-Vas happenin? - usłyszałam głos
Malika.
-Hej głuptasie. - zaśmiałam się, choć nie miałam ochoty na żarty. - Dlaczego nie odzywałeś się ponad tydzień? Co to ma być?
-Przepraszam. Wiem, że zaniedbałem ostatnio nasze rozmowy, ale wiesz... trasa, próby. Nie ma kiedy. A ty jak sobie radzisz? Wszystko w porządku?
-Tak, pewnie. - odpowiedziałam wymijająco.
-Na pewno? - upewniał się chłopak.
-Jasne. - na potwierdzenie moich słów zaśmiałam się, ale Zayn chyba wyczuł fałsz w moim głosie.
-Wiktoria, powiedz mi co się dzieje. Słyszę, że coś jest nie tak. - zmartwił się chłopak. - Proszę, przecież wiesz, że zawsze możesz mi się wygadać.
-Zayn, nie chcę obciążać Ciebie każdym moim problemem. Poza tym oboje wiemy, że ty i reszta chłopaków macie większe zmartwienia niż ja i to co się ze mną dzieje. - westchnęłam. Byłam zła na siebie, że pozwoliłam na to, aby ta rozmowa potoczyła się inaczej niż planowałam.
-Nie mów tak! - podniósł głos mulat. - Wygadując takie bzdury, ranisz mnie. Dlaczego tak mówisz? Dlaczego chcesz sprawić mi ból?
-Mówię tak, nie dlatego, że lubię się nad sobą użalać czy kogoś ranić. Taka jest prawda. Zresztą... nie ważne. Powiedz mi lepiej co tam słychać u Perrie? - zadałam to pytanie, żeby zmienić tor rozmowy.
Wczoraj na nieznanym mi dotąd portalu plotkarskim, przeczytałam, że niejaki Zayn Malik spotyka się od tygodnia z Perrie Edwards. Po moim pytaniu zapadła cisza, ale już sekundę później usłyszałam spokojny śmiech Zayn'a.
-Przed Tobą nic się nie ukryje, prawda?
-Dlaczego mi nie powiedziałeś? Musiałam się o tym z prasy dowiedzieć? Co z Ciebie za brat! - powiedziałam, przybierając oskarżycielski ton.
-Gdybyś była tu teraz z nami, wiedziałabyś. - odparł Malik.
-Przecież już o tym rozmawialiśmy, Zayn. Muszę skończyć szkołę.
-Tak, pamiętam. Tylko cholernie za Tobą tęsknie skarbie.
-No ja za Tobą i resztą chłopaków też, chyba nawet mocniej, niż wy za mną. - zaśmiałam się.
-Gadasz głupoty. Jak nie przestaniesz to obiecuję, że przyjadę i skopię ci tyłek.
-W takim razie nie przestanę.
-Głupia.
-Dzięki, też Cię kocham. - chwilę po tym jak ta wypowiedź wypłynęła z moich ust, w słuchawce usłyszałam śmiech blondyna. - Czy Niall śmieje się ze mnie, czy mi się wydaje? - spytałam.
-Nie, no co ty! Właśnie Harry zjadł Horan'owi żelka, a ten w zamian tak go walnął, że Styles mało się nim nie zadławił. - zaśmiał się chłopak, a ja słysząc imię mojego chłopaka, zamyśliłam się. - Halo, Wiki. Jesteś tam?
-Tak jestem. Zamyśliłam się tylko. - wyjaśniłam.
-O czym myślałaś? - zapytał mulat.
-Dlaczego to właśnie ty dzwonisz do mnie, a nie Harry? - spytałam.
-A nie cieszysz się, że to ja z Tobą rozmawiam?
-No cieszę się, ale...
Niestety rozmowę z Zayn'em przerwał mi nadbiegający w moją stronę Marcin, który machał rękami na wszystkie strony. Kiedy już znalazł się przy mnie, nie wyjaśniając mi nic, chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę schodów.
-Marcin! Puść mnie! Co ty robisz? - wydzierałam się.
-Ciszej! Nie mów nic, tylko rób co ci każę. Podziękujesz mi jeszcze. - powiedział zdyszany chłopak i ciągnął mnie dalej. Biegliśmy teraz wzdłuż korytarza, na końcu którego znajdowała się toaleta.
-Marcin, możesz mi to wyjaśnić? - spytałam kiedy znaleźliśmy się już za drzwiami.
-Halo! Wiktoria! Co tam się dzieje? - usłyszałam zdenerwowany głos Zayn'a. Mój przyjaciel, zauważył, że trzymam w dłoni telefon i bez pozwolenia mi go zabrał.
