Obudziły mnie pierwsze promienie
słońca, które wpadały przez okno. Zdziwiłam się, bo w moim
pokoju okno znajduje się na zachodniej ścianie. Przetarłam oczy i
spojrzałam w bok. Uśmiechnęłam się kiedy zobaczyłam mojego
narzeczonego z lekko rozchylonymi ustami, z których strużkiem
ciekła ślinka. Zaśmiałam się mimowolnie na ten słodki widok.
Przypomniałam sobie w końcu, że znajdujemy się w naszym nowym
domu. Oparłam się na łokciu i rozkoszowałam widokiem śpiącego
Harry'ego. Po kilku minutach Hazza zaczął się budzić. Kiedy
otworzył oczy nasze oczy się spotkały.
-Witaj kochanie. - uśmiechnęłam się szeroko.
-Hej. - zamruczał.
-Jak się spało pierwszą noc w nowym miejscu?
-Cudownie. Miałem swoją własną poduszkę. - zaśmiał się Styles.
-Właśnie! - podniosłam głos. - Czemu w tym domu nie ma żadnych mebli z wyjątkiem łóżka w sypialni?
Harry w odpowiedzi nic nie powiedział tylko się zaśmiał, po czym pocałował mnie czule. Odwzajemniłam ten gest, w końcu nie długo będę mogła się nim nacieszyć. Za niecałe trzy tygodnie trasa chłopaków, a ja wracam do szkoły.
-Odpowiesz mi w końcu? - spytałam przerywając pocałunek i spoglądając loczkowi głęboko w oczy.
-Chciałem, żebyśmy urządzili go według naszych oczekiwań. Dlatego poprosiłem Kate...
-Tą blondynkę. - przerwałam, a Harry się zaśmiał.
-Tak właśnie tą. No więc, poprosiłem ją o pomoc.
-Dlaczego? Nie wierzysz, że potrafiłabym sama wszystko urządzić? - zdziwiłam się. Nie mogłam ukryć, że byłam cholernie zazdrosna o tego lokowatego chłopaka.
-Wiktoria, ja wiem, że dałabyś radę sama, ale Kate zna okolice, okazje i najnowsze trendy. Poza tym chciałbym, żebyście się zaprzyjaźniły. - wyjaśnił Harold.
-Z tą blondyną z nogami do nieba? Wątpię, żebyśmy znalazły wspólne tematy. Już wolę poprosić Eleanor o pomoc. - założyłam ręce.
-Ta blondynka ma na imię Kate i wcale nie ma takich długich nóg. Poza tym ona jest na prawdę miła. Jestem pewny, że się polubicie.
-Słyszałeś dowcipy o blondynkach? - spytałam retorycznie.
-Wiktoria! - krzyknął Harry.
-No co?
-Chciałabym, żebyś przestała jej ubliżać. - powiedział nieco spokojniej Harry.
-Tak! Jeszcze jej broń. Pewnie! Wiesz co? Urządźcie sobie z tą blondyną mieszkanko i tu mieszkajcie. Ja dziękuję! - powiedziałam i wyskoczyłam z łóżka. Podeszłam do drzwi w celu otworzenia ich, gdy nagle poczułam dłoń Harry'ego na ramieniu, po czym gwałtownie się odwróciłam. W wyniku czego nasze głowy się ze sobą zderzyły.
-Ałć! - syknęliśmy oboje w tym samym czasie.
-Czy ty jesteś nienormalny?! - krzyknęłam. - Nieźle, teraz będę mieć śliwę pod okiem. Powiedzą, że mnie bijesz. - prychnęłam i wyszłam z pokoju. Skierowałam się w kierunku schodów.
-Wiktoria, czekaj! - krzyknął Harry, gdy już byłam na dole.
-Powiedziałam Ci, że masz mi dać spokój. Idź do Kate, ona opatrzy twoje rany.
-Jednak zapamiętałaś jej imię. - uśmiechnął się zwycięsko Harry.
