właśnie tam. Chyba zdawał sobie sprawę, że mama cierpi, a w tamtym miejscu na pewno wrócą wspomnienia z przed lat. Szliśmy dosyć szybko i już po 15 minutach byliśmy na miejscu. Spojrzałam zachęcająco na mamę i Ksawerego, wszyscy wzięliśmy głębokie oddechy i weszliśmy do środka.
Kochani! Jest mi bardzo przykro, ponieważ mojego bloga odwiedza coraz mniej osób i mało kto komentuje. Nie wiem, czy jest to spowodowane tym, że rzadziej dodaje rozdziały czy tym, że gorzej pisze. Teraz już mam internet i komputer przy sobie. Mam też napisany już nowy rozdział, więc jeśli chcecie szybko przeczytać kolejne losy bohaterów to czekam na minimum 30 komentarzy z Waszej strony. Dziękuje tym, którzy nadal są ze mną i czytają mojego bloga. Jesteście cudowni. Kocham Was, buziaczki ;*
ja tu zaglądam jakies 500 razy dziennie xD
OdpowiedzUsuńpiszesz naprawde swietnie !
czekam na nastepny :)
Boskii. Już się nie bd podpisywała Gosia ponieważ zalożyłam sb konto na google :)
OdpowiedzUsuńdobrze wiedzieć ;)
Usuńna pewno będę pamiętać, że to ty ;)
Świetny blog i zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńhttp://opowiadaniez1d.blogspot.com/
genialny rozdział sporo się naśmiałam. Zawsze czytam twoje opowiadanie i komentuje. Nie mogę się doczekać kolejnego. Zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńWiem, że zawsze komentujesz za co bardzo Ci dziękuje ;)
UsuńSuper rozdział. Na pewno komentarzy jest mniej dlatego, że wszyscy się leniwi porobili xD :D
OdpowiedzUsuńDobry rozdział, czekam na następny!<3
OdpowiedzUsuńAgata
Bokskiii : )
OdpowiedzUsuńnie no dziewczyno talent nad talentami :D
Usuńkocham tego bloga, jest jednym z moich ulubionych :D
fantastyczny rozdział :)
czekam na kolejny i zapraszam do siebie: http://we-will-always-love.blogspot.com/
pzdr.
O jej kocham tego bloga ..
OdpowiedzUsuńdaj juz nastepny błagam !
OdpowiedzUsuńuwielbiam to czytac xD
<3
Kocham kocham kocham
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział ! :D
OdpowiedzUsuńczekam na nastepny :) x
chce wiedzieć co się wydarzy dalej !!!!
OdpowiedzUsuńdawaj następny! szybkooo! prosimyyy! xD ;*
OdpowiedzUsuńja chce nn. Oglądałaś mecz ?
OdpowiedzUsuńNastępny już wkrótce ;) zostały 3 komentarze ;)
UsuńTak oglądałam mecz... nie mam zdania ;)
NN prosze... :D
OdpowiedzUsuńJest suuuper... w końcu 1D w Polsce :D
Co ma przegrana Polaków :( do rozdziału?
A czy ja coś napisałam że ma do rozdziału zapytalam tylko czy oglądała mecz . Nie wolno ?
Usuńświetny.
OdpowiedzUsuńczytając i płakałam i śmiałam się.
weny :*
i dużej ilości czytających.
czekam na następny!
♥
Czytam go drugi raz i wraz się z tego śmieje
OdpowiedzUsuńBoszzzki
OdpowiedzUsuńNo co ty - świetny jest! ;D
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się następnego ;P
I ja bym ich samych w domu nie zostawiła... zdemolują ;D
podoba mi sie ! :DD
OdpowiedzUsuńchce nastepny juz no xd
Super. < 3
OdpowiedzUsuńZapraszam również do siebie. Zachęcam do czytania i komentowania. : D < 3
myjudgementiscloudedliketonightssky.blogspot.com
przestan ja czytam i jest super !
OdpowiedzUsuńdawaj mi juz nastepny :))
świetny blog ! :D
OdpowiedzUsuńja na pewno czytam, ale nie zawsze chce mi sie komentowac xd
No wiesz?! xD
UsuńRozumiem, ale dla mnie radość sprawia nawet jedno krótkie ok, albo buu ;) cokolwiek, miło jednak wiedzieć, że ktoś czyta. Nie trzeba się rozpisywać ale jak napiszesz bu jak źle lub ok jak dobrze, to chyba nie wiele? A dla mnie będzie nagrodą ;)
TO SIĘ ROZPISAŁAM DZIĘKI ;)