-Ej!
-Nie możemy teraz rozmawiać, później Ci wyjaśnimy. Cześć. - rzucił szybko chłopak i zakończył połączenie.
Stałam zdezorientowana pod ścianą i nie wiedziałam co powiedzieć. Byłam na niego wystarczająco wściekła już od kilku dni, ale dzisiaj przegiął. Nie wiem o co chodziło w tym wszystkim, ale w najbliższym czasie zamierzałam się dowiedzieć.
-Co ty do cholery...
-Ciii! - syknął Marcin i zakrył moje usta dłonią.
-Powiedz mi o co chodzi! - zażądałam.
-Telewizja i dziennikarze są w szkole. - szepnął Marcin.
-I co z tego? - zdziwiłam się.
-Sądziłem, że nie będziesz chciała z nimi rozmawiać. Przecież zawsze mówiłaś, że nie lubisz szumu wokół siebie.
-No bo nie lubię, ale nie mogę za każdym razem się chować. Zrozum, że ja tego nie uniknę. Poza tym pozwól, że swoje problemy będę rozwiązywać sama.
-Harry kazał mi się Tobą zaopiekować, gdy on będzie w trasie i właśnie to robię. - wyjaśnił mi chłopak.
-Przekaż Hazzie, że sama świetnie sobie radzę. Tak w ogóle to bardzo miło wiedzieć, że częściej rozmawia on z Tobą niż ze mną. Po prostu cudownie! - pokręciłam głową i wyszłam z łazienki.
Na moje szczęście na korytarzu rozbrzmiał dźwięk dzwonka i z klas wybiegli uczniowie. Byłam im za to wdzięczna, chociaż zazwyczaj mam ochotę ich udusić. Niezauważona przemknęłam pod gabinet wicedyrektorki. Wzięłam głęboki oddech i zapukałam do drzwi.
-Proszę. - usłyszałam.
-Dzień dobry. - powiedziałam otwierając drzwi.
-Witaj Wiktoria. Co cię do mnie sprowadza? - spytała drobna kobieta, o oliwkowej cerze i blond włosach.
-Czy pani wicedyrektor wie coś na temat telewizji i radia w szkole? - spytałam nieśmiało.
-Nie, nic mi o tym nie wiadomo. - odpowiedziała kobieta. - A co się stało?
-Nie jest dla nikogo tajemnicą, że spotykam się z chłopakiem, który jest sławny. Już podczas pobytu w Anglii prasa nie dawała mi żyć, ale nie spodziewałam się zainteresowania moją osobą tutaj, w Polsce. Bo przecież chłopcy nie są w naszych mediach tak bardzo znani. Może panikuję i teraz nie chodzi o mnie, ale nie mam ochoty odpowiadać na pytania dziennikarzy, nie dzisiaj. Dlatego przyszłam prosić panią wicedyrektor o pomoc.
-Rozumiem. Obiecuję, że dowiem się o co chodzi i załagodzę sytuację. - obiecała kobieta.
-Dziękuję. To ja już nie przeszkadzam. Do widzenia. - powiedziałam i opuściłam gabinet.
Kiedy wyszłam na korytarz, nie było w pobliżu już żadnego ucznia.
„Świetnie. Jestem skończona.” - pomyślałam, kiedy przypomniało mi się, że teraz mam j.angielski ze schizofreniczką i w dodatku piszemy kartkówkę. Skierowałam się więc bocznym korytarzem pod salę.
-Przepraszam za spóźnienie, ale musiałam coś załatwić. - wytłumaczyłam, zajmując miejsce w ławce obok Julii.
-Cóż było tak ważnego? - zakpiła nauczycielka.
-Przeprosiłam za spóźnienie, a jeśli chce pani znać szczegóły to zostanę po lekcji i wyjaśnię.
-Mam nadzieję, że wyjaśnisz, a teraz usiądź do osobnej ławki.
Uczyniłam to o co prosiła mnie nauczycielka. Zajęłam ostatnią ławkę pod oknem. Kartkówka była prosta, jednak wypadło mi z głowy kilka słówek. Rozglądałam się po klasie, żeby zorientować się kto potrzebuje pomocy. Nie widziałam żadnej osoby, która nie była zajęta pisaniem, więc zajęłam się podziwianiu widoków za oknem. Miałam wrażenie, że w ciągu tych 15 minut minęła wieczność. Sięgnęłam więc do kieszeni po telefon, żeby zobaczyć ile jeszcze zostało do końca lekcji.
-Wiktoria, jedynka! - usłyszałam głos nauczycielki.