-Takiego imienia nie da się tak szybko zapomnieć. Teraz pewnie będzie mi się śniła po nocach. - wywróciłam oczami. - Czego chcesz? Ja wychodzę.
-Kochanie nie bądź taka. - poprosił Hazz, zbliżając się do mnie.
-Jaka niby ja jestem?
-Zazdrosna. - odpowiedział spokojnie i objął mnie w talii.
-Jeszcze czego! - prychnęłam. - Ja wcale nie jestem zazdrosna o tą kizie.
-Znów zaczynasz. - jęknął Styles.
-A czy ja kiedyś powiedziałam, że skończyłam? - uniosłam go góry brew.
-Wiki, proszę. - szepnął Harry zbliżając swoją twarz do mojej szyi. Chwilę później poczułam jak lekko przygryza moją skórę i ją zasysa. Zaśmiałam się. Nie mogłam ukryć, że pod wpływem dotyku jego ust, kolana się pode mną ugięły. Odchyliłam lekko głowę dając Harry'emu większy dostęp do miejsca, w którym robił mi właśnie malinkę.
-Mam nadzieję, że przekonałem Cię do tego, że mam rację? - uśmiechnął się podstępnie.
-Nie, nie przekonałeś mnie wystarczająco. Musisz użyć silniejszych argumentów. - powiedziałam poważnie, a już po chwili Harry wpił się w moje usta.
-Kochanie, zapomniałem Ci powiedzieć, że o 3 jesteśmy umówieni. - powiedział Harry, kiedy kończyliśmy jeść pizze zamówioną wcześniej przez mojego chłopaka.
-A z kim jesteśmy umówieni? - spytałam przełykając kolejny kawałek ciasta.
-Z twoją rodziną. - uśmiechnął się szeroko Harry.
-Kogo masz konkretnie na myśli?
-Kacpra z Anetą. - powiedział cicho Harry, a ja zakrztusiłam się powietrzem.
-Harry, ale... - zaczęłam niepewnie.
-Witaj kochanie. - uśmiechnęłam się szeroko.
-Hej. - zamruczał.
-Jak się spało pierwszą noc w nowym miejscu?
-Cudownie. Miałem swoją własną poduszkę. - zaśmiał się Styles.
-Właśnie! - podniosłam głos. - Czemu w tym domu nie ma żadnych mebli z wyjątkiem łóżka w sypialni?
Harry w odpowiedzi nic nie powiedział tylko się zaśmiał, po czym pocałował mnie czule. Odwzajemniłam ten gest, w końcu nie długo będę mogła się nim nacieszyć. Za niecałe trzy tygodnie trasa chłopaków, a ja wracam do szkoły.
-Odpowiesz mi w końcu? - spytałam przerywając pocałunek i spoglądając loczkowi głęboko w oczy.
-Chciałem, żebyśmy urządzili go według naszych oczekiwań. Dlatego poprosiłem Kate...
-Tą blondynkę. - przerwałam, a Harry się zaśmiał.
-Tak właśnie tą. No więc, poprosiłem ją o pomoc.
-Dlaczego? Nie wierzysz, że potrafiłabym sama wszystko urządzić? - zdziwiłam się. Nie mogłam ukryć, że byłam cholernie zazdrosna o tego lokowatego chłopaka.
-Wiktoria, ja wiem, że dałabyś radę sama, ale Kate zna okolice, okazje i najnowsze trendy. Poza tym chciałbym, żebyście się zaprzyjaźniły. - wyjaśnił Harold.
-Z tą blondyną z nogami do nieba? Wątpię, żebyśmy znalazły wspólne tematy. Już wolę poprosić Eleanor o pomoc. - założyłam ręce.
-Ta blondynka ma na imię Kate i wcale nie ma takich długich nóg. Poza tym ona jest na prawdę miła. Jestem pewny, że się polubicie.
-Słyszałeś dowcipy o blondynkach? - spytałam retorycznie.
-Wiktoria! - krzyknął Harry.
-No co?
-Chciałabym, żebyś przestała jej ubliżać. - powiedział nieco spokojniej Harry.