-Za co? - spytałam
-Za ściąganie.
-Przecież ja nie ściągałam! - podniosłam głos.
-Nie jestem ślepa! Po co zaglądałaś do telefonu?
-Żeby sprawdzić godzinę?
-Zegarek masz na ścianie.
-Hej głuptasie. - zaśmiałam się, choć nie miałam ochoty na żarty. - Dlaczego nie odzywałeś się ponad tydzień? Co to ma być?
-Przepraszam. Wiem, że zaniedbałem ostatnio nasze rozmowy, ale wiesz... trasa, próby. Nie ma kiedy. A ty jak sobie radzisz? Wszystko w porządku?
-Tak, pewnie. - odpowiedziałam wymijająco.
-Na pewno? - upewniał się chłopak.
-Jasne. - na potwierdzenie moich słów zaśmiałam się, ale Zayn chyba wyczuł fałsz w moim głosie.
-Wiktoria, powiedz mi co się dzieje. Słyszę, że coś jest nie tak. - zmartwił się chłopak. - Proszę, przecież wiesz, że zawsze możesz mi się wygadać.
-Zayn, nie chcę obciążać Ciebie każdym moim problemem. Poza tym oboje wiemy, że ty i reszta chłopaków macie większe zmartwienia niż ja i to co się ze mną dzieje. - westchnęłam. Byłam zła na siebie, że pozwoliłam na to, aby ta rozmowa potoczyła się inaczej niż planowałam.
-Nie mów tak! - podniósł głos mulat. - Wygadując takie bzdury, ranisz mnie. Dlaczego tak mówisz? Dlaczego chcesz sprawić mi ból?
-Mówię tak, nie dlatego, że lubię się nad sobą użalać czy kogoś ranić. Taka jest prawda. Zresztą... nie ważne. Powiedz mi lepiej co tam słychać u Perrie? - zadałam to pytanie, żeby zmienić tor rozmowy.
Wczoraj na nieznanym mi dotąd portalu plotkarskim, przeczytałam, że niejaki Zayn Malik spotyka się od tygodnia z Perrie Edwards. Po moim pytaniu zapadła cisza, ale już sekundę później usłyszałam spokojny śmiech Zayn'a.
-Przed Tobą nic się nie ukryje, prawda?
-Dlaczego mi nie powiedziałeś? Musiałam się o tym z prasy dowiedzieć? Co z Ciebie za brat! - powiedziałam, przybierając oskarżycielski ton.
-Gdybyś była tu teraz z nami, wiedziałabyś. - odparł Malik.
-Przecież już o tym rozmawialiśmy, Zayn. Muszę skończyć szkołę.
-Tak, pamiętam. Tylko cholernie za Tobą tęsknie skarbie.
-No ja za Tobą i resztą chłopaków też, chyba nawet mocniej, niż wy za mną. - zaśmiałam się.
-Gadasz głupoty. Jak nie przestaniesz to obiecuję, że przyjadę i skopię ci tyłek.
-W takim razie nie przestanę.
-Głupia.
-Dzięki, też Cię kocham. - chwilę po tym jak ta wypowiedź wypłynęła z moich ust, w słuchawce usłyszałam śmiech blondyna. - Czy Niall śmieje się ze mnie, czy mi się wydaje? - spytałam.
-Nie, no co ty! Właśnie Harry zjadł Horan'owi żelka, a ten w zamian tak go walnął, że Styles mało się nim nie zadławił. - zaśmiał się chłopak, a ja słysząc imię mojego chłopaka, zamyśliłam się. - Halo, Wiki. Jesteś tam?
-Tak jestem. Zamyśliłam się tylko. - wyjaśniłam.
-O czym myślałaś? - zapytał mulat.
-Dlaczego to właśnie ty dzwonisz do mnie, a nie Harry? - spytałam.
-A nie cieszysz się, że to ja z Tobą rozmawiam?
-No cieszę się, ale...
Niestety rozmowę z Zayn'em przerwał mi nadbiegający w moją stronę Marcin, który machał rękami na wszystkie strony. Kiedy już znalazł się przy mnie, nie wyjaśniając mi nic, chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę schodów.
-Marcin! Puść mnie! Co ty robisz? - wydzierałam się.
-Ciszej! Nie mów nic, tylko rób co ci każę. Podziękujesz mi jeszcze. - powiedział zdyszany chłopak i ciągnął mnie dalej. Biegliśmy teraz wzdłuż korytarza, na końcu którego znajdowała się toaleta.
-Marcin, możesz mi to wyjaśnić? - spytałam kiedy znaleźliśmy się już za drzwiami.
-Halo! Wiktoria! Co tam się dzieje? - usłyszałam zdenerwowany głos Zayn'a. Mój przyjaciel, zauważył, że trzymam w dłoni telefon i bez pozwolenia mi go zabrał.
-Ej!
-Nie możemy teraz rozmawiać, później Ci wyjaśnimy. Cześć. - rzucił szybko chłopak i zakończył połączenie.
Stałam zdezorientowana pod ścianą i nie wiedziałam co powiedzieć. Byłam na niego wystarczająco wściekła już od kilku dni, ale dzisiaj przegiął. Nie wiem o co chodziło w tym wszystkim, ale w najbliższym czasie zamierzałam się dowiedzieć.
-Co ty do cholery...
-Ciii! - syknął Marcin i zakrył moje usta dłonią.
-Powiedz mi o co chodzi! - zażądałam.
-Telewizja i dziennikarze są w szkole. - szepnął Marcin.
-I co z tego? - zdziwiłam się.
-Sądziłem, że nie będziesz chciała z nimi rozmawiać. Przecież zawsze mówiłaś, że nie lubisz szumu wokół siebie.
-No bo nie lubię, ale nie mogę za każdym razem się chować. Zrozum, że ja tego nie uniknę. Poza tym pozwól, że swoje problemy będę rozwiązywać sama.
-Harry kazał mi się Tobą zaopiekować, gdy on będzie w trasie i właśnie to robię. - wyjaśnił mi chłopak.
-Przekaż Hazzie, że sama świetnie sobie radzę. Tak w ogóle to bardzo miło wiedzieć, że częściej rozmawia on z Tobą niż ze mną. Po prostu cudownie! - pokręciłam głową i wyszłam z łazienki.
Na moje szczęście na korytarzu rozbrzmiał dźwięk dzwonka i z klas wybiegli uczniowie. Byłam im za to wdzięczna, chociaż zazwyczaj mam ochotę ich udusić. Niezauważona przemknęłam pod gabinet wicedyrektorki. Wzięłam głęboki oddech i zapukałam do drzwi.
-Proszę. - usłyszałam.
-Dzień dobry. - powiedziałam otwierając drzwi.
-Witaj Wiktoria. Co cię do mnie sprowadza? - spytała drobna kobieta, o oliwkowej cerze i blond włosach.
-Czy pani wicedyrektor wie coś na temat telewizji i radia w szkole? - spytałam nieśmiało.
-Nie, nic mi o tym nie wiadomo. - odpowiedziała kobieta. - A co się stało?
-Nie jest dla nikogo tajemnicą, że spotykam się z chłopakiem, który jest sławny. Już podczas pobytu w Anglii prasa nie dawała mi żyć, ale nie spodziewałam się zainteresowania moją osobą tutaj, w Polsce. Bo przecież chłopcy nie są w naszych mediach tak bardzo znani. Może panikuję i teraz nie chodzi o mnie, ale nie mam ochoty odpowiadać na pytania dziennikarzy, nie dzisiaj. Dlatego przyszłam prosić panią wicedyrektor o pomoc.
-Rozumiem. Obiecuję, że dowiem się o co chodzi i załagodzę sytuację. - obiecała kobieta.
-Dziękuję. To ja już nie przeszkadzam. Do widzenia. - powiedziałam i opuściłam gabinet.
Kiedy wyszłam na korytarz, nie było w pobliżu już żadnego ucznia.
„Świetnie. Jestem skończona.” - pomyślałam, kiedy przypomniało mi się, że teraz mam j.angielski ze schizofreniczką i w dodatku piszemy kartkówkę. Skierowałam się więc bocznym korytarzem pod salę.
-Przepraszam za spóźnienie, ale musiałam coś załatwić. - wytłumaczyłam, zajmując miejsce w ławce obok Julii.
-Cóż było tak ważnego? - zakpiła nauczycielka.
-Przeprosiłam za spóźnienie, a jeśli chce pani znać szczegóły to zostanę po lekcji i wyjaśnię.
-Mam nadzieję, że wyjaśnisz, a teraz usiądź do osobnej ławki.
Uczyniłam to o co prosiła mnie nauczycielka. Zajęłam ostatnią ławkę pod oknem. Kartkówka była prosta, jednak wypadło mi z głowy kilka słówek. Rozglądałam się po klasie, żeby zorientować się kto potrzebuje pomocy. Nie widziałam żadnej osoby, która nie była zajęta pisaniem, więc zajęłam się podziwianiu widoków za oknem. Miałam wrażenie, że w ciągu tych 15 minut minęła wieczność. Sięgnęłam więc do kieszeni po telefon, żeby zobaczyć ile jeszcze zostało do końca lekcji.