-Tak! Jeszcze jej broń. Pewnie! Wiesz co? Urządźcie sobie z tą blondyną mieszkanko i tu mieszkajcie. Ja dziękuję! - powiedziałam i wyskoczyłam z łóżka. Podeszłam do drzwi w celu otworzenia ich, gdy nagle poczułam dłoń Harry'ego na ramieniu, po czym gwałtownie się odwróciłam. W wyniku czego nasze głowy się ze sobą zderzyły.
-Ałć! - syknęliśmy oboje w tym samym czasie.
-Czy ty jesteś nienormalny?! - krzyknęłam. - Nieźle, teraz będę mieć śliwę pod okiem. Powiedzą, że mnie bijesz. - prychnęłam i wyszłam z pokoju. Skierowałam się w kierunku schodów.
-Wiktoria, czekaj! - krzyknął Harry, gdy już byłam na dole.
-Powiedziałam Ci, że masz mi dać spokój. Idź do Kate, ona opatrzy twoje rany.
-Jednak zapamiętałaś jej imię. - uśmiechnął się zwycięsko Harry.
-Takiego imienia nie da się tak szybko zapomnieć. Teraz pewnie będzie mi się śniła po nocach. - wywróciłam oczami. - Czego chcesz? Ja wychodzę.
-Kochanie nie bądź taka. - poprosił Hazz, zbliżając się do mnie.
-Jaka niby ja jestem?
-Zazdrosna. - odpowiedział spokojnie i objął mnie w talii.
-Jeszcze czego! - prychnęłam. - Ja wcale nie jestem zazdrosna o tą kizie.
-Znów zaczynasz. - jęknął Styles.
-A czy ja kiedyś powiedziałam, że skończyłam? - uniosłam go góry brew.
-Wiki, proszę. - szepnął Harry zbliżając swoją twarz do mojej szyi. Chwilę później poczułam jak lekko przygryza moją skórę i ją zasysa. Zaśmiałam się. Nie mogłam ukryć, że pod wpływem dotyku jego ust, kolana się pode mną ugięły. Odchyliłam lekko głowę dając Harry'emu większy dostęp do miejsca, w którym robił mi właśnie malinkę.
-Mam nadzieję, że przekonałem Cię do tego, że mam rację? - uśmiechnął się podstępnie.
-Nie, nie przekonałeś mnie wystarczająco. Musisz użyć silniejszych argumentów. - powiedziałam poważnie, a już po chwili Harry wpił się w moje usta.
-Kochanie, zapomniałem Ci powiedzieć, że o 3 jesteśmy umówieni. - powiedział Harry, kiedy kończyliśmy jeść pizze zamówioną wcześniej przez mojego chłopaka.
-A z kim jesteśmy umówieni? - spytałam przełykając kolejny kawałek ciasta.
-Z twoją rodziną. - uśmiechnął się szeroko Harry.
-Kogo masz konkretnie na myśli?
-Kacpra z Anetą. - powiedział cicho Harry, a ja zakrztusiłam się powietrzem.
-Harry, ale... - zaczęłam niepewnie.
Witajcie kochani. Wiem, że krótki rozdział, ale starałam się napisać jak najwięcej mogłam. Niestety za późno się za to zabrałam i teraz siedzę przed komputerem i próbuję wykrzesać z siebie jakiekolwiek pomysły. Siedzę teraz i piszę do Was i jest mi najzwyczajniej w świcie głupio. Jest godzina 21, a ja jutro o 4 rano wyjeżdżam. Zostawiam bloga w pewnej części mojej przyjaciółce. Nie wiem czy jeszcze coś napiszę, dlatego bardzo chciałam Was przeprosić, jeśli do 23 sierpnia nic tu się nie pojawi. Musicie jednak wchodzić codziennie i sprawdzać, gdyż nie będę w stanie nikogo powiadomić o nowym rozdziale. Przepraszam Was jeszcze raz bardzo mocno. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Buziaczki ;*