-Wiktoria, jedynka! - usłyszałam głos nauczycielki.
-Za co? - spytałam
-Za ściąganie.
-Przecież ja nie ściągałam! - podniosłam głos.
-Nie jestem ślepa! Po co zaglądałaś do telefonu?
-Żeby sprawdzić godzinę?
-Zegarek masz na ścianie.
-Zrobiłam to z przyzwyczajenia, a nie
dlatego, że ściągałam!
-Myślisz, że jak byłaś w Anglii i chodzisz z bogatym chłopakiem to wszystko Ci wolno?
-Chodzić to pani może... ewentualnie po bułki do sklepu. - odparłam spokojniejsza, bo wiedziałam, że już nie mam co się kłócić, a klasa zareagowała śmiechem.
-Nie pyskuj! Zaraz pójdziesz na rozmowę do dyrektora. Nie życzę sobie głupich odzywek do mojej osoby!
-Taa... ze schizofrenią nie wygram. - powiedziałam bardziej to siebie, niż do nauczycielki jednak to wredne babsko to usłyszało.
-Zabierz swoje rzeczy i wyjdź! - wrzasnęła.
-Bardzo chętnie. - odrzekłam, spakowałam swoje rzeczy i ruszyłam do wyjścia. - Przekazać może jakieś pozdrowienia panu dyrektorowi od jego siostry? - spytałam p. Elizabeth, a klasa ponownie wybuchła śmiechem.
-Wyjdź!
Z satysfakcją zamknęłam drzwi od sali i ruszyłam w stronę gabinetu dyrektora.
„Już nic gorszego mnie nie może spotkać.” - pomyślałam przemierzając wąski korytarz. Jak zwykle, myliłam się.
*** 3 godziny później ***
-Wiktoria stój! Zaczekaj, proszę. - krzyczała za mną Julia, ale ja nie zwracałam na nią uwagi. Założyłam słuchawki i włączyłam muzykę. Pokonałam już sporą część drogi na przystanek autobusowy, kiedy ktoś szarpnął za moje słuchawki, które wypadły z moich uszu.
-No czego ty jeszcze ode mnie chcesz?! - spytałam wściekła.
-Porozmawiać, czy to tak wiele? - spytała Julka.
-Jak dla mnie przebywanie z Tobą jest męczące, a co dopiero rozmowa. - prychnęłam.
-A więc ten jeden głupi incydent ma zniszczyć naszą przyjaźń?
-Jeden, głupi, incydent? - wymawiałam powoli każde słowo. - Czy to, że przez ostatnie kilka tygodni, zabawiałaś się na mój koszt i zrobiłaś ze mnie pośmiewisko w całej szkole, nazywasz jednym głupim incydentem?
-Przepraszam. Wiem, że mówiłam to już milion razy, ale nie jestem w stanie zrobić nic więcej. Wybacz mi. - powiedziała po raz kolejny słowa, które w tym tygodniu padły z jej ust już milion razy.
-Powtarzasz się. Poza tym takie „przepraszam” nie naprawi tego co zniszczyłaś. Wiesz co zrobiłaś?
-Tak, wiem...
Nie dane jednak było jej dokończyć, gdyż przerwał nam sygnał połączenia. Julia spojrzała na ekran i odwróciła telefon w moją stronę, a ja zobaczyłam napis „Niall”.
-Właśnie o tym chciałam Ci powiedzieć dzisiaj rano, ale nie dałaś mi skończyć. - powiedziała dziewczyna i wcisnęła zieloną słuchawkę.
-Tak kochanie? - spytała, a mi zakręciło się w głowie. Usłyszałam „kochanie” do Niall'a, które powiedziała Julia? Moja niegdyś najlepsza przyjaciółka, która w ciągu dwóch tygodni zniszczyła mnie, która jeszcze dwa miesiące temu nazywała One Direction ścierwem, teraz mówi do Niall'a kochanie?!
Z tego wszystkiego zrobiło mi się niedobrze. Zostawiłam dziewczynę i ruszyłam w kierunku przystanku. Na moje szczęście autobus właśnie podjeżdżał. Usłyszałam jeszcze tylko jak Julia woła żebym zaczekała, ale ja nie słuchałam. Weszłam do pojazdu i zajęłam miejsce. Nie mogłam uwierzyć, że to naprawdę się dzieje. Czy ja już nikogo nie obchodzę? Czy One Direction zapomniało o mnie wraz z kończącymi się wakacjami? Czy to już koniec? Wyciągnęłam telefon i napisałam sms'a do Horan'a, Tomlinson'a i Payne'a
„Przykro mi, że tak to wszystko się potoczyło, ale jeśli to ma być koniec naszej przyjaźni to proszę, powiedzcie mi to osobiście, a nie dajecie do zrozumienia, przez osoby trzecie.”
Natomiast do mojego narzeczonego napisałam sms o treści:
„Myślałam, że ty mnie naprawdę kochałeś. Widocznie się myliłam. Jeśli chcesz to odeślę Ci pierścionek, który mi podarowałeś. Podaj tylko adres.”
Po chwili usłyszałam dźwięk nadchodzącego połączenia – Harry. Nie odebrałam. Wyłączyłam telefon i wrzuciłam go do plecaka.
*** W domu ***Weszłam do mieszkania i od razu skierowałam się do kuchni, żeby napić się wody. W pomieszczeniu zastałam Ksawerego.
-Hej. - powiedziałam do chłopaka, który nie wyglądał najlepiej. Chociaż ja sama pewnie wyglądałam podobnie. - Co się stało?
-Chodzi o to, że ja się chyba zakochałem. - powiedział bardzo cicho mój brat.
-To wspaniale! A kto to taki? - zapytałam odciągnięta od problemów z przyjaciółką. Nie sądziłam, że Ksawery przysporzy mi ich jeszcze więcej.
-Nie ucieszysz się.
-Dlaczego? - zdziwiłam się. - To Julia?
-Nie.
-Więc kto? - zaśmiałam się już nieco nerwowo.
Ksawery patrzał na mnie przez dłuższą chwilę i już miał się odezwać, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Ugh! Co za dzień! Czekaj Ksawery, zobaczę kto to i dokończymy rozmowę. - powiedziałam do brata i poszłam zobaczyć kto dobijał się do drzwi.
-Myślisz, że jak byłaś w Anglii i chodzisz z bogatym chłopakiem to wszystko Ci wolno?
-Chodzić to pani może... ewentualnie po bułki do sklepu. - odparłam spokojniejsza, bo wiedziałam, że już nie mam co się kłócić, a klasa zareagowała śmiechem.
-Nie pyskuj! Zaraz pójdziesz na rozmowę do dyrektora. Nie życzę sobie głupich odzywek do mojej osoby!
-Taa... ze schizofrenią nie wygram. - powiedziałam bardziej to siebie, niż do nauczycielki jednak to wredne babsko to usłyszało.
-Zabierz swoje rzeczy i wyjdź! - wrzasnęła.
-Bardzo chętnie. - odrzekłam, spakowałam swoje rzeczy i ruszyłam do wyjścia. - Przekazać może jakieś pozdrowienia panu dyrektorowi od jego siostry? - spytałam p. Elizabeth, a klasa ponownie wybuchła śmiechem.
-Wyjdź!
Z satysfakcją zamknęłam drzwi od sali i ruszyłam w stronę gabinetu dyrektora.
„Już nic gorszego mnie nie może spotkać.” - pomyślałam przemierzając wąski korytarz. Jak zwykle, myliłam się.
*** 3 godziny później ***
-Wiktoria stój! Zaczekaj, proszę. - krzyczała za mną Julia, ale ja nie zwracałam na nią uwagi. Założyłam słuchawki i włączyłam muzykę. Pokonałam już sporą część drogi na przystanek autobusowy, kiedy ktoś szarpnął za moje słuchawki, które wypadły z moich uszu.
-No czego ty jeszcze ode mnie chcesz?! - spytałam wściekła.
-Porozmawiać, czy to tak wiele? - spytała Julka.
-Jak dla mnie przebywanie z Tobą jest męczące, a co dopiero rozmowa. - prychnęłam.
-A więc ten jeden głupi incydent ma zniszczyć naszą przyjaźń?
-Jeden, głupi, incydent? - wymawiałam powoli każde słowo. - Czy to, że przez ostatnie kilka tygodni, zabawiałaś się na mój koszt i zrobiłaś ze mnie pośmiewisko w całej szkole, nazywasz jednym głupim incydentem?
-Przepraszam. Wiem, że mówiłam to już milion razy, ale nie jestem w stanie zrobić nic więcej. Wybacz mi. - powiedziała po raz kolejny słowa, które w tym tygodniu padły z jej ust już milion razy.
-Powtarzasz się. Poza tym takie „przepraszam” nie naprawi tego co zniszczyłaś. Wiesz co zrobiłaś?
-Tak, wiem...
Nie dane jednak było jej dokończyć, gdyż przerwał nam sygnał połączenia. Julia spojrzała na ekran i odwróciła telefon w moją stronę, a ja zobaczyłam napis „Niall”.
-Właśnie o tym chciałam Ci powiedzieć dzisiaj rano, ale nie dałaś mi skończyć. - powiedziała dziewczyna i wcisnęła zieloną słuchawkę.
-Tak kochanie? - spytała, a mi zakręciło się w głowie. Usłyszałam „kochanie” do Niall'a, które powiedziała Julia? Moja niegdyś najlepsza przyjaciółka, która w ciągu dwóch tygodni zniszczyła mnie, która jeszcze dwa miesiące temu nazywała One Direction ścierwem, teraz mówi do Niall'a kochanie?!
Z tego wszystkiego zrobiło mi się niedobrze. Zostawiłam dziewczynę i ruszyłam w kierunku przystanku. Na moje szczęście autobus właśnie podjeżdżał. Usłyszałam jeszcze tylko jak Julia woła żebym zaczekała, ale ja nie słuchałam. Weszłam do pojazdu i zajęłam miejsce. Nie mogłam uwierzyć, że to naprawdę się dzieje. Czy ja już nikogo nie obchodzę? Czy One Direction zapomniało o mnie wraz z kończącymi się wakacjami? Czy to już koniec? Wyciągnęłam telefon i napisałam sms'a do Horan'a, Tomlinson'a i Payne'a
„Przykro mi, że tak to wszystko się potoczyło, ale jeśli to ma być koniec naszej przyjaźni to proszę, powiedzcie mi to osobiście, a nie dajecie do zrozumienia, przez osoby trzecie.”
Natomiast do mojego narzeczonego napisałam sms o treści:
„Myślałam, że ty mnie naprawdę kochałeś. Widocznie się myliłam. Jeśli chcesz to odeślę Ci pierścionek, który mi podarowałeś. Podaj tylko adres.”
Po chwili usłyszałam dźwięk nadchodzącego połączenia – Harry. Nie odebrałam. Wyłączyłam telefon i wrzuciłam go do plecaka.
*** W domu ***Weszłam do mieszkania i od razu skierowałam się do kuchni, żeby napić się wody. W pomieszczeniu zastałam Ksawerego.
-Hej. - powiedziałam do chłopaka, który nie wyglądał najlepiej. Chociaż ja sama pewnie wyglądałam podobnie. - Co się stało?
-Chodzi o to, że ja się chyba zakochałem. - powiedział bardzo cicho mój brat.
-To wspaniale! A kto to taki? - zapytałam odciągnięta od problemów z przyjaciółką. Nie sądziłam, że Ksawery przysporzy mi ich jeszcze więcej.
-Nie ucieszysz się.
-Dlaczego? - zdziwiłam się. - To Julia?
-Nie.
-Więc kto? - zaśmiałam się już nieco nerwowo.
Ksawery patrzał na mnie przez dłuższą chwilę i już miał się odezwać, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Ugh! Co za dzień! Czekaj Ksawery, zobaczę kto to i dokończymy rozmowę. - powiedziałam do brata i poszłam zobaczyć kto dobijał się do drzwi.
Witajcie kochani po długiej nieobecności. Przepraszam, bardzo Was przepraszam. Naprawdę staram się jak mogę, próbuję znaleźć chwilę czasu, żeby coś napisać, ale w klasie maturalnej nie jest to łatwe. Szczególnie ciężko jest w poniedziałki, kiedy wracam ze szkoły o 21. Mam do Was tylko jedną prośbę, nie miejcie mi tego za złe.
W ciągu ostatniego miesiąca mojej nieobecności, dużo osób usunęło swojego głosy w sondzie na temat jakości bloga. Mogłam się liczyć z tym, że jeśli zaniedbam opowiadanie i moich czytelników, poniosę straty, ale jest mi przykro.
Czekam na Wasze opinie na temat rozdziału. Macie może jakieś podejrzenia w kim zakochał się Ksawery? A może domyślacie się kto pukał do drzwi? Mam nadzieję, że spodoba się Wam. Życzę przyjemnego czytania.
Jeśli macie jakieś pytania odnośnie rozdziału lub bloga, to proszę pytajcie na
http://ask.fm/LikeLouis
ENJOY ;)
W ciągu ostatniego miesiąca mojej nieobecności, dużo osób usunęło swojego głosy w sondzie na temat jakości bloga. Mogłam się liczyć z tym, że jeśli zaniedbam opowiadanie i moich czytelników, poniosę straty, ale jest mi przykro.
Czekam na Wasze opinie na temat rozdziału. Macie może jakieś podejrzenia w kim zakochał się Ksawery? A może domyślacie się kto pukał do drzwi? Mam nadzieję, że spodoba się Wam. Życzę przyjemnego czytania.
Jeśli macie jakieś pytania odnośnie rozdziału lub bloga, to proszę pytajcie na
http://ask.fm/LikeLouis
ENJOY ;)
co mogę ci tu napisac bardzo się ciesze ze dodałaś nowy rozdział myslałam, że się już nie doczekam ale nie dziwie ci się tez byłam w klasie maturalnej i wiem jak to jest.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze fantastyczny i nie mam pojęcia w kim zakochał się Ksawery lub kto zapukał do drzwi. Chłopacy to nie mogli być bo minęło za mało czasu od wysłania do nich smsów.
Wiedz, że ja jestem twoja stało czytelniczką i nie zaleznie co byś postanowiła ja zawsze będe czytać.
Czekam na naet. Mam nadzieję, że wstawisz go szybko, bo chcę już wiedzieć co będzie dalej. Pozdrowienia dla ciebie :)
Zapraszam na moje opowiedanie
http://www.gotta-be-you-one-direction.blogspot.com
Nawet nie wiesz jak wielka była moja radość gdy zobaczyłam że napisałaś do mnie na TT że jest już nowy rozdział! Byłam mega happy!
OdpowiedzUsuńAle wracając do jego treści... Wydaje mi się że coś się zaczyna psuć... Trochę mnie to zasmuciło bo byłam pewna że teraz będzie już tylko lepiej a tu burak (xD) Zapytasz pewnie czemu trochę? Bo jestem pewna że uda ci się jakoś to wszystko napisać i wyjaśnić ;) Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! :D
Pzdr. i życzę weny i czasu ;)
horalek4ever
xx
W końcu nowy rozdział ! :D serio cieszę się ^^ trochę zgubiłam wątek ale chyba już go znalazłam...albo ? No i mam nadzieję że Hazz naprawi swój błąd...
OdpowiedzUsuńhttp://icant1d.blogspot.de/
A tak wgl to sie nie gniewamy tylko życzymi powodzenia w szkole i samych szóstek ;) xxx
UsuńNiedawno wpadłam na twojego bloga i powiem tyle : PISZESZ BOSKO!!
OdpowiedzUsuńBędę cierpliwie czekać na następny :)
Sama mam bloga ale twój po prostu bije na łopatki!!
Bardzo podoba mi się to że w twoim blogu nie zawsze wszystko jest kolorowo tylko czasami też się coś dzieje.
Bardzo ci zazdroszczę tego jak świetnie opisujesz sytuacje,emocje i odczucia bohaterów !
Jesteś po prostu świetną blogerką!
A to że nie dodajesz postów codziennie to nic!
Może nie masz wtedy pełno czytelników , ale widzisz którzy zostają pomimo kryzysu.
Widzisz komu historia podoba się do tego stopnia że jest w stanie poczekać.
Przeczytałam już sporo blogów i sporo z nich dalej regularnie czytam.Ale twój podoba mi się chyba najbardziej,jest nie przewidywalny !
A co do historii ,hmm strasznie ciekawi mnie kto tam przyszedł i w kim zakochał się Ksawery, bo szczerze nic nie przychodzi mi do głowy :P
No i powodzenia w nauce! Ja jestem dopiero w 1 Gimnazjum a już mi momentami ciężko więc wyobrażam sobie na jaką skalę jest to u ciebie !
A więc powodzenia w nauce no i samych dobrych ocen!
Zapraszam też do mnie :
1dslawaizakazanamilosc.blogspot.com
Sorka za spam :P
No i pozdrawiam :)
Nie wiem dziewczyno czy zdajesz sobie sprawę z tego, że twoje słowa mnie wzruszyły ;) Naprawdę!
UsuńCzytam twój komentarz o pierwszej w nocy i cieszę się, że założyłam bloga. Dla takich słów warto poświęcić chwilę czasu i naskrobać coś na wirtualnym papierze ;) DZIĘKUJĘ ;*
Woow .. Twój blog jest ... zajebisty ? wspaniały ? ... Wszystko co się dzieje przeżywam tak , jakbym była na miejscu Wiki xD I nie mam pojęcia w kim zakochał się Ksawery ... Może jest gejem .. ? xD Ale dojebałam ! xD I kto pókał do drzwi .. O,o Nie mam pojęcia ! Czekam z niecierpliwością na next ;3 xxx
OdpowiedzUsuńMiało być *pukał xD
Usuń